Zły wilk - Patacrúa


Kolekcja OQO wydawnictwa Taco zwyczajnie mnie zachwyciła. Pisałam Wam o tym już wczoraj, ale nie mogę się powstrzymać przed powtórzeniem tego dzisiaj. Po "Trzech świnkach" wciąż czułam niedosyt i chciałam jeszcze, i jeszcze, i jeszcze! W naszym domu szybko pojawiły się więc kolejne tytuły. Drugim w kolejności był "Zły wilk".

Prawda jest taka, że zły wilk wcale nie był taki zły. Nie jadał mięsa, nie czuł więc potrzeby atakowania i pożerania innych zwierząt (jak nic musiał już być po spotkaniu z trzema świnkami!). Jednak, nawet najwytrwalszym osobnikom może się znudzić dieta, której jedyny element stanowi "na mleku ryż", a o braku sił nawet nie trzeba wspominać, prawda? Znudzony i wyczerpany wilk postanowił więc wrócić do dawnych żywieniowych zwyczajów. Tylko od czego by tu zacząć? Sprawa nie jest łatwa. Okazuje się bowiem, że nasz drapieżnik zupełnie wyszedł z wprawy. Brak mu sprytu, którym poszczycić się mogą dla odmiany jego "ofiary". W ten sposób zapowiadająca się groźnie historia, przemienia się w niezwykle zabawne opowiadanie przy którym Starszy pokładał się ze śmiechu. Ten pełen humoru tekst, którego autorem jest hiszpański twórca wzorowany jest - co ciekawe - na rosyjskiej przypowieści ludowej. Klasyk to więc, ale za to jak zaserwowany!

Historia "Złego wilka" zachwyca. Zachwycają też towarzyszące jej grafiki autorstwa Chené Gómeza. Zostały one utrzymane w jednolitej kolorystyce. Są do granic możliwości proste i przejrzyste. Do tego - wpasowując się do treści - także zabawne. Zupełnie inne niż w "Trzech świnkach", a zarazem - podobnie jak tam - wyjątkowo oryginalne! Mogłabym czytać i oglądać stale od nowa.

Komentarze

Popularne posty