Mama Mu buduje - Jujja & Tomas Wieslander


Kolejna pozycja Wydawnictwa ZAKAMARKI w naszej biblioteczce i kolejny już strzał w dziesiątkę. Tym razem nie strzelaliśmy jednak zupełnie w ciemno. Mamę Mu poznaliśmy na kilkadziesiąt minut przed zakupem książki. Kolorowa, rozśpiewana, dynamiczna i baaardzo zabawna - szybko podbiła nasze serca. Spotkaliśmy ją w jednym z warszawskich parków, gdzie popasała, ku pociesze dzieci. 

Mieszkańcy stolicy w sezonie letnim będą mieli jeszcze niejedną okazję by poznać Mamę Mu. Wszystko za sprawą inicjatywy Teatru Plac Zabaw, który podróżuje po warszawskich parkach by w niecodzienny sposób oswajać dzieci ze sztuką. W zeszłym roku prezentował przygody Elmera - słonia w kratkę. Niestety, nie mieliśmy okazji ich obejrzeć. W tym roku na scenie rządzi niezwykle pomysłowa krowa i jej sceptyczny przyjaciel Pan Wrona. Ich dialogi budzą uśmiech na ustach zarówno dorosłej, jak i młodszej publiczności. Starszy był zachwycony, opiekunowie również. Do tego stopnia, że po przedstawieniu tata z synem dumnie biegali po scenie przebrani za krowę (syn był głową, a tata zadkiem - ech, czego się nie robi dla dzieci!). Jedynie Młodszym zabrakło cierpliwości, ale cóż począć - jeszcze taki wiek. 

Po spektaklu natychmiast pobiegliśmy do stoiska z książkami. Starszy wybrał sobie pozycję "Mama Mu buduje", Średni - "Mama Mu nabija sobie guza", a Młodszy niestety wolał plac zabaw. W każdej z nabytych przez nas książeczek pojawiła się dedykacja Mamy Mu, co było dodatkową atrakcją dla chłopaków.
Dedykacja dla Starszego od Mamy Mu.
Jeszcze tego samego wieczoru usiedliśmy do lektury. Wesoła i niezwykle pomysłowa Mama Mu nie znudziła się Starszemu po pierwszym razie. Po drugim chciał jeszcze. Po trzecim wciąż czuł  niedosyt, ale okropna mama ostatecznie zdecydowała o tym, że koniec czytania w owym dniu, bo pora już najwyższa na sen, chociaż sama poczytałaby jeszcze i jeszcze...

Wszystkiemu winien jest... humor! Książka jest niezwykle zabawna i co najważniejsze, nie bawi tylko dorosłych. Sytuacje budzące uśmiech na ustach zrozumiałe są także dla dzieci. Sama postać głównej bohaterki jest bardzo ciekawa, bo choć tytuł sugeruje, że mamy do czynienia z kimś dorosłym i odpowiedzialnym, to charakter krowy dobitnie temu zaprzecza. Nosi ona wszelkie znamiona dziecka. Kreatywna  i uparta  - wdrapuje się na drzewo, by tam zbudować sobie domek. W codzienności dostrzega to, co nam dorosłym czasem przemyka między oczyma niezauważone, jak choćby słońce przeświecające przez konary drzew. Jej specyficzny sposób myślenia bawi naiwnością jakże typową dla maluchów. Dla zachowania równowagi w świecie Mamy Mu jest jeszcze Pan Wrona - twardo stąpający po ziemi i sceptycznie podchodzący do wszelkich pomysłów przyjaciółki, choć ulegający jej "argumentom" w ostatecznym rozrachunku. Niezwykłe to, choć bardzo zgrabne połączenie dwóch przeciwności.

Fragmenty książki - www.zakamarki.pl
Jedyne przed czym muszę ostrzec czytelników, którzy znają Mamę Mu wyłącznie z przedstawienia, to niezgodność scenografii z grafiką, której autorem jest Szwed - Sven Nordqvist. W sztuce główna bohaterka jest nowoczesna, w książce - bardziej tradycyjna. Nam podobała się i jedna, i druga. Jak zwykł mawiać dyplomatycznie Starszy - tak samo!
Zdjęcie z filmu promującego przedstawienie - www.teatrplaczabaw.pl
Już nie możemy doczekać się na powrót Średniego z wakacji. Koniecznie musimy wymienić się książkami!

Komentarze

Popularne posty