Idealny dzień - Natalia Usenko
Znacie lekkość pióra, doskonałą znajomość świata dziecka i niezwykłe poczucie humoru Danuty Wawiłow. Wszystkie te cechy odziedziczyła po mamie Natalia Usenko, córka znanej poetki. Jej zbiorek "Idealny dzień" leży obok książek Pani Danuty i rano, wieczór, we dnie - no, może nie w nocy, ale często - z nimi rywalizuje.
Młodszy z reguły wybiera twórczość mamy. Wiersze Pani Danuty były pierwszymi, których nauczył się na pamięć. Obecnie chodzi i w kółko powtarza ostatnio wyuczony:
"Jeden, dwa,
jeden, dwa,
pewna pani
miała psa..."
("Dziwny pies" ze zbioru "Wszędzie pachnie czekolada")
A ja z upodobaniem tego słucham. Starszy - z Panią Danutą obeznany już doskonale - stawia tymczasem na Panią Natalię. Wprost uwielbia jej "Basen". Śmieje się przy nim za każdym razem, gdy go czytamy. Z pamięci zaś "klepie" wcale niekrótką i niełatwą "Mumię" (moją ulubioną!) - tę, co to przejawia turystyczne zamiłowania i zwiedza akurat Wawel poszukując Smoka, gdy tymczasem inni (ot, taka ciotka) chcieliby zobaczyć ją w Wielkim Grobowcu.
"Chcesz kogoś odwiedzić?
To najpierw się umów!"
Puentując, woła wymownie Starszy, a później wybucha gromkim śmiechem. Znowu! Wszystko dlatego, że zebrane w książce wiersze są często bardzo zabawne. Do tego okraszone bujną fantazją, a może raczej z bujnej fantazji wyrosłe. I jeszcze mądre - często niosące za sobą jakieś głębsze przesłanie. Szczerze powiedziawszy, nie wyobrażam już sobie naszej biblioteczki bez nich.
"Idealny dzień" wydany został przez Literacki Egmont w ramach serii "Wierszem napisane". U nas na półce - tej do której najczęściej zaglądamy - dumnie prezentuje się obok wydanej w ramach tej samej serii książki Danuty Wawiłow "Wszędzie pachnie czekolada". Piękny i niezwykle zgrany to duet. Nie tylko pod względem treści, ale również grafiki. Tekstom Pani Natalii towarzyszą malowidła Diany Karpowicz. Bardzo lubię tego jej bezzębnego pirata i widokówkę z Francji, i jeszcze księżniczkę wymalowaną na kopercie. Tak, tak... oglądając grafiki zwróćcie uwagę na to co pod nimi: koperty, pocztówki, pożółkły, spękany, a czasem nawet poplamiony papier. Taki old-school, kryjący się pod maską nowoczesności. Ilustracje Joanny Rusinek do książki Danuty Wawiłow, są niby podobne - może nabiera się takiego wrażenia przez tę okładkową kratkę - a jednak zupełnie inne. Bezwzględnie rozbraja mnie chora świnka i ten król z trzema nogami.
Świetny blog.Będę zagladać i z niecierpliwością oczekiwać na kolejne receznje. Zapraszam jednocześnie do siebie, troche o książkach dla dzieci...http://ksiazkaaurelii.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń