Feliks. Kot astronauta. - Andrzej Urbańczyk

Dziesięć, dziewięć, osiem... Odliczanie rozpoczęte. Zadbajcie o zatyczki do uszu, przyjmijcie wygodne pozycje i zapnijcie pasy. Tym razem czeka na Was historia, która ze wszech sił wciśnie Was w fotel. To opowieść o Feliksie - kocie, który zasiadł na pokładzie francuskiej rakiety kosmicznej. Kocie, który przeszedł do historii. Kocie, który istniał naprawdę. 

W 1963 roku na pokładzie rakiety Veronique AGI47 w przestrzeń kosmiczną poszybował kot o imieniu Felicette. To właśnie on stał się inspiracją do napisania tej książki. Andrzej Urbańczyk - pisarz, ale przede wszystkim żeglarz, wspinacz, spadochroniarz oraz właściciel Myszołowa, z którym żegluje po świecie - nie po raz pierwszy podejmuje w swych książkach kocią tematykę. Najpierw był Diego - kot Krzysztofa Kolumba, o którym też Wam niedługo napiszę - a później pojawił się właśnie Feliks - kot astronauta. Tak, tak, pojawił się i to dość niespodziewanie. Z przyczajenia zaatakował, by następnie wraz z olbrzymim szczurem spaść z dachu sześciopiętrowego domu wprost (no, prawie wprost) pod nogi naczelnego dyrektora Francuskiego Ośrodka Badań Kosmicznych. Tak zaczęła się jego niezwykła przygoda, którą autor opisuje nam krok po kroku. Dowiadujemy się, jak wyglądały poszukiwania kocich astronautów (bo - naturalnie - kandydatów było wielu), jakie testy musiały przechodzić zwierzęta, no i co czekało na najlepsze z nich. Niektórzy mogliby rzec, że to nieludzkie, czy raczej niekocie. Autor jednak przyjmuje inne stanowisko. Pisze o Feliksie niczym o bohaterze, którym w rzeczywistości był - gdyby nie tacy jak on, dziś nauka o kosmosie byłaby w zupełnie innym miejscu, niż znajduje się obecnie.

Starszy jest książką zafascynowany. Cóż, kosmiczna tematyka robi na pewno swoje, ale i cała historia jest niezwykle wciągająca. Haha, nawet opis walki ze szczurem w pierwszej scenie zapiera dech w piersiach. Polowanie - uda się, czy się nie uda? Później jest bardzo podobnie. Kocia rywalizacja - uda się, czy się nie uda? Start rakiety - uda się, czy się nie uda? Ostatecznie, poszukiwania zagubionej na pustyni kapsuły - uda się, czy nie? Książka trzyma w napięciu - zwłaszcza młodego czytelnika, który nie wie, jak się to wszystko skończy. To napięcie to nie jedyna jej zaleta. Autor wplata też w swą opowieść wątek przyjaźni, która rodzi się między młodym francuskim pilotem i kocim bohaterem. Pilotem, który także dokona bohaterskiego, choć zdecydowanie szalonego czynu. W imię przyjaźni oczywiście. Mhm, a może też w imię sławy? - choć to już przemyślenie me własne, którego w książce nie znajdziecie. Znajdziecie za to ogrom ciekawostek, które autor przemyca na kolejnych stronach. Ot, choćby wyliczenia dyrektora na widok "spadniętego" kota. Tak zaserwowana fizyka jest łatwa do zrozumienia, a dziecko patrzy na nią zupełnie inaczej, gdy okazuje się, że to nie tylko wzorki zapisane na papierze, ale coś, co w praktyce można wykorzystać. Ech, takich książek mogłoby być zdecydowanie więcej. W tym względzie zdanie me podziela także Starszy, który nie tylko do lektury bardzo chętnie powraca, ale także podsuwa ją innym - do wspólnego poczytania, bo o pożyczaniu na razie nie ma mowy. Zbyt lubiana jest, by wypuścić ją z rąk na dłużej!

Feliks. Kot astronauta.
Wydawnictwo: Dookoła Świata
Tekst: Andrzej Urbańczyk
 Ilustracje: Artur Gołębiowski
Oprawa twarda
Format: 200x200
Stron: 72
Wiek: 7+

Komentarze

  1. Książka wydaje się bardzo interesująca, syn ostatnio się tym interesuje, znaczy się kosmosem i pewnie chętnie by posłuchał jej przed snem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, bo przekazuje dużo ciekawych treści, a przy tym bardzo dobrze się ją czyta.

      Usuń

Prześlij komentarz

Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)

Popularne posty