Basia. Łap kolory!
Nie, kochani, dziś nie będzie książkowo.
No, może trochę, troszeczkę, bo jakby nie patrzeć tytułowa bohaterka
tej gry jest postacią literacką - znaną i lubianą przez dzieci. O kim
mowa? O stworzonej przez Zofię Stanecką Basi. Po wielkim
zainteresowaniu, jakie wzbudziły w naszym domu jej ostatnie przygody (w
szczególności ta podróżnicza, którą ja sama czytałam dzieciom już ze 100
razy, a dodam, że mamy też wersję audio), postanowiliśmy sprawdzić, czy
Basina gra - "Łap kolory!" - jest równie fajna. Wnioski... te już za
chwilę.
Zacznę
może od tego, że choć Basię bardzo lubię, to samej gry trochę się
bałam. Mieliśmy w domu już wcześniej kilka innych "kolorowych" gier, ale
dzieciaki szybko z nich wyrastały. "Ot, kolejna taka, co to ma nauczyć
kolorów i gdy dzieci je opanują, idzie w odstawkę" - myślałam. Na
szczęście bardzo się pomyliłam. Na wakacjach dobrze bawiła się przy niej
grupa 3-4-latków, mój 6-latek, a nawet ja sama. Po powrocie, gdy
Starszego nie było w domu, pomagała mi zapełnić czas Młodszemu. Teraz,
gdy już wszyscy jesteśmy w komplecie, wciąż często gości na naszym
zabawowym stole.
Gra
jest naprawdę fajna! Co prawda posiada wiele elementów, ale same
zasady nie są trudne do zrozumienia. Najpierw tasujemy i układamy w stosik
karty obrazkowe, tak by były skierowane kolorową stroną do dołu.
Następnie wykładamy 16 kart (wciąż kolorową stroną w dół), układając je w
kwadrat o wymiarach 4x4. Każdy zawodnik wybiera sobie postać, w którą
będzie chciał się wcielić. Do wyboru mamy Basię, Janka, Anielkę i
Titiego. Żetony z wybraną postacią (10 - po 2 w każdym kolorze: białym,
czarnym, czerwonym, zielonym i żółtym) układamy przed sobą. Są jeszcze
karty ze znakiem zapytania. Odejmujemy dwie, na których Basia trzyma
kolorową piłkę (chwilowo nie będą nam potrzebne), tasujemy i układamy w
stosik (znakiem zapytania do góry), gdzieś z boku, tak, by były łatwo
dostępne dla wszystkich uczestników gry. Teraz już można rozpocząć
zabawę. Najstarszy gracz odkrywa pierwszą pytajnikową kartę. Uwaga!
Teraz liczy się refleks i spostrzegawczość. Każdy z graczy musi
odnotować, jaki kolor piłki trzyma w rękach Basia na odwróconej właśnie
karcie, chwycić szybko dwa żetony tej samej barwy i umieścić je na tych
obrazkach, które naszym zdaniem winny mieć określony kolor. Na przykład,
Basia ma zieloną piłkę. Jestem Anielką, więc chwytam dwa żetony z
wizerunkiem Anielki w kolorze zielonym i szybko umieszczam je na choince
i krokodylu. Liczy się refleks, bo obrazków wyłożonych akurat na stole
może być mniej, niż kolorowych kart posiadanych przez wszystkich graczy,
a dwa żetony nie mogą spocząć na jednym. To jeszcze nie koniec. Teraz
sprawdzamy, czy nikt się nie pomylił. Niebiesko-białe karty obracamy
kolorową stroną do góry i sprawdzamy, kto miał rację, a kto nie. Jeżeli
obrócony obrazek jest w takim samym kolorze, jak żeton, gracz zabiera
go. Jeśli nie, obrazek pozostaje na stole. Pierwsza runda skończona.
Obrazki z postaciami wracają do graczy, a puste miejsca wśród kart
obrazkowych uzupełniamy nowymi, pochodzącymi z wcześniej ułożonego
stosika. Teraz możemy rozpocząć kolejną rozgrywkę. Pytajnikową kartę
podnosi kolejna osoba (zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara). Gra
kończy się po rundzie, w której odkryta zostanie ostatnia karta ze
znakiem zapytania. Wszystko proste, łatwe i baardzo przyjemne! Gra
gwarantuje dużo zabawy i śmiechu. W tej wersji nadaje się nawet dla
dzieci nieco młodszych. Jak już wspomniałam, my graliśmy w nią nawet w
gronie 3-4-latków (bez starszych dzieci, bo młodsze nie miałyby szans).
Wówczas co prawda rozgrywka przebiegała wolniej, ale za to gra miała
także edukacyjny charakter - dzieciaki zapamiętywały kolory i uczyły się
je kojarzyć z rzeczami. Starsze dzieci to już potrafią, więc u nich
zdecydowanie liczy się spostrzegawczość i szybkość reakcji. Starszakom
możemy też grę utrudnić, dodając karty z Basią trzymającą kolorową
piłkę. Odkrywając taką kartę, rozgrywamy rundę specjalną. Chwytamy dwa
żetony z naszą postacią, ale ich kolor możemy wybrać sobie sami.
Następnie rezerwujemy sobie cały wiersz lub kolumnę (układamy żetony
postaci na końcach), w której znajduje się najwięcej przedmiotów w danym
kolorze. Wszystkie one powędrują do nas, chyba, że nasz wiersz/kolumna
krzyżuje się z wierszem/kolumną kogoś innego. Jeśli ten ktoś wybrał ten
sam kolor co my i wyłożył karty postaci wcześniej, wówczas obrazek
znajdujący się na łączeniu, trafia do tej osoby. Może to wszystko brzmi
trochę skomplikowanie, ale w rzeczywistości wcale takie trudne nie jest.
Zwłaszcza, że instrukcja dokładnie na obrazkach pokazuje różne
możliwości, tłumacząc co można, a czego nie (zawiera też krótką historyjkę, którą - na prośbę dzieci - przeczytać muszę zawsze przed rozpoczęciem gry!). Mój 6-latek tę "utrudnioną"
wersję szybko pojął i teraz nie wyobraża sobie gry bez niej.
Fajna
ta Basia. Wciąąąga! Wymaga jednak, by gracze byli na zbliżonym poziomie
wiekowym. Mój 6-latek zdecydowanie ogrywa 3,5-latka, a ze mną to już
żaden z nich szans nie ma. Czasem więc muszę sobie trochę poudawać, że
czegoś nie widzę (zwłaszcza, gdy gram z Młodszym, bo Starszego ogrywam
już bez skrupułów ;)). Na szczęście chłopcy mają wielu znajomych, a w
towarzystwie kumpli gra sprawdza się znakomicie! Ha, i jak dotąd nikt z
nich jeszcze nie marudził, że Baśka jest dziewczyną :)
Basia. Łap kolory!
Ilość: 2-4graczy
Wiek: 5 - 105 lat
Czas gry: 15 min.
Komentarze
Prześlij komentarz
Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)