Koszmarny Karolek strzela gola - Francesca Simon


"Koszmarny Karolek strzela gola" to doskonała pozycja dla miłośników piłki nożnej. Takich jak mój syn. Zwłaszcza teraz, gdy lada moment Mistrzostwa zawładną umysłami Polaków, Ukraińców i całej reszty Europy. Starszy ostro się do nich przygotowuje: biało-czerwone flagi i stroje, stadionowe trąbki (na nieszczęście sąsiadów testowane w domu), no i rzecz jasna - odpowiednie lektury. Takie jak ta!

Są takie książki, które mnie długo kuszą nim po nie wreszcie sięgnę. Tak właśnie było z Koszmarnym Karolkiem. Zawsze wydawało mi się, że to jednak pozycja dla starszych dzieci. Szkolnych. W końcu główny bohater sam jest już uczniem. Chciałam więc i bałam się, że jeśli wystartuję z nią przedwcześnie to nie spodoba się Starszemu lub jej nie zrozumie i zrazi się do dalszych przygód tej postaci (a jest ich na rynku już sporo!) Na szczęście, gdy wreszcie się odważyliśmy i zajrzeliśmy do środka, nic podobnego się nie zdarzyło. Co więcej, Koszmarny Karolek Starszemu się bardzo spodobał. Nie wiem, czy powinno mnie to cieszyć, czy martwić, bo bohater jest rzeczywiście KOSZMARNY! Podstępy, oszustwa, faule - podobnie, jak inni członkowie jego klasy zrobi wszystko, by wygrać bilet na ważny mecz ulubionej drużyny. Ostatecznie jednak sprawiedliwości staje się zadość, choć czy na pewno? Cóż, właściwych zachowań można się uczyć na przykładach i kontrprzykładach. My nie mamy nic przeciwko tym drugim. Kochamy małych łobuziaków, a ich zachowania zawsze zachęcają nas do rodzinnych rozmów wychowawczych, a przecież takowe przeprowadzać można także w przedszkolu czy szkole.

Fajna to książka! Lekka, łatwa i przyjemna w odbiorze. Różne wielkości i pogrubienia czcionek podkreślają panujące w niej emocje. Do tego luźno rozmieszczony tekst i duża ilość kolorowych grafik sprawiają, że czyta się ją bardzo szybko. Nam wystarczył jeden wieczór, a teraz codziennie do niej powracamy!

Na koniec fragment rozmowy z dnia dzisiejszego.
Leżę już w łóżku ze Starszym i czytam mu Koszmarnego Karolka. Mąż mój, a tata chłopaków (warto dodać, bo to w końcu nie zawsze idzie w parze) właśnie układa na łóżku obok Młodszego, a gdy ten leży już wygodnie - dopytuje:
- To co będziemy dzisiaj czytać?
Na co syn odpowiada:
- Lybkę MiniMini, a później Ka-lol, Ka-lol, Ka-lol!


Komentarze

  1. O to coś dla Nikusia ;)
    Chociaż u nas w domu nikt jakoś specjalnie za piłką nożną nie przepada to Nikodem okazuje już lekkie ciągutki w tym kierunku ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)

Popularne posty