Wielkanoc ze Świerszczykiem


Witajcie poświątecznie! Dziś już koniec szkolnej laby. Jak minął Wam ten wolny czas? My spędziliśmy go rodzinnie, kreatywnie i edukacyjnie zarazem.  Było wspólne pieczenie mazurków, zdobienie jaj, wiosenne prace plastyczne, gry planszowe, duuużo wątków Titanicowych (o tym następnym razem), a w trakcie zabaw i świątecznych przygotowań towarzyszyły nam trzy ostatnie numery "Świerszczyka": wiosenny, wielkanocny i najnowszy - operowy.

O wiośnie już było. Zadania wykonane, teksty przeczytane. Zdawać by się mogło, że stary numer "Świerszczyka" mógłby wylądować w koszu na śmieci. Mógłby, ale nie u nas. My wszystkie archiwalne wydania zachowujemy "na potem". Dlaczego? Cóż, czasem drugie życie czasopisma bywa nie mniej ciekawe, niż to pierwsze.

Drugie, czyli jakie? - zapytacie. To zależy. Ciekawostki i pomysły na prace plastyczne, przechowywane w specjalnym segregatorze, wykorzystywane są przez moją siostrę w trakcie prowadzonych przez nią przedszkolnych zajęć, a nam przydają się niekiedy do przygotowania prac domowych. Grafiki znanych ilustratorów są inspiracją do tworzenia własnych, podobnych. Po wycięciu stają się natomiast elementem kolaży lub albumów tematycznych np. poświęconych różnym porom roku. Może Wy macie jeszcze inne pomysły na alternatywne wykorzystanie "Świerszczyka". Chętnie je poznam. Dajcie znać w komentarzu.

W wiosennym numerze spodobał nam się wiersz "Z wdziękiem" Alicji Krzanik oraz towarzysząca mu grafika Gabrieli Cichowskiej. To leśny kolaż z niedźwiedziami, który w przedświątecznej szkolnej przerwie postanowiliśmy odtworzyć z dostępnych w domu materiałów. Do dzieła przysiadł Młodszy i oto, co mu z tego wyszło:


Numer wielkanocny, choć był już z nami od jakiegoś czasu, z premedytacją zostawiliśmy sobie na później, by wrócić do niego tuż przed świętami, na spokojnie. Dzięki niemu przypomnieliśmy sobie świąteczne motywy (pisanki, mazurki, kurczaczki, zajączki, baranki - ten z "Ale draka! Rysuję zwierzaka!" wyszedł Młodszemu zdecydowanie lepiej niż wiosenna pszczoła ;)). Mieliśmy też okazję porozmawiać o dyngusie, nietypowych zastosowaniach jaj i o tym, czym jest tradycja. Zamiast tekturowych pisanek - zrobiliśmy prawdziwe. Ziołowe, barwione w obierkach cebuli. A że nie wyszły nam idealnie (chyba powinniśmy nasze zioła dokładniej przywiązać nitką), dodatkowo ozdobiliśmy je farbami. Jak to mówią - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mieliśmy jeszcze więcej zabawy, a tak przygotowane pisanki przybrały iście wiosenne barwy. Niestety, nie udało nam się ich już sfotografować, bo spieszyliśmy się, by zdążyć ze święconką. 


 

Niezaprzeczalną zaletą "Świerszczyków" jest to, że są zawsze na czasie. Wiosna, lato, jesień, zima, Boże Narodzenie, Wielkanoc i inne aktualne tematy możemy podjąć z dzieckiem wtedy, gdy nadchodzi ich pora. Co ciekawe, czasopismo za każdym razem podchodzi do nich na inny sposób. Nie musimy się więc obawiać, że za rok zaliczymy "powtórkę z rozrywki". Na to nie ma szans!

Brak okazji też jest okazją. Wówczas, gdy o sezonowy temat trudno, w "Świerszczyku" znajduje się miejsce dla innych ważnych kwestii takich jak nauka, kultura, sztuka, czy polityka. Swego czasu chłopcy wprost nie mogli się oderwać od numeru poświęconego dinozaurom. Zawarte w nim ciekawostki Młodszy postanowił nawet streścić sobie na osobnej kartce, by niczego nie zapomnieć, przekazując je kolegom w szkole. W mej pamięci, z kolei, zapisał się archiwalny numer poświęcony demokracji. Byłam dumna ze "Świerszczyka", że podejmuje też takie ważne i poniekąd trudne dla młodego odbiorcy tematy w sposób przystępny i zabawny zarazem. 

Tym razem "Świerszczyk" śpiewa operowym głosem. Czy to może przyjąć się w mainstreamie? Ilu z nas chodzi do opery? Ilu z nas nigdy w niej nie było? To jednak żadna przeszkoda. Wszak warto wiedzieć, co w trawie piszczy. Może nowy numer rozbudzi dziecięce, ale i dorosłe zainteresowanie tym gatunkiem i stanie się okazją do wizyty w operze? Jeśli nie, zawsze - jako ilustracją muzyczną - możemy posłużyć się YouTubem. Dzięki temu wyjdziemy poza stronice czasopisma. Tak, bo "Świerszczyk" to nie tylko to, co w środku. To także zachęta do zrobienia czegoś więcej. 

Nuda? Nic z tych rzeczy! Ze "Świerszczykiem" nigdy nie jest nudno. Irenka, Mamrot, Pascal i "Uśmiech numeru" sprawią, że uśmiech zakwitnie na naszych ustach. Wszak skojarzenia z operą mogą być różne. Nie tylko poważne. I choć gatunek ów ma swe wymagania, Rafał Witek w swym wierszu pięknie je "ubrał". A to nie koniec muzycznych smaczków. "Świerszczyk" nie tylko mówi o operowym savoir vivre, ale także przybliża nam pracę kompozytora i solisty, pokazuje krok po kroku jak wygląda przedstawienie, poszerza dziecięce słownictwo, zaprasza do "muzycznych" zabaw, zasypuje operowymi ciekawostkami i... zachęca do samodzielnego przygotowania marakasów. Może skojarzenie to mało operowe, ale zdecydowanie muzyczne. Dzieciom z pewnością przypadnie do gustu. 

PS. Nie zapomnijcie, że od stycznia w "Świerszczyku" znaleźć możecie "Kwadratową grę...". Młodszy dzielnie wycina kolejne jej elementy i wykorzystuje je, choć nie zawsze zgodnie z instrukcją. Wszak od gotowych rozwiązań, ważniejsza jest kreatywność! 



Komentarze

  1. Kreatywny czas :)
    Numer o dinozaurach u nas najbardziej na topie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)

Popularne posty