Matko Polko, Ojcze Polku, Bloggerze, Bloggerko!
"Matki są mistrzyniami logistyki." -
zawsze we wrześniu, kiedy próbuję zaplanować dzieciom nadchodzący rok
szkolny, powtarzam te słowa niczym mantrę. Szkoła, rehabilitacje,
zajęcia dodatkowe, a gdzieś pomiędzy tym - wizyty u lekarza (czasem
bardzo spontaniczne - w związku z połamanymi zębami ;)), spotkania z
przyjaciółmi, wyjazdy do rodziny, przyjęcia urodzinowe. W dodatku zgrać
trzeba nie jeden, lecz cztery niezależne grafiki. Do powyżej
wymienionych zajęć dodać więc należy służbowe wyjazdy taty, jego
treningi i mecze, a także firmowe, choć domowe zlecenia mamy oraz
zarządzanie jej blogiem. Tak, tak, prowadzenie książkowego bloga to
także czasochłonna sztuka. Jak to wszystko połączyć? Cóż, sprawa jest
trudna, lecz nie niemożliwa. Wystarczy odrobina uporządkowania i...
kalendarz. W tym roku nawet dwa!
Dotychczas
wieszałam na ścianie tradycyjny kalendarz, a obok niego - antyramę, w
której - zamiast zdjęcia - znajdowała się ozdobna kartka. Był to mój
prywatny notatnik. Na kalendarzu zaznaczałam ważne daty, ale gdy -
któraś wymagała uszczegółowienia - chwytałam w dłoń flamaster (taki do
białych tablic) i na szkle wypisywałam niezbędne detale: nazwisko
lekarza, numer gabinetu, adres.
Koniec
z tym! W tym roku na ścianie zawisł Kalendarz Rodzinny wydany przez
VISART. Zajął mniej miejsca (choć wcale do małych nie należy, co
oczywiste - musi przecież pomieścić całkiem sporo wiedzy dotyczącej
naszego domowego życia), a przy tym - okazał się bardziej praktyczny. Co
w nim znajdziemy? Bazę kalendarza stanowi wykonany ze sztywnego kartonu
korpus z wygodnym miejscem do przechowywania długopisu (ten nie został
dołączony, ale zapewne w domu macie niejeden - pozwoliło to zmniejszyć
koszt produkcji, a przy tym ostateczny koszt produktu). Po lewej stronie
widzimy podgląd całego roku - od września 2015 r. do sierpnia 2016 r.
To niezwykle wygodne rozwiązanie, które ułatwia planowanie wyjazdów. My
kółeczkami zaznaczamy tu najważniejsze wydarzenia. Czerwonymi -
urodziny, czarnymi - odroczone w czasie wizyty lekarskie - te, na które
czeka się tyle, że można o nich zapomnieć. Między nimi - kolorowymi
zakreślaczami - zaznaczać będziemy podróże: te małe - weekendowe i te
wakacyjne - duże. Jeśli przy planowaniu mamy wątpliwości, kiedy w naszym
województwie wypadają ferie - ściągę znajdziemy poniżej rocznego
kalendarza. Jeszcze niżej do swej dyspozycji mamy niewielki bloczek z
wyrywanymi kartkami, na których notować możemy np. listy zakupów. Po
prawej stronie - najważniejsze! To zindywidualizowany (przewidziany na 5
członków rodziny) planner miesięczny. Nad nim wydrukowane zostały pola,
w które wpisujemy imiona domowników. Kolumna pod moim imieniem jest
miejscem na wypisanie moich spotkań, wizyt, wydarzeń. Obok znajdują się
kolumny dzieci i męża, a że nasza rodzina jest 4-osobowa ostatni rząd
zostawiliśmy na zdarzenia związane z innymi osobami np. zaplanowaną dużo
wcześniej wizytę cioci. Wszystko to zdecydowanie ułatwia zarządzanie
czasem rodzinnym. Nic już nie umknie mej uwadze. A sam Kalendarz - co
ciekawe - wcale nie jest drogi. Kosztuje niecałe 15 zł. Dla porównania
za MaMy Kalendarz w wersji Basic zapłacić musimy aż 55 zł, a brakuje w
nim tego, co dla mnie najważniejsze, czyli zestawienia rocznego. Może
jest bardziej atrakcyjny graficznie, ale ja jestem zwolenniczką
praktycznych rozwiązań. Dlatego do Kalendarza Rodzinnego na przyszły rok
dorzuciłabym jeszcze jeden wyrywany bloczek z rozrysowanym planem
lekcji. Na wierzchu miałabym rozkład zajęć jednego syna, po uniesieniu -
drugiego, a gdy w czasie roku szkolnego pojawiłyby się zmiany - kartki
mogłabym oderwać i na kolejnych zapisać uaktualniony. Póki co, plany
lekcji wiszą na lodówce przytwierdzone magnesami. A Kalendarz spodobał
się nie tylko naszej rodzinie, ale i przyjaciołom. Koleżanki szybko
podpatrzyły go na naszej ścianie i dziś - mają już swoje własne
egzemplarze. Gdzie je kupić? Na przykład w lubianych przez nas bardzo
Dwóch Kotach. My właśnie tam je odkryliśmy.
Drugi
ze wspomnianych przeze mnie kalendarzy odnosi się bezpośrednio do
bloga. Tu ukłon w stronę dziewczyn i chłopców (odmłodzenie celowe),
którzy - jak ja - prowadzą blogi książkowe. Niedawno, dzięki jednej z
Was (Marta, znowu Ty ;)) trafiłam na blog Maialis.pl i odkryłam rzecz
wspaniałą. Jego autorka samodzielnie przygotowała Planer Blogera
Książkowego i to planner solidny - książkowy. Do wydruku ponad 130
stron! Na początku wypisujemy ogólne informacje o blogu, a zaraz potem
autorka przypomina nam ważne daty z książką w tle. Są to wyłącznie daty
targów książki dużego formatu, ale jest miejsce na dopisanie własnych -
lokalnych, mniejszych wydarzeń. Następnie przechodzimy do właściwych
funkcji plannera. Autorka podzieliła go na miesiące. Każdy rozpoczyna
się od czarnej strony ze swą nazwą. Dzięki temu patrząc na nasz notatnik
z boku - łatwiej jest trafić tam, gdzie chcemy. Ja zastosowałam
dodatkowe ułatwienie w formie zakładek samoprzylepnych. Każdy miesiąc
otrzymał swoją własną. Dzięki temu szybko trafiam do celu. Otwieram i...
notuję. Co? Wypisuję przeczytane w danym miesiącu książki, tytuły
egzemplarzy recenzenckich (i autorów, i wydawnictwa) oraz nowe książki,
które z innych źródeł trafiły na nasze domowe półki. Autorka
przeznaczyła na ten cel trzy kolejne strony. Po nich do nasze dyspozycji
jest kalendarz. Miesiąc podzielony został na tygodnie, a na każdy
tydzień przeznaczona została jedna strona. Jest też na niej miejsce na
drobne notatki np. takie, które przyjdą do głowy w trakcie czytania
książki i do których możemy później, pisząc recenzję powrócić.
Podsumowując każdy miesiąc (znów osobna strona) możemy wypisać liczbę
wyświetleń bloga, najpopularniejszy post, liczby osób obserwujących nas
na FB, G+, Twitterze czy Instagramie (oraz 2 innych, wybranych przez nas
dowolnie portalach społecznościowych). Jest też miejsce na uwagi
własne, przemyślenia, pomysły, które przyjdą nam do głowy w ramach owego
podsumowania. I tak mijają kolejne miesiące. U końca czekają na nas
jeszcze ważne adresy i notatki. Na te ostatnie przeznaczono tylko dwie
strony. Dla mnie - niestety. Cóż, jestem tradycjonalistką i większość
mych recenzji powstaje najpierw w wersji pisanej odręcznie. Nic jednak
straconego. Pamiętajcie, że kalendarz drukujecie samodzielnie. Jeśli
potrzebujecie więcej stron na notatki - po prostu je dodrukujcie. Ja nie
dodrukowałam, bo przeoczyłam. Korzystać jednak będę z niezadrukowanych
stron - po lewej na każdej rozkładówce. Jeśli i Wy chcielibyście sobie
uporządkować bloggerskie życie, planner możecie ściągnąć zupełnie za
darmo ze strony Maialis.pl.
Spełnić musicie jednak pewne warunki. Tak, tak, w ramach wdzięczności
za włożoną pracę wypada przecież podziękować, co ja - niniejszym -
czynię.
PS.
Planner może być czarno-biały lub granatowy. Po wydrukowaniu w
oryginalnym rozmiarze można go przyciąć do rozmiaru A5. Autorka w
punkcie xero zapłaciła za druk czarno-biały z oprawą miękką na spirali -
13,10 zł. Ja - za tę samą wersję, ale przycinaną - zapłaciłam 33 zł.
Twierdzę jednak, że warto było, bo choć nie ma jeszcze października, ja
już swój planner sumiennie wypełniam. Także ozdobnymi taśmami i papierami, by nadać mu indywidualnego charakteru. Ot, teraz jest mój!
Kalendarz Rodzinny 2015/2016
Wydawnictwo: VISART
Format: 330 x 544
Strony: 12
.
Planer Blogera Książkowego
Wydawca: Maialis.pl
Format: A5
Strony: 136
Fajne te kalendarze! Ja szukam na przyszły rok czegoś fajnego!
OdpowiedzUsuń