Mały Asmodeusz - Ulf Stark


"Mały Asmodeusz" kusił mnie już od dłuższego czasu - kto śledzi moje Facebook'owe wpisy ten wie ;) Lubię takie literackie nieco mroczne klimaty i nie mam tu na myśli tych wszystkich współczesnych sag o wampirach (choć "Zmierzch" też przeczytałam z zapartym tchem, cały). Chodzi mi raczej o coś z gatunku "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa, którego bezwzględnie uwielbiam! Tylko czy taka mroczna i ironiczna lektura miałaby prawo bytu w dziecięcym świecie?

Cóż, "Małemu Asmodeuszowi" nie brakuje ani mroku, ani ironii (takiej, która bawi). Z "Mistrzem i Małgorzatą" trudno by go jednak było porównywać. Czy spodoba się dzieciom? Nie wiem i pewnie prędko się nie dowiem. Myślę, że Starszy będzie musiał jeszcze na nią poczekać. Ostatnio nieco brakuje mu odwagi. Zresztą, wydaje mi się, że to jednak pozycja dla dzieci szkolnych. Nie mogłam się jej jednak oprzeć. Tytuł i opis bardzo kusiły. Przeczytałam więc sama i bez pomocy dzieci spróbuję ją zrecenzować. 

Biorąc pod uwagę moje preferencje literackie, książka musiała mi się spodobać. Cała historia, choć bardzo refleksyjna i osadzona w dość ponurym klimacie (ten znakomicie wyostrzają genialne grafiki mistrza Wilkonia), momentami jest naprawdę bardzo zabawna. Mały diabełek trafia na ziemię, by udowodnić najbliższym, że choć nie jest wystarczająco niegrzeczny, kapryśny i złośliwy, to potrafi zasłużyć na szacunek ojca. Jak go zdobyć? Wystarczy tylko uwieść jedną ludzką duszę. Tylko, albo aż. Jak się okazuje nie jest to wcale takie łatwe dla kogoś młodego i niedoświadczonego. Zwłaszcza, że Asmodeusz - choć wstyd mu się przyznać - ma w sobie więcej dobra, niż zła. Pod tym względem wypada nawet lepiej niż ziemskie dzieci, od których dostaje srogie lanie w zasadzie tylko za to, że jest inny. Oj, w tej książce ukrytych zostało naprawdę wiele ważnych kwestii. Nietolerancja, brak zrozumienia, wyobcowanie, silne dążenie do zaspokojenia dumy ojca ze strony Asmodeusza przeciwstawione zostały siostrzanej miłości i poświęceniu, na jakie zdobywa się oddająca mu swą duszę Krystyna. Wszystko kończy się oczywiście szczęśliwie. Dobro zwycięża zło. Wszystko to podane w zabawny, piękny i wzruszający sposób. Dodatkowo wyobraźnię pobudzają grafiki Wilkonia. Wspomniałam już o nich, choć grzechem by było na takim wspomnieniu zakończyć. Artysta jak zwykle wykonał kawał dobrej roboty. Od jego grafik trudno oderwać wzrok. Wystarczy spojrzeć na okładkę - niby jedna czarna rozmazana plama upstrzona innymi, a jednak znajdujemy w nich tyle detali. Odcinający się od reszty Krystynka i Asmodeusz, niknący w ciemności Władca Ognia i Westchnień, lekko zaznaczone kolumny, fruwająca diabelska świta, czerwone światła, cienie, ukryta postać. Niby nic, a jednak niezwykle dużo. Właśnie za to tworzenie czegoś z niczego uwielbiam Wilkonia. Cieszę się, że to właśnie jego poprosiło wydawnictwo Media Rodzina o wykonanie grafik do polskiego wydania "Małego Asmodeusza", bo oryginalne nawet w połowie nie są tak przekonujące (na dowód załączam fotki znalezione w necie). 
 
Na koniec tylko jedna uwaga. Książka, choć z ciekawą treścią i mądrym przesłaniem, momentami wydaje mi się nieco płaska. Może dlatego, że patrzę na nią wzrokiem dorosłej osoby. Cóż, ciężko napisać recenzję książki dla dzieci bez dziecięcego odniesienia się do niej. Kończąc więc czytanie mojego komentarza, uwzględnijcie proszę fakt, że książka i przedstawiony w niej świat mogą zostać odebrane zupełnie inaczej, gdy spojrzy się na nie okiem malucha. 

Komentarze

  1. Bez obaw, dzieci bardzo racjonalnie myślą, mojemu siedmiolatkowi bardzo się spodobała, a ja, jego mama uwielbiam te książkę.
    Polecam też inne książki Stark- Jak tata pokazał mi wszechświat i Jak mam została indianką.
    A Cynamon i Trusia nie chcą zejść z naszej półki chociaż wmawiam młodemu, ze to lektura dla młodszych..

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak , diabeł jest dobry. To dlaczego tyle ludzi jest zniewolonych i opętanych przez niego ?
    Asmadeusz- demon rozbijający rodziny , demon nieczystości. Opisany był juz w księdze Tobiasza. Wierzący rodzice absolutnie nie powinni czytać takich książek dzieciom. Potem jak zetkną się z prawdziwym okultyzmem, magią, satanizmem itd. w zakamuflowanej postaci to wejdą w to i dojdzie do zniewolenia duchowego lub nawet opętania. Przestrzegam przez mieszaniem w głowach dzieciom, diabeł to upadły anioł, zło w najczystszej postaci. Kto w to nie wierzy nie wierzy w Ewangelię, a takie niby niewinne książeczki to konie trojańskie dla nieświadomych rodziców i ich dzieci.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)

Popularne posty