Baśnie włoskie. Tom I - Italo Calvino

Moje starsze dziecię zdecydowanie nie przepada za klasycznymi baśniami. Bracia Grimm, Andersen, Perrault - Młodszy słucha z uwagą, a Starszy się zdecydowanie od tego odcina. Nie wiedziałam więc, jak zareaguje na pięknie, choć mało dziecięco, wydany olbrzymi tom z baśniami zebranymi przez Italo Calvino. Sama jednak, po fazie zachwytu (własnego i dziecięcego) włoską literaturą (ach, ten Rodari) nie mogłam mu się oprzeć. Zamówiłam więc u źródeł i... czekałam na dziecięcą reakcję. Jak się okazało, bardzo pozytywną!

- Mam rzucać?
- Rzucaj!
- Mam rzucać?
- Rzucaj!

Okrzyki młodych (całej trójki) rozbrzmiewały najpierw w aucie, gdzie po raz pierwszy czytaliśmy książkę czekając na ciocię (gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości - bez książek nie ruszam się nigdzie, zawsze coś wożę w torebce), a później w całym domu. Powstający kawałek po kawałku olbrzym, jakoś nikogo z naszej gromadki nie wystraszył. Wręcz przeciwnie - wprawił wszystkich w wyśmienity nastrój. Cała historia nieustraszonego Giovannino, choć w gruncie rzeczy straszna, okazała się całkiem zabawna. I to tak bardzo, że chłopcy chcieli jej słuchać stale od nowa. Tego dnia w samym aucie przeczytałam ją chyba z pięć razy, a może i sześć - bo po powrocie cioci musiałam ją uraczyć tą genialną opowieścią. "Świetna" - orzekła natychmiast. Tak, baśnie zebrane i opisane (czasem w nieco zmienionych wersjach, o czym autor sumiennie informuje) przez Italo Calvino są RE-WE-LA-CYJ-NE! Zdecydowanie nie przesadzę, jeśli porównam je do twórczości Rodariego. Co prawda Calvino nie wymyślił ich sam, ale ten styl! Krótkie, lekko napisane, czasem straszne, czasem zabawne, ale przede wszystkim zróżnicowane, dzięki czemu nie ma mowy o nudzie, choć tekstów jest aż 65. Tylko w tym tomie! Tak, tak, bo "Baśnie..." przewidziane zostały jako wydanie 3-tomowe, więc jeszcze wiele przed nami.  Codziennie czytając dzieciakom inną historię, nie mogę się doczekać kolejnych. Po zakończonej lekturze, już sama, zerkam na koniec książki, by przeczytać komentarze przygotowane przez autora. Znaleźć w nich można wiele ciekawostek. Skąd się wzięła dana historia, jak ewaluowała, jak zmieniała się w zależności od regionu, co zmienił w niej sam autor i wiele, wiele innych zagadnień. Jakby komuś było mało, jest też wstęp, a w nim relacja z poszukiwań, czyli historia tego, jak powstała książka - oj, było o czym pisać, jest o czym czytać. Calvino przebył bowiem długą drogę, by wszystkie włoskie przekazy słowne zebrać i usystematyzować.  

Księga przeznaczona jest nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych. Każdy tu znajdzie coś dla siebie. I niech Was nie przerażają ilustracje... że czarno-białe, że takie poważne, że czasem może nawet straszne. Moje dzieciaki przyjęły je razem z całą resztą. I Starszy, i Młodszy. 

Całość wydaje się podobna do reszty dostępnych na rynku baśni, a jednak jest zupełnie inna. Nie taka oklepana... trochę ironii, trochę specyficznego humoru, ten wysublimowany smaczek. Bez spłaszczeń, skrótów, z ciekawymi urozmaiceniami. W końcu autorem księgi jest jeden z najważniejszych włoskich pisarzy XX wieku, a jego opublikowane właśnie w Polsce dzieło to coś zdecydowanie w naszym guście!

PS. Tylko jedna uwaga. Baśnie warto wcześniej przeczytać, bo nie wszystkie będą odpowiednią lekturą dla dzieci. Zwłaszcza tych młodszych.

FRAGMENT KSIĄŻKI: do pobrania TUTAJ


Baśnie włoskie.
Wydawnictwo: Czuły Barbarzyńca
Tekst: Italo Calvino
 Ilustracje: Giuseppe Maria Mitelli
Oprawasztywna
Format: 195x215
Stron: 420
Wiek: 5+

Komentarze

Popularne posty