Chory kotek - Stanisław Jachowicz
Z całego ogromu literatury z dzieciństwem najbardziej kojarzy mi się "Chory kotek" Jachowicza. Do dziś pamiętam, jak odgrywałyśmy z mamą różne fragmenty wiersza - badałyśmy puls, sprawdzałyśmy gorączkę. Oj, przyjemnie było, przyjemnie! Widząc więc na półce w księgarni malutki tomik z wierszem, nie mogłam się oprzeć. Chwyciłam go w ręce i już po chwili był mój, mój, mój własny. No, może nie mój, ale nasz, choć tego nie byłam jeszcze wtedy taka pewna.
Najczęściej udaje mi się trafić w gust syna, ale... nie zawsze! Trochę obawiałam się reakcji Starszego. Nie ze względu na treść (choć ta jest nieco staroświecka - cóż, te pijawki i dyjeta), ale przede wszystkim ze względu na grafikę. Tekst spodobał mu się bardzo. Od razu zaczął wypytywać o wszystko, a już najbardziej interesowały go te pijawki, bo jak to i po co to? :) Polubił odgrywanie scenek - cóż, nie mogłam pominąć tego, co mnie samej tak bardzo z dzieciństwem się kojarzyło. Z grafiką też nie mieliśmy problemu. Bałam się, że jest dość abstrakcyjna i niezrozumiała dla takiego dziecka, tymczasem Starszy na ilustracjach dostrzegał więcej ode mnie! Widział i kotka, i termometr, i myszkę. Widział nawet guzik odpadający od pękającej w szwach koszuli Pana Doktora, który stanowi ironiczne podsumowanie wiersza. I śmiał się. Dużo. Oj tak, grafika spodobała mu się bez dwóch zdań.
Pomimo niewielkich obaw, ostatecznie muszę przyznać, że projekt jest baaardzo udany! Zachęcam do lektury - jeśli nie "Chorego kotka" to każdej innej książki z tej serii, bowiem Wydawnictwo Dwie Siostry nie poprzestało na jednym tomiku. W ramach oferty znajdziemy same wyśmienite tytuły - "Stefka Burczymuchę" Konopnickiej oraz "Małpę w kąpieli" i "Pawła i Gawła" Fredry. Wszystkie ciekawie zilustrowała Katarzyna Bogucka. Przeczytać i zobaczyć naprawdę warto!
PS. Z ostatniej chwili: mąż donosi, że pozostawiony w domu sam z dziećmi "Chorego kotka" musiał czytać kilkakrotnie - i to wcale nie Starszemu, ale Młodszemu! Cóż, tego się nie spodziewałam - jak widać, książka trafia także i do maluchów :)
Najczęściej udaje mi się trafić w gust syna, ale... nie zawsze! Trochę obawiałam się reakcji Starszego. Nie ze względu na treść (choć ta jest nieco staroświecka - cóż, te pijawki i dyjeta), ale przede wszystkim ze względu na grafikę. Tekst spodobał mu się bardzo. Od razu zaczął wypytywać o wszystko, a już najbardziej interesowały go te pijawki, bo jak to i po co to? :) Polubił odgrywanie scenek - cóż, nie mogłam pominąć tego, co mnie samej tak bardzo z dzieciństwem się kojarzyło. Z grafiką też nie mieliśmy problemu. Bałam się, że jest dość abstrakcyjna i niezrozumiała dla takiego dziecka, tymczasem Starszy na ilustracjach dostrzegał więcej ode mnie! Widział i kotka, i termometr, i myszkę. Widział nawet guzik odpadający od pękającej w szwach koszuli Pana Doktora, który stanowi ironiczne podsumowanie wiersza. I śmiał się. Dużo. Oj tak, grafika spodobała mu się bez dwóch zdań.
Pomimo niewielkich obaw, ostatecznie muszę przyznać, że projekt jest baaardzo udany! Zachęcam do lektury - jeśli nie "Chorego kotka" to każdej innej książki z tej serii, bowiem Wydawnictwo Dwie Siostry nie poprzestało na jednym tomiku. W ramach oferty znajdziemy same wyśmienite tytuły - "Stefka Burczymuchę" Konopnickiej oraz "Małpę w kąpieli" i "Pawła i Gawła" Fredry. Wszystkie ciekawie zilustrowała Katarzyna Bogucka. Przeczytać i zobaczyć naprawdę warto!
PS. Z ostatniej chwili: mąż donosi, że pozostawiony w domu sam z dziećmi "Chorego kotka" musiał czytać kilkakrotnie - i to wcale nie Starszemu, ale Młodszemu! Cóż, tego się nie spodziewałam - jak widać, książka trafia także i do maluchów :)
"Chory kotek" to prawdziwy hit. Czytamy i czytamy.
OdpowiedzUsuńMama Staśka
Żałuję, że nie mamy tej wersji wiersza, mamy w posiadaniu starą książeczkę, która klimatem nie może się równać, natomiast test i tak przypadł do gustu małemu "wybredniuchowi". Przyznam jednak, że kiedy patrzę na okładki tej książeczki to mam wrażenie, że po otwarciu natrafię na jakiś przepis na konfiturę, a na pewno nie na wiersz. ;-)
OdpowiedzUsuń