Elmer. Najlepsze przygody - David McKee



Ulubionym bohaterem mojego Młodszego syna był Elmer, o czym wspominałam Wam już jakiś czas temu (KLIK KLIK). Niestety, moje dziecko rosło, w domu pojawiały się kolejne lektury, a książki o Elmerze - te pożyczone - wróciły do siostrzeńca i jego młodszej siostry, a nasze - z czasem pokrył kurz. No, może nie dosłownie, bo zdarza mi się w biblioteczce sprzątać! ;) W każdym razie stałyby sobie pewnie samotnie na półce do dziś, gdyby nie "Pierwsze czytanki", o których pisałam Wam kilka dni temu (KLIK KLIK). Pojawił się wśród nich elmerowy tytuł, który sprawił, że moje dziecię powróciło do tych wcześniejszych - odkrywając przy tym, że do ich lektury nie jest już potrzebna mama. Cudowny był to widok! Tak bardzo, że - w ramach czytelniczej motywacji - w naszym domu pojawił się nowy elmerowy zbiór opowiadań. 

"Elmer. Najlepsze przygody." to piękne, grube wydanie. Idealne na prezent. Nie tylko przez wzgląd na pokaźny format i solidną, twardą oprawę, ale przede wszystkim - mając na uwadze samego bohatera. Elmer to postać, którą kochają miliony dzieci na całym świecie. W Polsce także jest już dobrze znany. Gości na rynku wydawniczym od lat, a kolejne tytuły są dowodem na to, że wciąż cieszy się popularnością. Dlaczego? Może dlatego, że jest inny. Przyciąga uwagę dzieci swym patchorkowym kolorowym umaszczeniem (przy okazji ucząc tolerancji, o którą ostatnio na świecie coraz trudniej!). Z pewnością! Ale jego fenomen to także zasługa wielobarwnych, choć w zasadzie prostych ilustracji. Takich, które przemawiają do młodego człowieka, a jednocześnie go nie przytłumiają ilością szczegółów. Nie możemy też zapomnieć o tekście. Nie ma go dużo (w sam raz dla młodego słuchacza i początkującego czytelnika), ale jest bardzo wartościowy. Autor wplata weń różnorodne przesłania i przestrogi. Przy czym opakowuje je w ciepłą, humorystyczną treść. Bo czy widzieliście kiedyś słonia na śniegu? A może jakiś przefrunął Wam gdzieś przed nosem? Nie? Cóż, może dlatego, że w tak wietrzne dni nie wychodzicie z domu? I słusznie! Gdy dmucha tak, że aż słonie porywa, lepiej otulić się ciepłym kocem i zajrzeć do książki. Tam czeka na nas 6 słoniowych opowiadań. "Elmer i potwór" to lekcja o tym, że strach ma wielkie oczy. "Elmer i wiatr" to - dosłownie - porywająca opowieść o słoniu, który - chcąc zaimponować kolegom - wykazuje się dużą nieostrożnością. O dalekiej wyprawie, pięknie odkrywania tego, co nowe oraz przyjemności powracania do domu i umiejętności doceniania jego uroków mówi "Elmer i śnieg". Tak, tak, aż tak dużo można zamknąć w zupełnie niepozornej opowieści. "Elmer i wyjątkowy dzień" to zaproszenie do wspólnej zabawy. Dla każdego z nas, pamiętając, że "każdy - (...) - znaczy każdy" - bez faworyzowania i wyróżniania! I choć zabawa jest przyjemnością, czasem potrzebujemy też chwili dla siebie - by się wyciszyć, porozmyślać. Jak tytułowy bohater w opowiadaniu "Elmer i powódź". W książce tej autor pisze także o potrzebie niesienia pomocy potrzebującym. Ostatni rozdział - "Elmer i wyścig" - to maraton niekoniecznie w stylu fair-play. Ważne jednak, by uczyć się na błędach, umieć się do nich przyznać i przeprosić, a w przyszłości sprawić, by wyścig wyglądał inaczej!

Żadnego z tych opowiadań dotychczas nie znaliśmy, więc z tym większą przyjemnością Młodszy oddał się lekturze. A ja - po cichu - podczytywałam książkę za jego plecami :)




Elmer. Najlepsze przygody.
Wydawnictwo: Papilon
Autor: David McKee
Ilusracje: David McKee
oprawa twarda
Format: 270 x 236
Strony: 192
Wiek: 3+

Komentarze

Popularne posty