Bolek i Lolek. Straszne skutki oglądania telewizji. - Maciej Wojtyszko

Wiem, jak działa marketing. W końcu zajmuję się nim na co dzień. Widząc więc w poniedziałkowym (30.05.2011) dodatku do Rzeczpospolitej ("Biblioteka małego człowieka") duuużą ilość artykułów poświęconych nowym przygodom Bolka i Lolka oraz nowemu, wyodrębnionemu ze Znaku, wydawnictwu dla dzieci i młodzieży Emotikon, podeszłam do tematu dość sceptycznie. Oczywiście wyrosłam na Bolku i Lolku. Przygody tej dwójki bohaterów do dziś z przyjemnością oglądam za plecami mojego starszego syna, który śledzi je z zapartym tchem. Tylko... no właśnie, zawsze jest jakieś "ale", a w moim przypadku było ich nawet dwa.

Pierwszą wątpliwość wzbudzał we mnie fakt, że przygody są całkiem nowe. Wymyślone od podstaw i wpisane we współczesny świat. Z jednej strony łatwiej w ten sposób dotrzeć do dzieci, które nie znają przecież realiów naszej młodości. Z drugiej, cóż, jako matka lubię czasem przenosić się do czasów swej młodzieńczości, a tu... Bolek i Lolek już nie ci sami :( Ech, czasem zapominam, że książki dla dzieci, są... dla dzieci, a nie dla mam :)))

Drugą wątpliwość stanowiły dialogi. Pamiętacie, w filmach działo się wiele, ale mówiło mało. Książka bez dialogów nie jest tym samym, co film. Mówiący Bolek i Lolek - dziwna sprawa. Czy to się może udać?

Artykuły przeczytałam w sobotę, a w niedziele trafiłam do Kalimby. To takie magiczne miejsce dla dzieci tuż obok Parku Żeromskiego w Warszawie. Lubię tam przychodzić. Najpierw dzieciaki szaleją na placu zabaw w parku, a później idziemy do Kalimby na lody, kawę, desery - co kto lubi. Ja najbardziej lubię... książki, bo Kalimba to nie tylko kawiarnia z kącikami zabaw, ale także niewielki sklepik z ciekawymi książeczkami i oryginalnymi zabawkami. Każda wizyta połączona jest więc z zakupami. Dzisiejsza, zakończyła się oczywiście "Bolkiem i Lolkiem", a nawet dwoma. Zwyciężył sentyment, a nie obawy. I dobrze... bo wieczorem świetnie bawiliśmy się ze Starszym przy lekturze "Strasznych skutków oglądania telewizji". Bolek i Lolek, nowocześni i wygadani, wciąż są dowcipni i... bardzo pomysłowi. Nie sposób się przy nich nudzić. Krokodyle, dinozaury, człowiek-torpeda, potwory i reklamy, aż trudno uwierzyć, że tak duuużo może się dziać w tak niewielkiej książeczce. Gorąco polecam i już nie mogę się doczekać jutrzejszego "Balu przebierańców"!

Komentarze

Popularne posty