Pomelo ma się dobrze pod swoim dmuchawcem - Ramona Bădescu, Benjamin Chaud
Znacie Ramonę Bădescu? Nie, nie tę aktorkę! A Benjamina Chauda? Tak, tak, tego od ilustracji do Lalo, Babo i Binty. Autorka i grafik. Francuzi. Ich wspólne dzieła nie były dotychczas wydawane w Polsce, a szkoda, szkoda, bo to najprawdziwsze bestsellery w wersji dla najmłodszych. Na szczęście nadeszła pora, by nadrobić zaległości. Do ich twórczości sięgnęło wydawnictwo Zakamarki, które, choć dotychczas specjalizowało się w literaturze skandynawskiej, to - trzeba przyznać - umie trafiać w gusta czytelnicze. Sądząc po pojawiających się w prasie i na blogach recenzjach(1), tym razem zakamarkowej ekipie też się to udało.
W Polsce na pierwszy ogień poszły jednocześnie dwa tytuły: "Pomelo ma się dobrze pod swoim dmuchawcem" oraz "Pomelo jest zakochany", ale zapewniam, że to dopiero początek "francuskiej karuzeli", jak określa swój nowy projekt samo wydawnictwo. W kolejce czekają już "Pomelo śni", "Pomelo i przeciwieństwa" oraz "Pomelo i kolory". Z niecierpliwością wyczekujemy kolejnych tomików o sympatycznym małym różowym słoniku z wielgachną trąbą, bo nam Pomelo zdecydowanie przypadł do gustu. Mam tylko nadzieję, że Młodszy nie wyrośnie z nich przed ukazaniem się ostatniej części, bo co tu dużo mówić - chłopak ma już swoje lata (dwa i pół, a nawet trochę więcej). Na razie jednak nie mam się o co martwić - słoń Pomelo i jego dmuchawiec zostali przyjęci bardzo entuzjastycznie. Młodszy słucha, ogląda i "czyta". W dodatku nie sam, lecz w towarzystwie Średniego. Musielibyście zobaczyć te dwa krasnale pochylone nad książką. Jeden zapatrzony w nią niczym w obrazek (haha, też mi się napisało, w końcu ta książka to w głównej mierze właśnie obrazki), a drugi - palcem pokazujący mu różne detale i z przejęciem opowiadający, co się akurat tutaj dzieje. Patrząc na to, nieźle się uśmiałam (naturalnie pod nosem, żeby nie zabić dziecięcego zapału!).
- Zobac, simak (znaczy: ślimak) i sonik (czyt. słonik)-simak - pokazuje, gdy Pomelo ze zrolowaną trąbą spada z górki na plecy tuż obok młodocianego ślimaka.
- A tu mama sonika! - mówi, widząc Pomelo stojącego pod swym dmuchawcem w towarzystwie innego różowego słonia (nota bene znakomicie rozpoznał, który jest "oryginalny"). Co prawda historia mojego syna rozbiega się nieco z tą rzeczywistą, ale przecież grunt to kreatywne podejście. Trochę poćwiczy i może kiedyś sam napisze taką książkę, a co? ;)
No dobrze, ale porzućmy domowe opowieści i zajmijmy się samą książką. Co nas czeka wewnątrz? Podobno: "3 historie, 75 marchewek, 83 rzepy, 122 pory i 1 słoń ogrodowy". Historie są rzeczywiście trzy. Marchewek, rzep i porów jeszcze nie liczyliśmy (wszystko przed nami), ale już odkryliśmy jeden błąd rachunkowy, bo słonie są dwa. Jeden pojawia się co prawda jako "koszmarna wizja", ale jest i Starszy - który żadnej dziecięcej książki nie odpuści, choćby była przeznaczona dla brata - zaraz to wychwycił :) Oj było przy tym śmiechów, chichów i dyskusji, czy wymyślony słoń powinien się liczyć, czy też nie.
