INNYM OKIEM: "Migotnik" - Roberto Piumini
"Migotnik" jest książką niezwykłą,
która wprowadziła do naszego domu wiele ciepła, czaru i piękna.
Nie można czytać jej w pośpiechu, powinna się w nas rozpływać
powoli, jak delikatny smakołyk. Trzeba mieć czas na to, by
zadziałała wyobraźnia, delektować się słowami i obrazami
literackimi.
Treść "Migotnika" można
scharakteryzować jako baśń o pewnym chłopcu, synu władcy
tureckiej prowincji. Madurer to dziecko obarczone tajemniczą chorobą
uniemożliwiającą mu opuszczanie pałacowych komnat,
zabezpieczonych przed szkodliwym dla niego światłem słonecznym.
Troskliwy, kochający ojciec sprowadza do pałacu malarza o imieniu
Sakumat, którego zadaniem jest wykonanie prezentu dla chłopca –
malowidła rekompensującego brak kontaktu ze światem zewnętrznym.
Opowieść pozbawiona jest czasu historycznego, a nazwy miejscowości,
roślin, tytułów dostojników czy charakterystycznych przedmiotów
często zostały wymyślone przez autora.
Historia przypomina baśnie arabskie, zawiera też
motywy znane z innych utworów światowej literatury, jak ożywanie
(w pewnym sensie) dzieła artystycznego. "Migotnik" urzeka
nie tylko egzotyką i baśniowym czarem, ale i sposobem narracji,
niektórymi wątkami, dygresjami, językiem i ilustracjami. Nie jest
łatwą i przewidywalną bajką, ma w sobie wiele melancholii,
tęsknoty i smutku, ale spotkamy w nim również niezwykłe kolory,
wielką miłość, przyjaźń, śmiech i wyobraźnię.
Nie czytałam książki w oryginale. W polskim
wydaniu urzekła mnie piękna, poetycka polszczyzna, która jest
zasługą tłumacza - Ewy Nicewicz-Staszowskiej.
"Z cienistej doliny przepasanej na długich
odcinkach gołoborzami szaroróżowych kamieni, wyłaniało się
kilka samotnych, mizernych drzew, niczym umierający wartownicy
pokonanego lasu" (s. 13).
Obrazy kreowane językiem łączą się z
ilustracjami Katarzyny Partyki i treścią opowieści, tworząc w
wyobraźni młodego czytelnika niepowtarzalny kolaż.
"Ale w mojej piersi szaleje niepokój, a
pytanie, które muszę ci zadać, nie chce się uspokoić, burząc
się we mnie niczym młody i silny źrebiec. I sądzę, że będzie
tańczyło w moim sercu bez końca przez całą noc, jeśli nie
pożywi się sianem twojej odpowiedzi" (s. 14).
"Migotnik" jest też opowieścią o snuciu
opowieści, o sztuce opowiadania. Mimowolnie wnikamy w kulturę, w
której opowiada się dla samego opowiadania, nie tylko dzieciom na
dobranoc. Historia Madurera i Sakumata zawiera w sobie wiele
mniejszych baśni, rozrasta się niczym wielkie malowidło
pokrywające ściany trzech pałacowych komnat.
"Od tego dnia Madurer zaczął snuć swoją
opowieść. Zaproponował malarzowi, żeby obejrzeli razem ilustracje
w książkach, ale Sakumat wolał poznać je z opowiadań chłopca.
(...) Nie do końca zdając sobie z tego sprawę, mylił obrazy z
książek z tymi, których nigdy nie widział i które tylko sobie
wyobrażał na podstawie opowieści piastunek i ojca. Były to
miejsca zarazem dzikie i cudowne, bezkresne i dziwne" (s.
29).
