Kalkomania. Misie. - Dorota Krassowska
Dawno temu, kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką (choć trochę starszą od moich własnych dzieci) przeglądając rodzinną leciwą już encyklopedię znalazłam w niej kawałek bardzo cienkiego papieru, na którym widniały flagi różnych państw. Jak się okazało, kartka pamiętała jeszcze młodość mojej mamy i była jej dziełem, a właściwie wykonaną przez nią kopią elementów umieszczonych na poszczególnych stronach encyklopedii. Po co? O to nie zdążyłam zapytać, bo bardziej interesowało mnie pytanie: jak? Mama wszystko elegancko mi wytłumaczyła, a ja, jeszcze tego samego dnia, przystąpiłam do dzieła - kalkowania kolejnych postaci z mojej ukochanej książki Disneya. Teraz, po wielu latach, przyszła kolej na Starszego.
Mój syn nie musi sięgać po papier śniadaniowy, jak to miała w zwyczaju czynić jego mama. Do dyspozycji ma "Kalkomanię" - cieniutką książeczkę formatu A4, w której tradycyjne strony z kolorowankami przekładane są cieńszymi. Możemy więc śmiało przystąpić do kalkowania. Nie myślcie jednak, że jest to takie zwykłe przerysowywanie. Nic z tych rzeczy. Zadanie polega na tym, że najpierw kopiujemy zaznaczone elementy z prawej strony, a następnie przekładamy kartkę i czynimy to samo z wybranymi fragmentami strony lewej. Dzięki temu powstaje zupełnie nowy obraz. Zabawa przy tym jest przednia, przynajmniej u nas w domu. Czasami tylko mama z zazdrością spogląda na pracę syna. Chciałaby wyjąć mu kredkę z rąk i sama przystąpić do dzieła, jak dawniej. Nie wyręcza go jednak, bo wie, że jest to doskonałe ćwiczenie z zakresu małej motoryki, które zwiększa sprawność dziecięcej ręki. Ta przyda się, gdy nadejdzie już pora pisania.
U nas również w kolejce recenzja ćwiczeń dla kilkulatka. Świetne :)
OdpowiedzUsuńOj, tak, tak... szkoda, że jak byłam młodsza nie było na rynku takich cudów. Ech, czasem zazdroszczę tym swoim chłopakom :)
UsuńJa też bawiłam się w kalkomanię i rolki papieru śniadaniowego. Książeczka na pewno spodoba się moje córce,jak dorośnie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie sentymentalne wynalazki. Tylko, czy nasze dzieciaki zapamiętają je tak, jak my pamiętamy ten papier śniadaniowy. Ech, to były czasy - czego nie było, trzeba było samemu wymyślić! :)
UsuńNiestety mamy inne czasy i jeśli nawet zapamiętają,to na pewno nie będą to takie same wspomnienia,jak nasze.
Usuń