Nasz przykład doskonale pokazuje jak szerokie pole do działania i myślenia daje ta niewielka książeczka - można ją oglądać, opowiadać, przeliczać elementy i dyskutować. Można też bardziej tradycyjnie, najzwyczajniej w świecie, ją przeczytać. Z pierwszych opowiadań dowiemy się, że to, co czasem nam się wydaje wadą, może też być zaletą (ot, choćby taka długaśna trąba). W drugiej zobaczymy, że strach ma wielkie oczy i że to, czego się czasem boimy, wcale takie strasznie, jak nam się wydaje, być nie musi. Trzecia, przedstawiając zainteresowania słonia, pozwala nam rozpocząć rozmowę o tym, co sami lubimy. Pokazuje też, że choć towarzystwo jest sympatyczne, to każdy z nas czasem potrzebuje chwili, by pobyć sam. Wszystkie części razem, tworzą obraz postaci niezwykle nam bliskiej, która potrafi się smucić i cieszyć, która ma swoje lęki i sympatie - tak, jak każdy z nas.
Nasz przykład doskonale pokazuje jak szerokie pole do działania i myślenia daje ta niewielka książeczka - można ją oglądać, opowiadać, przeliczać elementy i dyskutować. Można też bardziej tradycyjnie, najzwyczajniej w świecie, ją przeczytać. Z pierwszych opowiadań dowiemy się, że to, co czasem nam się wydaje wadą, może też być zaletą (ot, choćby taka długaśna trąba). W drugiej zobaczymy, że strach ma wielkie oczy i że to, czego się czasem boimy, wcale takie strasznie, jak nam się wydaje, być nie musi. Trzecia, przedstawiając zainteresowania słonia, pozwala nam rozpocząć rozmowę o tym, co sami lubimy. Pokazuje też, że choć towarzystwo jest sympatyczne, to każdy z nas czasem potrzebuje chwili, by pobyć sam. Wszystkie części razem, tworzą obraz postaci niezwykle nam bliskiej, która potrafi się smucić i cieszyć, która ma swoje lęki i sympatie - tak, jak każdy z nas.
Cała treść książki, znacznie głębsza niż to się nam wydaje na pierwszy rzut oka, podana została w bardzo przystępny dla najmłodszego czytelnika sposób. Wielka ilustracja i jedno zdanie. Tak toczymy podróż przez kolejne strony bez obawy, że dziecko straci zainteresowanie książką. Na to nie ma szans. Ono bowiem cały czas w lekturze aktywnie uczestniczy - śledząc obrazy, słuchając i... tak, tak, jak przystało na dziecko - zadając setki pytań, dzięki którym poszerza swoją wiedzę o świecie. Ech, nie dziwcie się zatem, że już nie mogę się doczekać, kiedy trafi do nas "Pomelo jest zakochany", a później kolejne tomiki z tej serii. Bądźcie pewni, że o różowym ogrodowym słoniu jeszcze Wam napiszę!
Na koniec jeszcze krótka historyjka domowa:
Młodszy siedzi u mnie na kolanach, a ja przed monitorem, na którym widnieje właśnie wpis z blogu "Wieczór z książką". Ten o zakochanym Pomelo. Młodszy zerka na zdjęcie malucha i komentuje:
- O Modsy (znaczy: Młodszy)! Modsy!
- Oj chyba nie... - wyjaśniam
A chwilę później:
- O moja ksionzecka! Moja, moja!
I to tylko drobiazg, że jego na froncie ma zielono-żółty kolor, a nie różowy. W końcu słoń jest słoń. A książeczka o słoniu, to książeczka o słoniu :) I tym optymistycznym akcentem, zapraszam do obejrzenia Pomelowego wnętrza, bo - jak wieść echem niesie - nie ocenia się książki tylko po okładce ;)
Pomelo ma się dobrze pod swoim dmuchawcem.
Wydawnictwo: Zakamarki
Tekst: Ramona Bădescu
Tekst: Ramona Bădescu
Ilustracje: Benjamin Chaud
Oprawa półtwarda
Format: 145x200
Stron: 92
Wiek: 2+
Jejku,ja jeszcze nie mam tych książeczek u siebie.
OdpowiedzUsuńSą super! Młodszy je uwielbia i ciągle za kimś chodzi, żeby mu poczytać - jak nie za mną lub tatą, to chociaż za bratem :)
UsuńNo już na kolejny blogu widzę to cudo i coraz ciężej mi się oprzeć - zbankrutuje!
OdpowiedzUsuńSkądś to znam ;)
UsuńO jaki śliczny słoń!
OdpowiedzUsuńTak się właśnie zastanawiałam czy inne części Pomelo będą odpowiednie dla mojego dziecięcia. Mamy Pomelowe kolory i są hitem, wiec chyba jednak zdecyduje się i na ta pozycje.
OdpowiedzUsuń