Wszystkie moje mamy - Renata Piątkowska
"Wszystkie moje mamy" - intrygujący
tytuł, a także idąca z nim w parze okładkowa grafika Macieja
Szymanowicza, na której widnieje chłopiec i sięgające ku niemu kobiece
(czy jak się możemy domyślać - mamine) ręce, których jest aż pięć. Wewnątrz nie znajdziemy bajki, lecz historię napisaną przez współczesną pisarkę - Renatę
Piątkowską - w oparciu o prawdziwe wydarzenia historyczne i choć Szymon
Bauman, jej główny bohater, tak naprawdę nigdy nie istniał, żyło 2500
innych dzieci swym życiowym doświadczeniem bardzo do niego podobnych.
Piątkowska,
znana dotychczas z opowiadań dla dzieci o lekkim, zabawnym charakterze,
tym razem podjęła się naprawdę trudnego zadania. W swej książce - w
formie retrospekcji - wraca do czasów II wojny światowej, które sama
może znać tylko z literatury czy też przekazów ustnych, a nie z własnego
doświadczenia. Przedstawia w niej dramatyczną historię - taką, która
znaczy życie człowieka raz na zawsze. To dlatego leciwy już Pan Szymon
wciąż przesiaduje w parku z przymkniętymi oczyma wspominając tamte
straszne, przesycone smutkiem dni.
"Może tak siedzieć godzinami. Ma przymknięte oczy i wygląda, jakby drzemał. Ale on nie śpi..." (s.3)
Dramatyzm wspomnień zapewne by nie dziwił,
gdyby nie to, że książka napisana została z myślą o dzieciach i to wcale
nie takich dużych, bo znajdujących się już w przedziale wiekowym 7+.
Jest ona częścią serii "Wojny dorosłych - historie dzieci", którą
Literatura wydawała początkowo we współpracy z Muzeum Powstania
Warszawskiego, a od jakiegoś czasu kontynuuje samodzielnie, pokazując
kolejne odsłony wojny widzianej nie z frontu, lecz z perspektywy
dziecka, w którego życie wkracza. Dziś cykl liczy już sobie 6 części* W
naszej biblioteczce, poza opisywaną już na blogu daaawno temu "Asiunią",
mamy jeszcze jeden tytuł - intrygujący tak jak i ten - "Czy wojna jest
dla dziewczyn?" W sumie nigdy Wam o nim nie pisałam, bo na początku
działalności bloga nie chciałam wspominać o książkach dla dzieci, które
czytałam sama dla siebie, bo moi chłopcy wydawali mi się do nich jeszcze
zbyt młodzi. Zapytacie, jak to się stało, że Starszemu już wtedy
przeczytałam "Asiunię"? Wydaje mi się, że historia Pani Joanny była
najłagodniejszą z nich i choć też mnie wzruszyła, przy dwóch
pozostałych płakałam jak bóbr. Cóż począć, gdy smutno, a ze mnie ewidentnie typ
wrażliwca.
Powróćmy jednak do samej książki.
Oglądamy w niej wojnę wzrokiem żydowskiego dziecka, które nie tylko -
jak inne polskie dzieci - boi się bombardowań i pozostałych
"standardowych nie-uroków" wojny, ale dodatkowo jest zmuszone nosić
opaskę z dawidową gwiazdą i zamieszkać za murami getta, co wywołuje
dodatkowe emocje - niezrozumienie, poczucie niższości,
gorszości bytu (byle się skulić, spuścić głowę, nie dać się zauważyć!).
My dorośli wiemy już dziś, jaki los spotkał getto i większość jego
mieszkańców. Na szczęście Szymon go nie podzielił. Owszem, przeżył
śmierć matki, ojca, siostry, ale on sam przeżył, a razem z nim 2500
innych dzieci, które na wiele różnych sposobów, z narażeniem życia
własnego, ale i opiekuna-wolontariusza, wyprowadzane czy wywożone były z
terenu getta, bo "Kto ratuje jedno życie - ratuje cały świat". Organizacja tego wszystkiego była zasługą Ireny Sendlerowej, która za pomocą systemu łączników
organizowała takie właśnie "przerzutowe" akcje. To jej tak naprawdę dedykowana jest
cała ta książka.
