Czytam sobie... czyli pierwsze samodzielne lektury Starszego.
Znacie moje zamiłowanie do literatury nie od dziś. Wiecie więc, jak
bardzo uzależniona jestem od książek. Te z serii "Czytam sobie"
posiadają dla mnie wartość niezwykłą i gotowa jestem zdobyć wszystkie
dostępne na rynku tytuły, choćby idąc po nie do McDonald's. Wyrzuty
sumienia związane z karmieniem dzieci niezdrowymi kurzymi piersiami (na
szczęście w towarzystwie pomidorów, a nie frytek) zagryzam własnym
równie niezdrowym zestawem, ale... książki są nasze! Na razie dwie...
Cóż
takiego niezwykłego jest w tych książkach? To takie współczesne elementarze napisane i zilustrowane przez znanych, lubianych i cenionych polskich twórców. Wszystkie opracowane przez Edukacyjny Egmont w zgodzie z podstawą programową MEN. Dzięki nim Starszy rozpoczął swą
przygodę z czytaniem i coraz dzielniej ją kontynuuje. Początki nie były
łatwe. Jedna, dwie, trzy strony na dzień. Pierwszy tom przygód trolla
Alojzego, którego autorką jest Zofia Stanecka, czytał przez tydzień. Nie
zmuszałam go, nie zachęcałam, sam przychodził do mnie z książką w ręku.
Później zrobił sobie dłuższą przerwę. Skończyły się wakacje, zaczęła
szkoła i... prace domowe. Pewnego dnia okazało się, że najlepszym
sposobem na przerwę dla zmęczonej szlaczkami ręki jest samodzielna
lektura. Tak zaczął mi czytać "Martę i ufoludka". Tym razem zajęło
mu to trzy dni. Wczoraj, po powrocie z McDonald's w przerwie zaczął
czytać przywiezioną właśnie książkę - "Syrop Maga Abrakabry". "Na dziś
wystarczy" - orzekł, dochodząc do przedostatniej strony, a kiedy
pokazałam mu, gdzie jest, ze śmiechem doczytał ją już do końca. Co
prawda był trochę niepocieszony, gdy okazało się, że tym razem nie
będzie nagrody w postaci naklejek (brakuje ich w serii dla McD), ale
dumna mama w ramach rekompensaty wynagrodziła go serią buziaków. Ta
wspólna lektura tak nas zajęła, że zapomnieliśmy o powrocie do pracy
domowej. Na szczęście okazało się, że Pani przymknęła oko na ten
pierwszy brak. Ciekawe, co by powiedziała, gdyby usłyszała, że to nie
tylko wina dziecka, ale i zaczytanej mamy. Wszystko na szczęście
skończyło się dobrze, a mój syn dziś ponownie zasiadł do samodzielnej
lektury. Tym razem wieczornej. Okazało się, że mama nie musi już czytać,
bo... on sam! Trochę niepocieszona odstawieniem na boczny tor,
delektowałam się jednak wspólnie spędzanym czasem. W końcu kto wie, jak
wiele mi go zostało do momentu, gdy Starszy nie będzie mnie już
potrzebował nawet jako towarzysza lektur. Tym razem przeczytał mi
"Koc trolla Alojzego". Nie wspomniał nic o tym, że na dziś już
wystarczy. Przebrnął przez książkę szybko i sprawnie, a następnie sam
wypełnił sobie dyplom, wklejając weń samodzielnie wybraną naklejkę.
Jutro znów mi poczyta. W kolejce czeka jeszcze "Psotny Franek", a na rynku pojawiły
się już nowe tytuły, które także już do nas idą.
Seria "Czytam sobie" obejmuje już 21 tytułów dostępnych w standardowej sprzedaży i 6 dodatkowych, które dostać można przy zakupie 2 zestawów (w tym dziecięcego) w restauracjach McDonald's. O całej
serii - jej pomyśle i założeniach - przeczytacie w moim wcześniejszym, bardzo szczegółowym
wpisie. O tutaj ==> KLIK KLIK. A tymczasem pokrótce o książkach,
które już udało się memu dziecku przeczytać:
Długi nos i odstające uszy. Do tego grube nogi i guzy na głowie. Oto troll Alojzy w całej swej okazałości. Niezbyt urodziwy, to fakt. Czy znajdzie się ktoś, kto polubi takie dziwne stworzenie? Ciepła i sympatyczna historyjka o trollu, który po długich poszukiwaniach wreszcie znajduje przyjaciółkę. Jej uzupełnieniem są proste, acz bardzo wymowne i doskonale oddające treść ilustracje Jony Jung. Stworzony przez nią troll to niezwykła postać, która choć nieco dziwna, zdecydowanie wzbudza sympatię i uśmiech na ustach czytającego.
