Poznaję i słyszę zwierzątka. Hau, hau! Kwa, kwa! Miau, miau!

Jeszcze przed rozpoczęciem wakacji przeglądałam półki księgarni w poszukiwaniu jakiejś fajnej książeczki dla Młodszego. Nasz księgozbiór jest już co prawda dość bogaty, ale zawsze przyda się jakieś odświeżenie. Zwłaszcza przed wyjazdem, gdy miejsca w walizce niewiele, a starsze, doskonale już znane pozycje szybko się nudzą.

Szukałam długo i namiętnie (rzadko się zdarza, żebym miała na to, aż tyle czasu!) Każdą książeczkę otwierałam, oglądałam, czytałam fragmenty i... wciąż czułam niedosyt, aż do momentu, gdy trafiłam na serię "Poznaję i słyszę zwierzątka". Małe tekturowe książeczki, proste i sympatyczne grafiki zwierząt, a przy nich opis dźwięków wydawanych przez każde ze stworzeń. Wprost idealne dla Młodszego, który ociąga mi się nieco z mówieniem (a może wcale się nie ociąga, tylko ja już się doczekać nie mogę). Tak czy inaczej mobilizujące do ćwiczeń językowych. 

Kupiłam dwie - "Hau, hau!" i "Kwa, kwa!". Trzeciej - "Miau, miau!" - akurat nie było, a szkoda, bo także stałaby się naszą własnością. O tym, że trafiłam w gust syna przekonałam się zaraz po powrocie do domu. Kazał mi je czytać wielokrotnie od nowa, a później jeszcze długo siedział i sam je oglądał. Na wakacjach teksty dźwiękonaśladowcze zwierząt konkurowały z jego ukochaną ciuchciakową książeczką. Zawsze przed snem wołał o "Koko", ale już w połowie czytania słyszałam "Hau, hau" albo "Kwa, kwa" (choć zasadniczo częściej to pierwsze). Słuchał, a z czasem zaczynał także powtarzać. Mama była z niego bardzo dumna, kiedy wymawiał swoje pierwsze, trochę jeszcze niewyraźne "ćwir, ćwir" albo "cyk, cyk". Jego ulubienicą stała się  jednak sowa ze swoim "hu-hu!" Nagle okazało się, że Młodszy umie powiedzieć więcej, niż chciał nam do tej pory ujawnić ;) Pewnego dnia w czasie naszych książkowych zabaw mój syn postanowił nawet wyskoczyć przed szereg i zabłysnąć. Przeczytałam głośno "Konik polny" i już chciałam naśladować cykanie, kiedy usłyszałam mojego syna wołającego dumnie "i-ha-ha!". Prawie spadłam z łóżka ze śmiechu. 

Seria "Poznaję i słyszę zwierzątka" została wydana przez Aksjomat, który nam dotychczas znany był wyłącznie z różnego rodzaju zadań edukacyjnych dla dzieciaków oraz pewnej wyjątkowej książeczki zatytułowanej "Baju-bajki", ale o niej będzie już innym razem. Chwilowo padam bowiem ze zmęczenia.

7 września 2011: Jeszcze w trakcie trwania wakacji, udało nam się kupić "Miau, miau!" i tym samym skompletowaliśmy całą kolekcję. Trzeci tomik serii "Poznaję i słyszę zwierzątka" jest o tyle ciekawy, że znajdziemy w nim zwierzęta, których dźwięki zwykle rzadko naśladujemy - takie jak np. wiewiórka czy motyl.

A tak książeczki wyglądają w środku:

"Hau, hau!"
"Hau, hau!"
"Kwa, kwa!"
"Miau, miau!"

Komentarze

  1. Znam tę książeczkę i jeszcze jedną z tej serii. Obrazki są śliczne. Książeczka świetnie podpowiada dorosłym jakie zwierzaki wydają dźwięki, które można naśladować. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)

Popularne posty