Wielka księga dekoracji i przepisów na Boże Narodzenie - Fiona Watt, Rebecca Gilpin


Jak ja nienawidzę całej tej przedświątecznej krzątaniny, choć myślę sobie czasem, że gdyby nie Święta, to chyba nigdy nie znalazłabym w sobie motywacji, by odgruzować dom po całorocznym kolekcjonowaniu różnego rodzaju papierów, płyt, ulotek i sam Bóg wie, czego jeszcze, a przed Świętami jakoś zawsze znajduje się energia. 

W tym roku tej energii musi wystarczyć na własnoręczny remont (tynkowanie, malowanie - polecam się, gdyby ktoś szukał fachowca), coroczne odgruzowywanie szaf i szafek, przygotowanie przyjęcia urodzinowego dla Młodszego, posprzątanie domu na Święta, a przy tym na pracę, opiekę nad dwójką (o, w tym tygodniu nawet trójką) dzieci i prowadzenie bloga. Najprzyjemniejsze w tym całym zamieszaniu jest nasze wspólne kolędowanie (instrumenty w dłoń i śpiewamy, ku niezadowoleniu sąsiadów, a im oni bardziej niezadowoleni, tym nam humory lepiej dopisują) oraz przygotowywanie świątecznych ozdób i dekoracji - tu już drugi rok z rzędu inspiracją dla nas jest "Wielka księga dekoracji i przepisów na Boże Narodzenie". Starszy, widząc, że wyjęłam ją do wierzchu, aż podskoczył z radości wołając: "Będziemy robić ozdoby!"

W tym roku książki nie pożyczamy nikomu! Wszystko dlatego, że chłopcy złapali zapalenie oskrzeli i dwa przedświąteczne tygodnie usidliły nas w domu, a wolny czas jakoś trzeba im zająć. W zeszłym roku, gdy Starszy chodził do przedszkola, a Młodszy był jeszcze za mały na jakiekolwiek prace plastyczne, książka podróżowała między naszym domem, mieszkaniem Średniego i zaprzyjaźnionym przedszkolem. Wszędzie sprawdziła się wyśmienicie. W placówce oświatowej zawisł zainspirowany "Wielką księgą..." kalendarz adwentowy, dzieciaki robiły stempelkowe renifery i pingwiny (przedszkole jest katolickie, a jedna z pracujących tam sióstr długo dopytywała, czy ten ostatni motyw to jakaś aluzja ;)), malowały palcami rudziki, drukowały anioła na świątecznych kartkach... długo by jeszcze wymieniać. U Średniego w domu zawisły piękne ozdoby choinkowe - jego mama upatrzyła sobie szczególnie różnego rodzaju aniołki. U nas też były ozdoby: bąbelkowe śnieżynki - proste w wykonaniu bombki (krzywo wycięte, ze wzorkiem podobno będącym śnieżynką, a mimo to po powieszeniu na drzewku pięknie się prezentujące), brokatowe śnieżynki (powstałe przy okazji odśmiecania domu z niepotrzebnych już płyt CD - do tego papier, brokat i już pięknie się mieniły w świetle choinkowych lampek), błyszczące serca, papierowe rudziki, aniołki... i wiele, wiele więcej. Były też samodzielnie wykonane wizytówki na prezenty. Myślę, że w tym roku na ich przygotowanie też znajdziemy trochę czasu. Może nawet samodzielnie wykonamy papier prezentowy, bo zawsze bardzo osobiście podchodzimy do pakowania paczek. Żaden podarek nie może być przyozdobiony w sklepie, czy na specjalnym stoisku, bo w opakowanie, jak w prezent - wkładamy całe własne serce. Mimo braku czasu, mimo zmęczenia - to dla mnie duża część uroku, jaki niosą ze sobą Święta.

A "Wielką księgę..." gorąco polecam. To taka nasza przedświąteczna Biblia!

Komentarze

Prześlij komentarz

Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)

Popularne posty