Bazgroszyt. Kreatywny Pakiet. Podróż po Wielkiej Brytanii.
Bardzo lubimy twórczo spędzać czas. Nasze niektóre wyczyny podejrzeć
można TUTAJ i TUTAJ. Wraz z pierwszymi jesiennymi chłodami nie otuliliśmy się
więc w koce, tylko - tęskniąc za latem - ruszyliśmy w podróż. Palcem po
mapie. Na początek trafiliśmy do Anglii. Wszystko za sprawą pewnego
kreatywnego pakietu.
Moje dzieciaki uwielbiają Ryska i
jego przyjaciół. Widząc więc kartonowe pudło z jego wizerunkiem, aż
piały z zachwytu. Pamiętały jeszcze poprzedni taki pakiet, który sprawił
im ogrom twórczej radości przed Bożym Narodzeniem. Tym razem wewnątrz
nie znalazły materiałów i pomysłów do przygotowania choinkowych ozdób,
ale takie, które pozwoliły im poszerzyć wiedzę o świecie dbając
jednocześnie o ich rozwój manualny. W zestawie znalazły się typowe dla
Bazgroszytów karty pracy. Dużo tu szlaczków, jest też miejsce na własne
twórcze działania. Tym razem wszystko w tematyce brytyjskiej. Jest
flaga, którą trzeba pokolorować i królowa, której dorysować należy
koronę. Nie mogło zabraknąć Big Bena, słynnych czerwonych autobusów
turystycznych czy... parasola. Do tego kolorowa mapa Europy, bo przecież
warto wiedzieć, gdzie się jedzie, choćby to była podróż fikcyjna i...
naklejki. Tak, naklejki, do których moje dzieci zawsze dobierają się w
pierwszej kolejności. Umieszczają je na czystej kartce, a później coś
dorysowują, tworząc naklejkowo-kredkowe często bardzo pomysłowe obrazy.
Tym razem jednak nie one robiły furorę. W środku była bowiem kolorowanka
z brytyjsko-kredziakowymi motywami w rozmiarze XXXL. Ta wprawiła nas w
prawdziwy szał twórczy, któremu poddała się cała rodzina. Bawiły się
dzieci, mama, tata, a nawet ciocia, która akurat nas odwiedziła. To był
wyjątkowy wieczór, a dowody na to, że się odbył i jak wyglądał znaleźć
można nawet na ciotczynym FB profilu :) Zamieszczone tam zdjęcia
cieszyły się dużym zainteresowaniem. Pojawiły się nawet pytania o to,
gdzie takie wielgaśne kolorowanki znaleźć można. Ha, najfajniejsze było
jednak to, że sama kolorowanka to nie wszystko. Praca z nią nie
skończyła się w momencie, gdy ta była już różnobarwna. Teraz na stołach
przed Kredziakami ustawić (a może raczej - wykleić) trzeba było talerze z
brytyjskimi specjałami. Jaja, smażony boczek, tosty, fasola. Cóż,
osobiście nie przepadam za tamtejszą kuchnią, co nie znaczy, że nie
warto jej poznać, wiedzieć, jakie są typowe dla niej potrawy. Co ciekawe
tu sami musieliśmy je przyrządzić. Nie w kuchni. Wystarczyło chwycić
załączone do zestawu nożyczki i wyciąć talerz oraz wszystkie niezbędne
składniki, a następnie przykleić je (klej także znaleźliśmy wewnątrz) na
naszym plakacie. Chłopaków trudno było oderwać od tej twórczej roboty,
cała zabawa skończyła się więc baaardzo późnym wieczorem. Może przy
okazji kolejnego weekendu zrobimy sobie powtórkę z rozrywki, tym razem
wyruszając do Włoch, Grecji lub Francji. A Wy, który kraj
zwiedzilibyście najchętniej ze swoim dzieckiem?
do tej pory jakoś z dużą rezerwą podchodziłam do bazgrozeszytów, ale po twoim wpisie jestem zauroczona! szkoda tylko, że moje dziecko jeszcze takie małe, bo mam ogromną ochotę zakupić taki kreatywny pakiet! cóż, najwyżej z mężem będziemy tworzyć, a mała będzie nam pomagać na swój sposób:)
OdpowiedzUsuńHaha, ja też patrzyłam na nie z rezerwą, zwłaszcza, gdy do promocji przyłączyła się SuperNiania, którą do końca życia zapamiętam, jako tę, która promuje margarynę dla zdrowia naszych dzieci :) W końcu jednak zakupiłam na próbę pierwszy zeszyt, bo mimo wszystko ciekawa byłam. Dziś moje dzieciaki, choć zaliczyły już wiele Ryskowych (jak to one mówią) zeszytów (nie wszystkie nawet tu recenzowałam, tak ich dużo było), wciąż nie mają dość. Reagują uśmiechem na każdą przesyłkę, ba, czasem są gotowi się kłócić o to, który tytuł będzie dla kogo :) A ostatnio spotkałam w przychodni Panią, która miała wielgaśny segregator pełen Ryskowych wydruków. Jej dziecko uzupełniało je chętnie, umilając sobie oczekiwanie na lekarza :)
UsuńWspanialy blog.
OdpowiedzUsuń