Madurer dostaje w prezencie między innymi morze z
płynącym po nim statkiem pirackim, co dzień zbliżającym się do
chłopca, czy stopniowo dojrzewającą i rosnącą łakę. Magia,
która przepełnia książkę, nie jest jednak nadprzyrodzona, tworzą
ją ludzie. Ludzie ci wsłuchują się w siebie nawzajem, starają
się zrozumieć i poznać.
"Jeszcze jedno pytanie. Jaka jest dusza
twojego synka? Czy los, który go dotknął, tak ciężki dla
dziecka, sprawił, że jest on nieszczęśliwy, apatyczny i
zamknięty? Czy jego twarz i ciało są, jak można by przypuszczać,
podobne do roślin pozbawionych światła?" (s. 19)
A czym jest tytułowy migotnik? Dowiadujemy się
dopiero w dziesiątym rozdziale, na 87 stronie książki. Nie zdradzę
tutaj, jak jest opisany i do czego służy, ale mogę powiedzieć, że
symbolizuje to, co w książce najważniejsze: bezkresną wyobraźnię,
niekończącą się opowieść i bezgraniczną miłość.
"To jest odpowiedź na twoje pytania, mój
przyjacielu - rzekł. - Jeśli o mnie chodzi, dziękuję Stwórcy za
mojego syna i nie zamieniłbym go na żadne inne dziecko, nawet gdyby
miało ono skrzydła jak anioły z góry Ararat" (s. 24)
Wszyscy możemy nauczyć się czegoś z książki R.
Piuminiego, choć brzmi to nieco banalnie. Dzieci mogą zrozumieć,
ile znaczą dla swoich najbliższych, a może i dorośli uświadomią
sobie lepiej, jak cenne są dzieci? Czy to malarz pomaga choremu
chłopcu, czy może odwrotnie? Kto jest czyim nauczycielem?
"Napawał oczy pięknem roztaczającego się
wokół krajobrazu, a jego wzrok, wyprzedzając ruch konia, dosięgał
w ciszy szerokich kamienistych zboczy doliny. Jej widok wracał do
niego niczym wyraźne i rytmiczne echo. Malarzowi wydawało się, że
patrzy na kamienie, przestrzenie i kolory z nową precyzją. Potrafił
nawet przewidzieć, co odsłoni pejzaż, który się dopiero przed
nim wyłaniał". (s. 74)
Książkę czytałam synowi na głos, dla
siedmiolatka wydała mi się zbyt trudna jako samodzielna lektura.
Nie wiem, ile z moich uwag podziela młody słuchacz. Na swój
dziecięcy sposób – na pewno wiele. Dlaczego nie jestem tego
pewna, czemu nie spytałam wprost, nie rozmawiałam o treści
książki, jak robimy zazwyczaj? "Migotnik" to lektura w
pewnym sensie osobista. Niektóre wrażenia są tak ulotne i...
malarskie, że nie sposób wyrazić je słowami. Mogę za to
zapewnić, że syn słuchał z zainteresowaniem, co dzień chciał
czytać dalej, nie było fragmentów, które go nudziły lub których
nie zrozumiał. Tylko raz, kiedy czytałam, jak pejzaż namalowany na
ścianach pałacu zmieniał się z letniego w jesienny i zimowy, syn
przerwał mi pytając: "Mogę coś powiedzieć? A może to
wszystko tak umiera razem z umieraniem tego Madurera?". Czy
dobrze zrozumiał? Przeczytajcie.
"Pośrodku, w oddali, rysowało się
miasteczko z białego kamienia o skupionej zabudowie, otoczone
rześkim cedrowym lasem, który wyrastał na jego tyłach jak dar
dobrego Boga" (s. 13).
Bożena Itoya, mama siedmioletniego
Maćka
Roberto Piumini, Migotnik, Wydawnictwo Bona, Kraków
2012.
Przełożyła Ewa Nicewicz-Staszowska, zilustrowała Katarzyna Partyka.
Przełożyła Ewa Nicewicz-Staszowska, zilustrowała Katarzyna Partyka.
Komentarze
Prześlij komentarz
Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)