Pettson i Findus - Sven Nordqvist


Gdzie najlepiej słucha się audiobooków? W aucie oczywiście! Dzieci przywiązane pasami do fotelików cały czas narzekają na nudę. Zwłaszcza, gdy trasa jest długa. Pomyślałam więc, że tam właśnie - chcąc, nie chcąc - słuchać będą. Zapakowałam więc płyty do samochodu i postanowiłam przetestować je przy najbliższej okazji. Na tę - jak się okazało - nie trzeba było długo czekać.

Na pierwszy ogień poszedł "Pettson i Findus". Postanowiłam, że wyczekam, aż dzieci będą miały dość jazdy i miło ich zaskoczę. Tak też zrobiłam. Słysząc o możliwości posłuchania bajki, obydwaj zgodnie przytaknęli. Początek był jednak trudny. Chłopcy nie przywykli do cichego siedzenia w aucie. Co chwila któryś z nich się odzywał, przeszkadzając reszcie słuchaczy. No, ale traf chciał, że musieliśmy zajechać na stację. Tę chwilę przerwy wykorzystałam na podsumowanie tego, co dotychczas usłyszeliśmy (a nie było tego jeszcze wiele). Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że choć w samochodzie panował zamęt, Starszy doskonale orientował się w treści wysłuchanego już opowiadania. Przestałam się więc martwić hałasami. Usiadłam wygodnie i słuchałam. Z każdą kolejną minutą w aucie stawało się coraz ciszej, aż w końcu chłopcy całkowicie umilkli. Młodszego słuchanie uśpiło, Starszy mocno nadstawiał ucha, co będzie dalej, a gdy historyjka dobiegła końca zawołał: "Jeszcze".

Tego dnia wysłuchaliśmy dwóch opowiadań. Pozostałe odłożyliśmy na drogę powrotną. Wracając, musiałam je włączyć zaraz po tym, jak wsiedliśmy do auta, bo mój syn nie mógł się już doczekać. Słuchał ich wciąż w ciszy, ale ta - co i raz - przerywana była wybuchami śmiechu, a gdy obydwie płyty zostały już odsłuchane - zaczęliśmy od nowa!

Audiobook zatytułowany "Pettson i Findus" zawiera cztery opowiadania skandynawskiego autora i ilustratora Svena Nordqvista: "Kiedy mały Findus się zgubił", "Tort urodzinowy", "Polowanie na lisa" (zyskało status ulubionego) i "Rwetes w ogrodzie". To historie z życia mieszkającego na wsi staruszka, któremu towarzyszy gadający kot (konkluzja, jakoby kot miałby być lepszy od żony bardzo ubawiła mego męża!). Teksty są świetne. Lekkie i zabawne. Z przyjemnością się ich słucha - zwłaszcza w znakomitej interpretacji Jerzego Stuhra. Co prawda dwukrotnie uśpiły Młodszego, ale Starszy nie miał ich dość, a i rodzice słuchali z ciekawością i uśmiechem na ustach. 

To, czego mi w audiobooku brakowało, to... ilustracje. Na kilku obrazkach możemy co prawda zobaczyć Pettsona i jego kota, ale to nie to samo co książka. Coś czuję, że - jako uzupełnienie płyty - co najmniej jedna wersja drukowana wkrótce do nas trafi. Przecież mnie znacie :)

Komentarze

  1. Zazdroszczę - mój syn za Chiny Ludowe nie chce słuchać audiobooków... Może jeszcze przyjdzie na nie pora, ale on na razie ogromną wagę przykłada do ilustracji. Z kolei drukowany Findusy i Petsony na razie się u nas nie przyjęły, ale będę je zawzięcie promować :-)

    PS. Uspypianie dziecka w czasie słuchania audiobooków w samochodzie wcale nie uważam za zjawisko negatywne ;-)

    Pozdrawiam
    Bruy-ere

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do zasypiania w aucie - Młodszy miał z tym zawsze ogromne problemy, więc też uważam, że audiobook odegrał tu pozytywną rolę :)

    Starszy też długo o audiobookach nie chciał słyszeć. Wyjątkiem były "Bajki Grajki. O Tadku Niejadku, babci i dziadku". Może dlatego, że bardziej śpiewane, niż czytane. Dopiero niedawno, gdy na Mikołajki otrzymał płytę z "Królem Lwem" okazało się, że z chęcią jej wysłuchał. Dlatego podążyłam w tym kierunku...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)

Popularne posty