Matematyka ze sznurka i guzika. Zabawy w liczenie, mierzenie i układanie - Kristin Dahl

"Matematykę ze sznurka i guzika" chłopcy (Starszy i Średni) polubili od pierwszego... cukierka. Zarówno tego znajdującego się w książce, jak i tego rzeczywistego, który pełnił rolę liczmanu. Od czasu tego smakowitego doświadczenia (tak, smakowitego, bo po skończonym zadaniu oczywiście wszystkie słodkości zniknęły), chłopcy tylko czekają na to, kiedy sięgnę po TĘ książkę i choć wiedzą, że w kolejnych rozdziałach o cukierkach nie ma już mowy, to ich zaangażowanie w pokonywanie kolejnych matematycznych wyzwań nie słabnie.

Wiem, że niektórzy rodzice nie przepadają za bałaganem. Ja jednak nie mam nic przeciwko, gdy jest to bałagan twórczy. Nic więc dziwnego, że świetnie się bawiłam (a dzieciaki jeszcze lepiej!), kiedy wyrzuciliśmy z szafki wszystkie nasze buty. Małe i duże, niskie i wysokie, czerwone, niebieskie, brązowe i czarne.  Tak rozpoczęła się jedna z naszych zabaw zainspirowanych książką "Matematyka ze sznurka i guzika". Po wymieszaniu całego obuwia rozpoczęliśmy poszukiwanie par, później mierzyliśmy buty, robiliśmy zbiory kolorystyczne, układaliśmy je w rzędzie. Oj, działo się, działo!  Poza poleceniami i pomysłami zawartymi w książce, mieliśmy też swoje własne, które przychodziły nam do głowy w trakcie zabawy. Po wszystkim oczywiście czekało nas wielkie wspólne sprzątanie, ale naprawdę było warto. Zadowolone miny dzieci i nabyte nowe lub utrwalone stare umiejętności  matematyczne - bezcenne.

Informacyjnie, dla nielubiących bałaganu rodziców, kolejne zadania nie wymagają już takiego twórczego nieładu, a są równie ciekawe i inspirujące. Dzięki nim, zdałam sobie sprawę na jak wiele różnych sposobów można wprowadzić dziecko w świat matematyki, pokazując mu przy tym, że jest ona ciekawa, a nie nudna i abstrakcyjna. Spróbujcie sami... naprawdę warto!

Książka Kristin Dahl jest z nami już od wakacji. Postanowiłam jednak, że zanim o niej napiszę, muszę ją w całości przetestować. Co prawda zostało mi jeszcze kilka zadań (wszystko dlatego, że chłopcy lubią powracać do tych już raz wykonywanych), ale mam już ogólny obraz dzieła. O tym zaś, by o nim wspomnieć już teraz, zdecydowałam po lekturze poradnika Natalii i Krzysztofa Minge "Jak kreatywnie wspierać rozwój dziecka?". Znalazłam w nim ogrom informacji o budowie mózgu malucha, jego możliwościach, praktycznych sposobach ich wykorzystywania... czyli masę ciekawej wiedzy, z którą teraz mogę zrobić użytek na swój własny sposób. W książce Państwa Minge  jest też rozdział poświęcony wiedzy matematycznej, z którego wynika, że dla przedszkolaka (inaczej ma się to w przypadku dzieci młodszych)  powinna ona stanowić zabawę. Może on, a nawet powinien dotykać liczmanów, czy figur. Bawić się nimi, przeglądać i liczyć, liczyć, liczyć... na różne sposoby. Na końcu rozdziału znalazłam zaś odnośnik do książki Kristin Dahl. Zatem, nie tylko ja i moje dzieci, ale także środowisko specjalistyczne uznało ją za świetny początek podróży po matematycznych zakamarkach.


Komentarze

Popularne posty