Był gdzieś haj taki kraj. Była gdzieś taka wieś. - Narodziny liter - Poczta - Themersonowie
Być może wyjdę na literacką
ignorantkę, ale uczciwie przyznać się muszę, że twórczość Themersonów
poznałam dość niedawno. Wszystko za sprawą Wydawnictwa Widnokrąg i jego
pierwszej themersonowej publikacji (był to - o ile się nie mylę -
przełom października i listopada 2013 r.). Niektórzy z Was powiedzą, że
minął już przecież ponad rok. Czymże jest jednak rok, jeśli weźmiemy pod
uwagę fakt, że książki Themersonów powstawały jeszcze przed II wojną
światową?
Stefan Themerson (1910-1988) to twórca na miarę renesansu. Człowiek wszechstronny, który
przeskoczył własną epokę. To autor awangardowych filmów, kompozytor
opery "Święty Franciszek i wilk z Gubbio.", ale także literat - prozaik, poeta, eseista, filozof. Autor tekstów dla dorosłych i dzieci pisanych po polsku, angielsku i francusku.
To twórca koncepcji poezji semantycznej, eksperymentującej z pierwotnymi
znaczeniami słów, ale także - co nas z czytajkowej perspektywy
interesuje najbardziej - pionier książki obrazkowej - wydawca tzw. bestlookerów, czyli publikacji o oryginalnej szacie graficznej. Nad tą z kolei pracowała jego żona - Franciszka Themerson, plastycznie towarzysząca mężowi w jego literackiej drodze.
Cieszę
się, że do dziecięcej twórczości Themersonów sięgnięto na nowo,
przywołując ją w postaci reprintów. Wydawnictwo Widnokrąg wydało
ostatnio kolejny, trzeci już tytuł tej uzdolnionej pary. Pozwólcie
jednak, że opowiem Wam także o dwóch wcześniejszych.
Pierwszym
przypomnianym przez Widnokrąg tytułem był "Był gdzieś haj taki kraj.
Była gdzieś taka wieś.". Tudzież odwrotnie - "Była gdzieś taka wieś. Był
gdzieś haj taki kraj." - bowiem książkę tę czytać można od początku lub
- po odwróceniu okładki - od końca, choć osobiście lepiej pasuje mi tu
określenie "drugiego początku". To dwie wierszem pisane, trochę rymowane
historyjki, które nie tylko bawią, ale także sprawdzają nasze
umiejętności wymowy. Autor z upodobaniem korzysta bowiem z plastyczności
języka - słowa wygina, nagina, przetyka innymi, rozciąga i formuje na
nowo. W tekście pojawiają się cudne łamańce językowe - Sabarawarak,
Karawarabas, Alibajdadzikafrajdawtomigrajfryka. Dorośli gną język na
wszystkie strony, a dzieci - pękają ze śmiechu. Themerson nie tylko w
tym względzie wykazał się daleko idącą pomysłowością. Opowiadania
skonstruował poniekąd na zasadzie lustrzanych odbić. Doszukamy się w
nich wielu przeciwieństw. Książka jest więc nie tylko formą zabawy, ale i
swego rodzaju intelektualnym wyzwaniem - w dodatku z przesłaniem. I to
nie jednym. Tyle, aż tyle, od strony literackiej. Nie można jednak
pominąć części graficznej. To jeden z tych bestlookerów, w których obraz
nieodłącznie towarzyszy treści. Przemawia do nas prostą, zrozumiałą,
ale i dowcipną formą, która pomimo oszczędności kolorystycznej,
skutecznie przyciąga wzrok czytelnika, która pomimo upływu lat, nie
traci na atrakcyjności.
Kolejne
themersonowo-widnokręgowe tytuły - "Narodziny liter" i "Poczta" - z
mego punktu widzenia okazały się jeszcze doskonalsze. Bez mrugnięcia
okiem wpisałabym je na listę lektur obowiązkowych. To pozycje
historyczno-edukacyjne. Obie opowiadają nam o kolejnych etapach
komunikacji międzyludzkiej. Z tym, że pierwsza z nich skupia się na
piśmie - historii jego powstania i ewolucji, druga zaś tyczy się
przemian jakie zachodziły w komunikacji na odległość, przekazywaniu
informacji hen daleko w świat (przy czym, pamiętajmy, zwrot "hen
daleko" ma dziś także inne, szersze, czy może bardziej odległe znaczenie
niż niegdyś). Niezależnie od podejmowanej tematyki autor przekazuje
wiedzę w sposób tak przystępny, tak lekki, tak naturalny, że dziecko
chłonie ją z czystą przyjemnością. Krótkie historyjki, ciekawostki,
przypowiastki, wierszyki - Themerson eksperymentuje, chwytając się
różnych form. Do tego dochodzą grafiki Franciszki. Tu, nie są już one
wyłącznie ilustracjami oddającymi treść wiersza, czy do niej nawiązującymi.
Tu stanowią one integralną, nieodłączną część książki - raz są
schematami, innym razem unaoczniają, tłumaczą treść, która bez nich
byłaby niezrozumiała. Stefan i Franciszka tworzą tu połączenie dwóch
światów, które bez siebie nie mogłyby istnieć. Zupełnie jak w życiu. To
duet doskonały. Z niecierpliwością czekam więc kolejnych reprintów, a
tym, którzy jeszcze nie widzieli tych, gorąco je polecam. Do zabawy i
nauki. Pozycje obowiązkowe.
PS. Bożenko, dziękuję za użyczenie wybranych zdjęć!!! :)
Wydawnictwo: Widnokrąg
Tekst: Stefan Themerson
Ilustracje: Franciszka Themerson
Oprawa twarda
Był gdzieś haj taki kraj. Była gdzieś taka wieś.
Format: 150 x 190
Strony: 38
Wiek: 6+
Narodziny liter
Format: 170 x 223
Strony: 20
Wiek: 6+
Poczta
Format: 176 x 247
Strony: 44
Wiek: 6+
Jedna i druga pozycja fantastyczne. Jak zwykle u Ciebie kolejna recenzja zachęcająca do zakupu. Najchętniej widziałabym na naszej półce wszystkie opisane przez Ciebie książeczki ;-)
OdpowiedzUsuń