Pettson na biwaku - Sven Nordqvist


Mój starszy syn przeżywa ostatnio wielkie zafascynowanie "Pettsonem i Findusem". Audiobook mógłby grać na okrągło, a on słucha i zaśmiewa się w niebo głosy. Od czasu do czasu tłumaczy też coś Średniemu, który z racji wieku jeszcze nie wszystkie żarty wychwytuje. Nie dziwcie się zatem, że kiedy trafiłam do biblioteki, zaraz zaczęłam szukać na półce książek z kolejnymi przygodami tej zabawnej pary bohaterów. Tak w moje ręce trafił "Pettson na biwaku". 

Muszę powiedzieć, że kiedy wręczyłam Starszemu książkę w dłoń, trochę się bałam. Wiem, że bardzo lubi kiedy mu czytam (dziś nam obydwojgu ciężko sobie wyobrazić dzień bez książki!), ale dorównać lektorowi takiemu jak Jerzy Stuhr nie jest łatwo. Przy czytaniu praca głosem nie wychodzi mi nawet w połowie tak dobrze jak jemu. W dodatku audiobookowemu opowiadaniu towarzyszy bardzo fajna ścieżka dźwiękowa, a tego mama już niestety odtworzyć nie potrafi. Okazało się jednak, że mój lęk był mocno na wyrost - bo płyta płytą, a książka książką. Starszy chwycił ją natychmiast w dłoń, zaczął przeglądać uważnie, aż w końcu zapytał: "Przeczytasz?" Zasiedliśmy więc razem do lektury, w czasie której kolejny już raz Pettson i Findus doprowadzali nas do salw śmiechu. Naprawdę trudno jest się oprzeć tej niezwykłej parze bohaterów. Pettson to starszy, z pozoru rozsądny człowiek. Findus natomiast jest gadającym kotem. Ubranym w zielony strój i zupełnie niepoważnym. 

Tym razem dwójka bohaterów - odnalazłszy na strychu dziwną kiełbasę, która okazuje się starym namiotem - postanawia wybrać się na biwak. Sprawa nie jest łatwa. Trzeba zaplanować trasę wędrówki, wybrać miejsce do biwakowania, pozbyć się nieproszonych towarzyszy w postaci gromadki kur, a na koniec opowiedzieć o wszystkim ciekawskiemu sąsiadowi. Tworzy to jak zwykle szereg zabawnych perypetii. Jakich? Nie będę Wam zdradzała, sami się przekonajcie. 

Wspomnieć muszę tylko jeszcze koniecznie o grafikach. Kiedyś pisałam Wam już, że tego właśnie najbardziej brakowało nam w audiobooku. Tu mieliśmy ich pod dostatkiem. Zabawne, przepełnione szczegółami. Wiele się na nich dzieje. Mogłabym mieć tę książkę dla nich samych. Mój syn również. Oglądał, wręcz połykając je wzrokiem. Oj, trudno się oprzeć kresce Nordqvista. Kto miał do czynienia z przygodami Mamy Mu czy książką "Gdzie jest moja siostra?", ten wie, co mam na myśli.

Komentarze

Popularne posty