Mój dom - Delphine Durand
Tej książki nie czyta się w tradycyjny sposób. Ją się przede wszystkim ogląda - ilustracje stanowią bowiem jej podstawę - ale nawet oglądając, czyni się to niestandardowo. Wyszukujemy, doszukujemy się, oglądamy, podglądamy, zaglądamy. Spośród setek pomysłów wybieramy te, które interesują nas najbardziej. Czytamy zamieszczony przy nich komentarz, czy dymek z tekstem i zanosimy się ze śmiechu. Taki właśnie jest "Mój dom".
Wszystkiego w nim pełno. Postaci, zwierząt, rzeczy. W jednych pomieszczeniach dzieje się wiele, w innych - nie ma nic (no, prawie nic). Na pierwszy rzut oka trudno się w tym wszystkim odnaleźć, ale gdy sięgniemy głębiej... chcemy jeszcze i jeszcze. Bez końca. Śledzimy więc kolejne postacie i ich perypetie. Zaglądamy do kolejnych pomieszczeń. Nawet takich, które w rzeczywistym świecie niby nie istnieją, a może są po prostu niewidoczne. Takich, jak mój ulubiony pokój z szufladami. W jednej schowały się "rzeczy, które być może istnieją, aczkolwiek nie ma takiej pewności", w kolejnej "wszystkie sny, których się nie pamięta", w jeszcze innej znajdziemy "bezkres". Ech, gdyby to był mój dom, ten pokój stałby się najczęściej odwiedzanym! Tylko, czy wówczas nie straciłby swego uroku?
I ja miałam mieszane uczucia na początku, zwłaszcza, że wciąż byłam oczarowana Misteczkiem Mamoko. Ostatecznie i Mój Dom skradł moje serce:)
OdpowiedzUsuńJaaaa bym to chciała, i jestem pewna, że moje dziecię tez by tooo chciało :) Lecę zobaczyć czy może w bibliotece się u nas to znajdzie....
OdpowiedzUsuńJuż sprawdziłam.... Nie ma ;(
OdpowiedzUsuńjak coś, u nas w bibliotece jest... :)
OdpowiedzUsuńPS. zawsze można bibliotekę przekonać do kupna ;)