Matka Polka - Zuzanna Orlińska
Lubię być na bieżąco z tym, co w dziecięcej literaturze słychać, dlatego na mą pocztę spływają newslettery ze wszystkich niemal wydawnictw. Pewnego dnia w takiej właśnie elektronicznej wiadomości (ech, pomyśleć, że kiedyś takich cudów nie było), przeczytałam o książce zatytułowanej "Matka Polka" i natychmiast pomyślałam, że muszę ją mieć - jeśli nie dla dzieci, to choćby dla siebie. Opis plus rekomendacja znanej i lubianej za czasów dzieciństwa Małgorzaty Musierowicz zrobiły swoje.
Tytuł jest mylący. Z czym kojarzy Wam się Matka Polka? Stereotypowo - sprzątanie, gotowanie, dzieci. Do tego roztrzepane włosy. Takie jak ma tytułowa Matka Polka właśnie. Tyle, że jej nieład nie wynika z braku czasu, choć może... tak, z braku czasu także. Matkę Polka (tak, tak - Polka, czyli Apolinarego, a nie jakąś tam stereotypową kurę domową) zajmuje bowiem wiele spraw, ale nie takich zwykłych, codziennych. Matka Polka specjalizuje się w niezwykłościach - pomaga w poprawie warunków życia komputerowych potworów, organizuje przyjęcia urodzinowe z najprawdziwszymi piratami na pokładzie, ratuje syna przed swym sobowtórem wyjętym rodem z telewizyjnych reklam. W jej świecie jest raz wesoło, raz smutno, ale zawsze coś się dzieje. Nie ma czasu na nudę. Musimy jej więc wybaczyć te roztrzepane włosy, choć z drugiej strony - w tym także tkwi jej urok.
"Matka Polka" to powieść z pogranicza bajki dla szkolnych już dzieci. Z jednej strony zupełnie staroświecka (ta okładka, ilustracje), z drugiej - całkiem nowoczesna (odwołania do świata reklam, współczesnych technologii). Napisana z polotem. Czytając, żałowałam, że nie mogę jej przetestować na chłopcach. Cóż, są do niej zdecydowanie za młodzi. Niektórych rzeczy jeszcze by nie zrozumieli (ot, choćby nawiązań do reklamowych haseł). Dlatego odłożyłam książkę na półkę i czekam, aż podrosną. Tylko nie wiem, czy to właściwa reakcja. Zastanawiam się, czy nie powinnam jej raczej gdzieś głęboko zakopać, albo najzwyczajniej na świecie - wyrzucić. Trochę się boję, że kiedy chłopcy ją przeczytają, okaże się, że przy Matce Polka ja sama wypadam słabo. Cóż, w końcu Matce Polka nie jest w stanie dorównać nikt!
A gdyby ktoś chciał przyjrzeć się jej z bliska - zapraszam na stronę dedykowaną książce (KLIK KLIK).
Lubię takie staroświeckie(jak okresliłaś) ilustracje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńja też... od razu przywodzą mi na myśl książki mojego dzieciństwa! :)
Usuń