Wiosna na ulicy Czereśniowej - Rotraut Susanne Berner


Dzieci już śpią, a przede mną spoczywa wielka obrazkowa księga. Wpatrując się w zamieszczone w niej obrazy, powoli ją kartkuję. Wspólna lektura dobiegła końca, a ja wciąż nie mogę oderwać od niej wzroku. Zawsze znajduję coś ciekawego, a jeśli nie znajduję - szukam, szukam, szukam...


Uwielbiam wielkie obrazkowe książki pełne detali, w których toczy się zwykłe codzienne życie. Zachwyca mnie ich wielowątkowość. To, że za każdym razem przynoszą nowe odkrycia. To, że każdy może je czytać na swój sposób. Młodszy zerka i mówi: "Mama, kotek!", "Mama, piła!" albo "Bozia!" (to o siostrach zakonnych). Interesują go pojedyncze elementy. Czasem, gdy chcę, aby lektura miała charakter edukacyjny, rozmawiamy o tym, co się robi w sklepie, warsztacie, na stacji benzynowej, rozpoznajemy zwierzęta, liczymy. Starszy - z kolei - z wielką konsekwencją i wytrwałością śledzi losy osób i zwierząt przedstawionych na tylnej okładce (tych, które nie są anonimowe) np. lisa uganiającego się za gęsią, czy pary kotów szwendających się po różnych zakątkach miasta. Ja, gdy zostaję już sama, nie zajmuję się bohaterami okładkowymi, ale całą resztą. Zaglądam na pola, do sklepów, na plac budowy. Zerkam na to, co dzieje się w tle. Na to, co na pierwszy rzut oka mogłoby zostać przeoczone. Oglądam więc - szczegół po szczególe, strona po stronie. I jeszcze porównuję - ze znanym nam już "Latem...". Przypominam sobie, co działo się tam, a co teraz dzieje się tutaj i... żałuję! Żałuję, że przysiadłam z dziećmi do lektury tak na opak, bo książki czytane po kolei pozwalają dodatkowo pokazać, jak zmienia się przyroda wraz z nastaniem kolejnych pór roku. Jest wiosna, było lato, czekamy na jesień i zimę!


Komentarze

Popularne posty