Pirackie opowieści

Kiedy pogoda płata figle - z nieba sypie grad, a w dziecięcym organizmie hasają w najlepsze Rinowirusy, potrzebne jest koniecznie skuteczne i szybko działające lekarstwo na poprawę złego humoru. Cóż działa lepiej niż wspomnienie wakacyjnych klimatów. Dom ulega przeobrażeniu. Bezchmurne niebo nad błękitnym morzem. Ba, może nawet nad oceanem. Do tego delikatnie kołyszący się na falach statek - oczywiście pod piracką banderą!

"Bawimy się w piratów", Wyd. Egmont
Przygodę rozpoczynamy od lektury "Bawimy się w piratów" Disneya. Jak przystało na Puchatkową książeczkę to niedługa, ciepła opowieść, w dodatku pełna ciekawych pomysłów. To z niej czerpiemy inspirację do dalszej wspólnej zabawy. 

Mój ulubiony bohater, Tygrys, trafia przypadkiem na - jak mawia Starszy - "piracką mapę skarbową". Chciały, podążając za wskazówkami, dotrzeć do jej celu. Najpierw jednak musi zabrać ze sobą przyjaciół, a także dobrze się do wyprawy przygotować. Z odpowiednim ekwipunkiem ekipa wyrusza na poszukiwania, w których najważniejsza jest fantazja, a u końca czeka... zaproszenie na przyjęcie urodzinowe!

U nas co prawda zaproszenia nie było, ale za to przygotowaliśmy własnoręcznie całe pirackie wyposażenie. Najpierw były lornety, a więc - z jednej strony - zabawa z kalejdoskopem, a z drugiej - oklejanie papierem i pirackimi naklejkami tuby po papierze toaletowym. Każdy mógł wybrać, co chciał. Pracy nie było wiele, za to śmiechu - co nie miara. Zwłaszcza, gdy Młodszy przysuwał kalejdoskop do zamkniętego oka. Cóż, kiedy ktoś próbuje Ci coś tam włożyć, lepiej być ostrożnym!

Później rozpoczęliśmy przygotowanie "pirackiej mapy skarbowej". To ulubione zajęcie Starszego. Tym razem dodatkowo mógł się wykazać przed bratem, pokazując mu co i jak może robić, bo dotychczas Młodszy nie uczestniczył na taką skalę w naszych zajęciach plastycznych. 

Jak wygląda nasza mapa? Najpierw rysujemy żółtą lub pomarańczową kredką kontur wyspy.  Później, wokół niego, błękitne fale. Kolejnym etapem jest stworzenie całego toru przeszkód wzdłuż zaznaczonej czerwoną przerywaną linią drogi. Na morzu czyhają więc na śmiałków pirackie statki, rekiny, groźne ośmiornice, a na lądzie - wzniesienia, rzeki, lasy palmowe pełne dzikich zwierząt, lądowe obozowiska ekip pirackich, pułapki i inne niespodzianki. U kresu drogi zaznaczamy czerwony krzyżyk oznaczający ni mniej, ni więcej tylko "To tu!", a obok niego - grafikę ze skarbem. To nasz koncept, Wy oczywiście możecie wymyślić swój własny.

"Umiem rysować! Piraci", Wyd. Wilga
Prawda, że jest to banalnie proste? Nie wierzycie? Taka mapa - nawet wykonana dziecięcą ręką -  może być naprawdę niezwykła. Wystarczy odrobina wyobraźni i odpowiednie narzędzia pracy. Poza kredkami i innymi przyborami plastycznymi, w naszym przypadku doskonale sprawdzają się pirackie szablony do odrysowywania. Uważam, że szerokie pole do działania w tym zakresie daje książka "Umiem rysować! Piraci". Wewnątrz znajdują się 24 obrazki do odrysowania. My wykorzystujemy pojedyncze ich elementy - skrzynię, skarby, łopaty, drzewa, papugi, słońce, chmury, fale, wieloryby i inne wynalazki. Jest w czym wybierać i z czego tworzyć!

"333 naklejki. Piraci", Lidl
Do szablonowych obrazków zawsze dorzucamy naklejki. Używamy zakupionych w Lidlu, zatytułowanych "333 naklejki. Piraci". Są tam statki pirackie, skrzynie, klejnoty, piraci, broń (szable, pistolety, armaty), listy w butelce, wyspy, papugi, żyjątka morskie, a nawet wielkie buty z cholewami, które przyklejamy przy drodze, a pod nimi piszemy cyfrę, która oznacza ile kroków pozostało do następnej przeszkody lub celu. Lidlowskie naklejki są naprawdę fajne (bo dużo i różnorodne), choć pewnie teraz już nieosiągalne. Nie wiem, czy na rynku księgarskim jest coś porównywalnego - jak do tej pory nie trafiłam, ale może? Widziałam za to, że w ramach asortymentu marki Djeco (branża zabawkarska) można znaleźć zestaw 160 naklejek pirackich (bardzo fajna grafika). Pewnie można jakieś znaleźć także w sklepach papierniczych. 

Mapa jest już gotowa! Rolujemy ją więc i używając naklejki - lakujemy. Można się pokusić o umieszczenie mapy w przygotowanej wcześniej butelce. Tym razem jednak nie skorzystaliśmy z tej możliwości. Przygotowaliśmy za to pirackie czapki. Pamiętacie, jak w dzieciństwie składaliście z gazet czapki malarskie. To właśnie takie! Zabawnie było z Młodszym, którego czapka za każdym razem rozkładała się w 2 sekundy po wykonaniu. No, ale na mamę nie ma mocnych - wystarczył zszywacz (gdy ktoś go nie ma - pomocna może być taśma klejąca)  i było po problemie!

Po zakończonych zabawach plastycznych rozanielone maluchy ruszyły wprost  na pokój dziecięcy, gdzie czekał już na nie ściągnięty przez mamę z górnej półki (używany okazjonalnie) duży statek piracki z otwieranym pokładem, ruchomymi masztami, łódką, armatą i figurkami. Oni zajęli się zabawą, a mama - mama miała wówczas chwilę dla siebie! Po tak kreatywnej zabawie, należała się, czyż nie?

Komentarze

Popularne posty