Piłka Maksa - Barbro Lindgren
Ulubioną zabawką Młodszego jest piłka, gdy tylko jakąś w domu znajdzie - a o to nie trudno - zaraz przybiega do rodziców wołając "Mama, piła!" albo "Tata, piła!" I tak długo woła, aż któreś z nas się zlituje i z nim zagra. Widząc na półce w bibliotece "Piłkę Maksa", nie mogłam się więc oprzeć i przywędrowała z nami do domu.
Jej sukcesu byłam pewna od samego początku. Raz, bo Młodszy poznał już Maksa wcześniej (w "Pieluszce Maksa") i bardzo go polubił. Dwa, ze względu na tę piłkę właśnie. Nie myliłam się! Z uśmiechem spoglądam na Młodszego, gdy ten pomyka po domu z dwiema - tak, bo piłka nie wyparła pieluszki - książeczkami w dłoni i szuka osoby, której położy je na kolanach prosząc o przeczytanie. Tylko Starszy się denerwuje, wołając "Znowu!" Znalazłam więc i na niego sposób. Czasem wieczorami - tak dla odmiany - to Starszy czyta Młodszemu Maksa, a raczej nie czyta tylko opowiada, co widzi na obrazkach. Dzięki temu obaj się dobrze bawią, a mama ma chwilę odpoczynku :)
"Piłka Maksa" - podobnie jak "Pieluszka..." - to książeczka przygodowa dla najmłodszych. Zabawna i pouczająca zarazem. Mały chłopiec ma piłkę, którą następnie ZABIERA mu kotek. Maks się złości i przegania kota. Wszystko kończy się jednak wspólną zabawą, gdy zwierzak wraca i grzecznie PROSI o piłkę.
To, co poza przesłaniem (jak się grzecznie zachowywać przy zabawie) podoba mi się w tej książeczce, to fakt, że wykonana jest z grubego papieru (tektury), dzięki czemu odporna jest na dźwiganie i przeglądanie Młodszego ("Pieluszka Maksa" ma cienkie kartki). To, co mi się nie podoba, to fakt, że będziemy musieli ją oddać. Oj, złamię tym serce Młodszemu!
A gdyby ktoś miał ochotę na inne przygody Maksa:
cała seria jest świetna ;-) szkoda, że wszystkie części nie są drukowane na tekturze
OdpowiedzUsuńKuba też "czyta" Gabrysi te książeczki ;-)
Książeczka jest bardzo fajna poza jednym zdaniem "Głupi kotek" bardzo mi się to nie podoba
OdpowiedzUsuń