Tajemnica pociągu - Martin Widmark
Mamy zaległości w recenzowaniu "Tajemnic...". Dziś opisuję Wam dopiero trzecią (uwaga! panuje u nas kolejność losowa - nie trzymamy się chronologii wydań), a tymczasem jesteśmy już po lekturze czwartej, a w trakcie - piątej. Każdą kolejną Starszy pochłania w szybszym tempie. Bałam się, że niedługo zabraknie nam lektur - na szczęście Zakamarki lada dzień wypuszczają na rynek nowy tytuł. My tymczasem czekając niecierpliwie na majową premierę, opowiemy Wam o jednej z wcześniejszych książek Widmarka - "Tajemnicy pociągu".
Pamiętacie Lassego i Maję? Pisałam Wam już o nich przy okazji "Tajemnicy miłości" oraz "Tajemnicy diamentów". Ta sympatyczna para młodocianych detektywów tym razem wyrusza w podróż pociągiem. Na łamach książki towarzyszy im - tradycyjnie już - komisarz policji oraz - nietradycyjnie - jego kolega maszynista, męczący i nieco nawiedzony pastor, konduktorka i kelnerka. Wszyscy oni (no, może z wyjątkiem komisarza) stają się podejrzani, gdy z przedziału bagażowego znikają przeznaczone do zniszczenia pieniądze. Komu i w jakim celu są potrzebne? Wydawać by się mogło, że każdemu... lecz choć powody do zagarnięcia cudzych pieniędzy ma każdy, to winny jest tylko jeden. Lasse i Maja oczywiście rozwiązują zagadkę, lecz komisarz staje przed trudnym zadaniem. Co zrobić z rabusiem?
Komentarze
Prześlij komentarz
Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)