Mała wróżka Amelka. Nocne strachy - Sophie de Mullenheim & Claire Gaudriot

Po wróżkę Amelkę sięgnęliśmy po raz pierwszy, gdy Starszy miał 3,5 roku. Od dłuższego już czasu zasypiał sam, aż tu nagle... „Mamo, ten duży miś na mnie patrzy”. Wyniosłam misia, ale to nie pomogło. Następnego dnia usłyszałam: „Mamo, poleżysz ze mną”. Owo „Mamo...”, codziennie z innym zakończeniem, pojawiało się przez kilka następnych wieczorów. Każdy nowy odgłos, każdy cień wzbudzał strach mojego syna. Nie pomagało tłumaczenie, że w domu jesteśmy bezpieczni, że rodzice są obok, że go bardzo kochają i jak tylko coś się będzie działo, na pewno przy nim będą. Pomogły za to zabawne wierszyki na przepędzenie potworów, które sami wymyślaliśmy („Uchu, uchu, znikaj duchu!”) oraz lektura wróżki Amelki.
Czemu akurat wróżka Amelka? Zdecydował o tym czysty przypadek. Mając na uwadze lęki mojego syna, udałam się do księgarni, aby znaleźć jakąś lekturę, która pozwoli mu się oswoić z duchami, potworami i innymi strachami. Traf chciał, że nie miałam zbyt wiele czasu na poszukiwania (długość zakupów wyznaczał wówczas humor malutkiego jeszcze Młodszego), więc chwyciłam w rękę pierwszą z brzegu książkę o interesującej mnie tematyce. Nawet nie bałam się o to, jak mój syn przyjmie taką – jakby nie patrzeć – skierowaną do dziewcząt lekturę. Może dlatego, że w domu staramy się nie szerzyć stereotypów (cóż, z różnym skutkiem, ale jednak). Jak się okazało, wybór był bardzo trafny.


Komentarze
Prześlij komentarz
Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)