Koc trolla Alojzego
Poziom 1 - tekst: Zofia Stanecka, ilustracje: Jona Jung
Kolejne opowiadanie, którego bohaterem jest nasz sympatyczny troll. Nowe przygody Alojzego nie nawiązują w żaden sposób do wcześniejszego tytułu, dzięki czemu równie dobrze możemy po nie sięgnąć w pierwszej kolejności. Tym razem nasz bohater dostaje prezent - koc, w którym kryje się dodatkowa niespodzianka. Tak oto troll zyskuje kolejnego przyjaciela. Całość ponownie zilustrowana przez Jonę Jung.
Marta i ufoludek
Poziom 1 - tekst: Wojciech Widłak, ilustracje: Ewa Poklewska-Koziełło
Prace plastyczne mogą przerodzić się w prawdziwą życiową przygodę. Marta wróciwszy z Domu Kultury znajduje w swej torbie ufoludka. Przypuszcza, że to dzieło jednego z jej kolegów. Prawda okazuje się jednak zupełnie inna. Nad ranem ufoludka już nie ma, a wiadomości donoszą o latającym nad miastem srebrnym spodku. Wzbudzająca uśmiech na ustach historia nie z tej ziemi zilustrowana charakterystyczną dla Ewy Poklewskiej-Koziełło cienką kreską wypełnioną kolorem.
Poziom 1 - tekst: Wojciech Widłak, ilustracje: Ewa Poklewska-Koziełło
Prace plastyczne mogą przerodzić się w prawdziwą życiową przygodę. Marta wróciwszy z Domu Kultury znajduje w swej torbie ufoludka. Przypuszcza, że to dzieło jednego z jej kolegów. Prawda okazuje się jednak zupełnie inna. Nad ranem ufoludka już nie ma, a wiadomości donoszą o latającym nad miastem srebrnym spodku. Wzbudzająca uśmiech na ustach historia nie z tej ziemi zilustrowana charakterystyczną dla Ewy Poklewskiej-Koziełło cienką kreską wypełnioną kolorem.
Syrop maga Abrakabry - seria McD
Poziom 1 - tekst: Wojciech Widłak, ilustracje: Anna Sędziwy
Lubicie arabskie baśnie? Do ich tradycji sięga Wojciech Widłak w książce "Syrop maga Abrakabry" snując historię czarodzieja, który w swej żądzy władzy gotów jest posunąć się do niecnych czynów. Baśniowy, magiczny klimat wzmagają mgliste i jakby nierzeczywiste ilustracje Anny Sędziwy.
A tak opisane książki wyglądają od środka:
seria dostępna w księgarniach - Poziom 1
Na przykładzie książki Zofii Staneckiej "Koc trolla Alojzego" z ilustracjami Jony Jung.
Na kolorowej części okładkowego skrzydła każdorazowo znajdujemy portret autora (w tym przypadku autorki) i ilustratora (tu - ilustratorki), z krótkim opisem kto zacz oraz cytatem odnoszącym się do książki, jej powstania czy czytania samego w sobie.
Wewnętrzna, czarno-biała strona okładkowego skrzydła skrywa trzy pytania lub zadania, do których sięgamy już po przeczytaniu książki. Sprawdzają one czy lektura przebiegała ze zrozumieniem.
Duża czcionka umieszczona na białym tle, wyraźnie odcinająca się od ilustracji. Dzięki temu dziecko skupia wzrok na tym, co najważniejsze. Tekst zawsze znajduje się na dole strony, by uczące się dopiero dziecko, mogło go pomocniczo śledzić palcem. Dodatkowo na poszczególnych stronach umieszczone zostały ćwiczenia z głoskowania.
U końca książki znajdują się odznaki czytelnicze w formie naklejek...
... oraz dyplom sukcesu - przynależny za samodzielne czytanie, gdzie poza imieniem i nazwiskiem dziecka umieścić możemy jedną z naklejek. Dyplom znajduje się na skrzydełku okładki, więc w razie potrzeby możemy go sobie łatwo odciąć.
seria dostępna w sieci McDonald's - Poziom 1
Na przykładzie książki Wojciecha Widłaka "Syrop maga Abrakabry" z ilustracjami Anny Sędziwy.
Wewnętrzna strona przedniej okładki - poza znajdującymi się na skrzydełku pytaniami, zamieszczono tu tekst zachęcający do rozpoczęcia samodzielnego czytania sygnowany logo McDonald's.
Na końcu książek nie znajdujemy niestety naklejek. Jest za to dyplom z wydrukowanym już kolorowym odznaczeniem czytelniczym.
Chwilę przed pojawieniem się nowych tytułów ruszyła również ogólnopolska kampania "Czytam sobie", której celem jest pokazanie rodzicom i dzieciom, jak wiele radości i satysfakcji może dać młodym czytanie. Akcja jak najbardziej potrzebna w czasach, gdy ponad 60% Polaków nie czyta książek. Odsyłam do jej strony: www.CzytamSobie.pl, gdzie poza - jak na mój gust trochę za dużą dawką - opinii eksperckich, wypowiedzi znanych oraz opowieści tworzących i współpracujących z dziećmi znaleźć można także zakładkę z ciekawymi materiałami do pobrania: zawieszkami na drzwi, zakładkami, kolorowankami, zgadywankami, czytelniczymi odznakami czy scenariuszami zajęć, które wykorzystać można w pracy z dziećmi. O wszelkich działaniach prowadzonych w ramach akcji informuje także jej FB profil:
www.facebook.com/
Gratuluję pierwszych sukcesów w czytaniu! Mogę się tylko domyślać, jak wielką teraz dumę czujesz :)
OdpowiedzUsuńMy znamy "Psotnego Franka" - bardzo przyjemny http://www.krainailustracji.blogspot.com/2013/07/agnieszka-fraczek-psotny-franek.html
Pozdrawiam!
Dziękujemy! Cieszę się, pękam z dumy, choć... trochę mi żal, że to tak szybko, że już sam, że beze mnie, ale dziecię me choć ostatnio co dzień czyta inny tytuł, zawsze jeszcze prosi o poczytanie mu czegoś. Samodzielne czytanie to duża frajda, ale poprzytulać się do mamy i posłuchać jej głosu - też nie mała :)
UsuńMacie jeszcze czas, ale jak podrośniecie koniecznie zajrzyjcie do innych tytułów. Każdy inny (no, chyba, że akurat tworzą serię, jak te o trollu), każdy wyjątkowy.
To dobrze, że jeszcze nie całkiem zrezygnował z mamy ;)
UsuńPopieram. Te książki są fantastyczne. Moja sześciolatka ma na swoim koncie 5 z poziomu pierwszego i już pyta o kolejne :)
OdpowiedzUsuńU nas też już 5, jutro zapewne będzie 6. Czekam na listonosza, mam nadzieję, że w poniedziałek zapuka z nowymi tytułami :)
Usuńjeja, ale mi ochoty narobiłyście! Krzysiowi już niewiele trzeba do czytania, chyba się jutro pokusimy na 1 poziom :) ale byłby dumny! :)
OdpowiedzUsuńa który tytuł z poziomu 1 najfajniejszy?
UsuńStrasznie trudno wybrać spośród nich najfajniejszą, bo każda jest tak naprawdę inna i wszystko zależy od zainteresowań dziecka. Ja postawiłabym na "Martę i ufoludka" - ot, sentyment do kosmitów czuję od dzieciństwa :) Chłopcy zaś bardzo polubili trolla. I, skoro piszesz, że Krzyś dopiero by zaczynał, to właśnie "Koc trolla Alojzego" polecałabym najbardziej. Dużo tam krótkich słów, chyba czytało się go najłatwiej, a zabawna historyjka powinna się Wam spodobać.
UsuńPS. Tylko niech Krzyś nie ogląda książki wcześniej. Wówczas ukryte pod kocem znalezisko sprawia jeszcze więcej frajdy i nie trzeba słuchać "A ja już wiem, a ja już wiem..." :)))
Bardzo podobają mi się te książeczki i cała kampania (z ciekawymi spotami promującymi) ale nie podoba mi się zupełnie ten pomysł z McDonald.... a wręcz czuję gdzieś w sobie złość, że ktoś wpadł na pomysł, żeby dodawać książeczki gratis do zestawu niezdrowego jedzenia.
OdpowiedzUsuńTeż tak początkowo myślałam, ale ostatnio ktoś mi zwrócił uwagę na to, by spojrzeć na sprawę z innej strony. Te książki nie mają być dodatkową pokusą do odwiedzenia McDonald's (choć dla wielu będą), ale dzięki McDonald's trafią do niejednego domu, w którym się nie czyta. Z reguły osoby, które dbają o to, co jedzą ich dzieci, są odpowiedzialne na wielu innych płaszczyznach. Te, które mają w nosie to, co jedzą ich dzieci, często mają w nosie także to, czy owe dzieci czytają. Wiem, że nie do końca tak to wygląda, ale zaczął do mnie docierać ogólny sens, czy też zamysł tej części kampanii.
Usuń