Rybka MiniMini i prezent urodzinowy
Odkąd przywędrowała do nas do domu, stała się lekturą numer jeden. Na wieczorne pytanie o to, co dziś czytamy, Młodszy radośnie odkrzykuje "Lybka MiniMini, lybka MiniMini!" Cieszy mnie fakt, że spośród telewizyjnych postaci wybrał sobie właśnie ją. Starszy w jego wieku powtarzał nieustannie "Auta, auta!", a ja nie chcąc go do książek zrazić czytałam i czekałam, aż z nich wyrośnie i sięgnie po coś ambitniejszego.
Na szczęście książeczki o rybce MiniMini prezentują zupełnie inny poziom. To nie mocno idące na łatwiznę streszczenia bajek czy ich kontynuacje. To konsultowane z psychologami opowieści z podwodnego świata uczące odpowiedniego budowania relacji międzyrybich. Tfu, tfu... międzyludzkich oczywiście! Dla przykładu "Rybka MiniMini i prezent urodzinowy" pokazuje maluchom, że najważniejsze nie jest to, co kosztowne i niezwykle piękne. Najważniejsze jest to, co płynie prosto z serca. Nie tylko w przypadku prezentów urodzinowych, ale i codziennego życia.
Ciepła, przyjemna i pouczająca lektura dla młodszych przedszkolaków.
Nikodem na pewno również byłby zachwycony, bardzo lubi rybkę "Mimi Mimi" ;)))
OdpowiedzUsuńChociaż Auta jednak nadal byłyby ponad nią :p
Starszy Auta uwielbiał. Średni był największym fanem z całej ekipy. Młodszy postanowił mamuśce odpuścić. Lubi, ale bez szaleństwa - czasem obejrzy, czasem przeczyta jakąś książkę z kolekcji brata, tylko z małym Luigim się nie rozstaje. Trochę nie pojmuję tej miłości do małego żółtego autka. Młodszy nie znał jeszcze filmu, gdy upatrzył je sobie w resorakach Średniego i tak podąża z nim wszędzie do dziś.
Usuń