Historia
Szymona sama w sobie nie była łatwa do opowiedzenia. Pani Renata musiała wczuć się w
rolę dziecka, co z powodzeniem czyni już od dawna. Tu jednak to dziecko
osadzone zostało w odległych autorce realiach czasowych, a jego życie
obfitowało nie w radosne, a w dramatyczne wydarzenia. Wybuch wojny,
aresztowanie ojca, ciężkie życie w getcie, choroba matki, zatrzymanie
siostry, matczyna decyzja o pierwszej samodzielnej przeprowadzce syna,
wiadomość o śmierci matki, dalsza tułaczka, by wreszcie trafić do domu -
finalnego, choć jakżeż odmiennego od tego pierwszego, rodzinnego,
najbliższego. Jak poradziła sobie z tym wszystkim autorka? Brakowało mi
trochę tej lekkości, poczucia humoru z jakim pisała p. Joanna
Papuzińska. Niemniej p. Renata podeszła do sprawy z dużą precyzją.
Starała się jak najdokładniej wszystko tłumaczyć, przekładać na język
dzieci, ot choćby obrazując łapankę na plastelinowych modelach. Autorce
nie zabrakło też wyczucia z jakim mówiła o sprawach szczególnie trudnych
takich jak na przykład śmierć matki, która choć staje się rzeczywista,
choć dociera do nas, to tak naprawdę nie jest w żaden sposób określona,
nazwana. Ot, dzieje się, lecz niezwykle subtelnie:
"
Dobrze, że chociaż pani Sendlerowa odwiedzała go czasami i wtedy zawsze
przekazywała mu całusy od mamusi z getta. Aż raz przyszła, mocno go
przytuliła i nie wspomniała ani słowa o mamie, a on bał się zapytać
dlaczego." (s.32)
Starszy
dotychczas przeczytał tylko jeden tytuł z serii, ale ja sama bardzo ją
lubię i bardzo ją sobie cenię. Kiedyś na pewno zasiądziemy do niej
razem, bo uważam, że warto pokazywać dzieciom jak wygląda historia nie
tylko z punktu widzenia dat, frontów, statystyk, ale i człowieka, jego
codziennego życia. Dzięki temu staje się ona ciekawsza, bardziej
zrozumiała, atrakcyjniejsza dla młodego czytelnika. Dzięki temu chce on
poznawać ją dalej.
Tekstowi Renaty Piątkowskiej towarzyszą grafiki wspomnianego już Macieja Szymanowicza,
który doskonale "czuje" książki. U Pani Joanny Papuzińskiej, gdzie
treść była lżejsza, pozwolił sobie na mocniejsze spotęgowanie nastroju
grozy, tu zdecydowanie stara się rozładować napięcie. Owszem, nad
miastem wiszą czarne chmury, ale Szymek niesie pełen dziecięcej nadziei
balonik, wyglądający niczym biała chmurka. Spadająca z sufitu mąka,
chleb sprzedawany na pierścionki, czy "rentgenowskie" zdjęcie pana,
który "przemycił" Tadzia - odrobina uśmiechu w tym smutnym świecie.
Wszystkie moje mamy
Wydawnictwo: Literatura
Tekst: Renata Piątkowska
Tekst: Renata Piątkowska
Ilustracje: Maciej Szymanowicz
Oprawa sztywna.
Format: 170x240
Stron: 48
Wiek: 7+
Trudne tematy, ale ważne. Takie też trzeba poruszać z dziećmi.
OdpowiedzUsuńWażna i mądra książka. Narracja z perspektywy dziecka pomaga zrozumieć tak trudny temat młodemu czytelnikowi.
OdpowiedzUsuń