Prawie wszystko - oraz - Zoologia - Joëlle Jolivet


Widzieliście kiedyś WSZYSTKO? No, może PRAWIE WSZYSTKO? W każdym razie tak dużo, że w trakcie oglądania zakręciło się Wam w głowie? My widzieliśmy i z podziwu wyjść nie możemy, jak w tak niby wielkogabarytowej (39,1x27,9 cm), ale jednak niezbyt objętościowej (tylko 38 stron!) książce można pomieścić tak wiele. Wszystko to sprawka Joëlle Jolivet - francuskiej ilustratorki, która tym samym udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych. 

Jako miłośniczka książek dziecięcych, wiedziałam, jak wymowny może być obraz, że nie trzeba słów, by snuć niezwykłe opowieści. Nie przypuszczałam jednak, że można w ten sposób napisać książkę, która obrazem jest w stanie tak bardzo poszerzyć dziecięcą wiedzę o świecie. I to nie tylko wiedzę 2-3-latków, ale także starszych dzieci. A jednak! Dowodem mój 6-letni syn, który książką "Prawie wszystko" jest zwyczajnie zachwycony. Ogląda, przegląda, czyta i pyta. Ot, ciekawskie stworzenie, które obraz uczyniło sobie punktem wyjścia do zdobywania szerszej wiedzy. 

Książka ta jest interesująca choćby dlatego, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. I duży, i mały. I chłopiec, i dziewczynka. Są tu drzewa, kwiaty, owoce, warzywa, zwierzęta, ciało człowieka, stroje historyczne i tradycyjne, domy, narzędzia, maszyny budowlane, samochody, pociągi, łodzie, statki, samoloty, śmigłowce i instrumenty muzyczne. Wszystko to, aż trudno zliczyć - choć każdy dział jest tu zaledwie dwustronnicowy to zawiera bogaty zbiór ilustracji związanych z danym tematem. Samych zwierząt jest aż 51, a instrumentów jeeeszcze więcej. Moi chłopcy otworzyli książkę i... trzeba było zobaczyć to zdziwienie na ich twarzach: ale jak to? tyle na raz? Na początku chcieli pochłonąć wszystko już, teraz, zaraz. Wzrok hasał po różnych częściach strony, nie mogąc znaleźć jednego punktu oparcia. To tu, to tam. Trudno było coś konkretnego wybrać, na coś się zdecydować. Później przerzucanie stron - jedna za drugą. Co dalej? Co jeszcze? Istne szaleństwo! Łakomstwo nowości. Na szczęście kolejne podejścia były już spokojniejsze. Starszy najpierw zaczął się książką delektować, wykorzystując fakt, że potrafi już czytać. Wypatrywał różne obiekty, obserwował je, sylabizując łączył nazwy w wyrazy. Zadanie trochę trudne dla młodego czytelnika, bo czcionka mała, ale ciekawość brała górę. Z czasem jednak samodzielna lektura nie wystarczyła. Pojawiła się bowiem potrzeba zadawania pytań. Tu bez dorosłych Starszy ani rusz. Owszem, na końcu książki znajduje się zbiór ciekawostek związanych z każdym obiektem, ale sześciolatkowi trudno się jeszcze w nim odnaleźć. To właśnie tu okazali się potrzebni rodzice, ale nie tylko - okazało się, że pytania syna potrafią wybiegać dalej. Stało się to okazją do długich wspólnych rozmów. Ot, choćby takiej jak ta dzisiejsza, kiedy Starszy razem z ojcem analizowali budowę mięśni człowieka. Rozmawiali o tym, co trzeba zrobić, by dbać o mięśnie, jak je wzmacniać, które są najważniejsze, jak ćwiczyć poszczególne. Tatuś, jako zawodnik kulturystyki, okazał się w tym względzie niezastąpiony, a chłopcy wyskoczyli mocno poza książkę wykonując razem różne ćwiczenia. Można? Można! Wystarczy pokazać dziecku, jak każdy temat może być ciekawy. Jak daleko może nas zaprowadzić. A skoro o ciele człowieka już mowa, sumiennie chciałabym ostrzec rodziców, którzy przeciwni są edukacji seksualnej tak młodych dzieci. W książce bowiem znajdują się "gołe" postacie. Na anatomicznych obrazkach znajdziemy pośladki, jądra, wzgórek łonowy, układ rozrodczy mężczyzny i kobiety, przekrój piersi, budowę łona ciężarnej i wiele innych ciekawych rzeczy. Są tu też postacie "obdarte" ze skóry. To właśnie na ich przykładzie poznajemy wewnętrzną budowę człowieka: układ krwionośny, kostny, nerwowy, czy mięśniowy. W przypadku Starszego strony poświęcone budowie ciała człowieka spotkały się z największym zainteresowaniem i to wcale nie ze względu na strefy intymne. Wręcz przeciwnie, to co dostrzegalne gołym okiem było wręcz oczywiste, ale to co wewnątrz... ach, Starszy dopiero odkrył, co się naprawdę tam kryje i choć nieraz oglądał "Było sobie życie", takie anatomiczne dzieło dopiero wywarło na nim wrażenie. Co innego bajka, co innego życie. 

Młodszego ludzie ciało nie zainteresowało w ogóle. Rośliny, zwierzęta, kolorowe stroje z różnych epok - to było to! W przypadku tych ostatnich największe zainteresowanie wzbudziły wdzianka rycerskie. Bywało, że dopytywał o jakieś panie - królowe, księżne, damy. Z czasem próbował tworzyć pary. Dla królowej Anglii znalazł rycerza, do francuskiej damy pasował mu francuski dworzanin, a później znalazła się jeszcze francuska księżniczka. W przypadku zwierząt i owoców urządzaliśmy sobie małe konkursy sprawdzające wzajemną wiedzę. Każde z nas wybierało przeciwnikowi obiekt, którego nazwę ten ma podać. Czasem bawiliśmy się we dwoje. Czasem dołączał do nas brat lub kuzyn. W trakcie takiej zabawy dzieci uczą się, utrwalają zdobytą wiedzę, sprawdzają ile wiedzą, a przy tym - w naszym przypadku - zawsze jest wesoło. To nie nauka z nudnych szkolnych książek, bo dziełu Jolivet daleko do takich. Jej pozycja, choć niby to tylko książka obrazkowa (a może aż...), daje naprawdę wiele różnych możliwości. 

Razem z książką "Prawie wszystko" na polskim rynku wydawniczym ukazała się też inna pozycja autorki. To utrzymana dokładnie w tym samym klimacie "Zoologia". Jak nietrudno się domyślić, tu mamy do czynienia wyłącznie ze zwierzętami. Książka pokazuje dzieciom ich bogactwo. Stworzenia podzielone zostały na kategorie. Podobnie jak poprzednio, każdy dział ma dwie strony. Naszą zoologiczną podróż rozpoczynamy w ciepłych i zimnych krajach. Później zwierzęta zostały podzielone na te z piórami, rogami, żyjące w wodzie słodkiej, na drzewach, w oceanie, morzu, na ziemi, funkcjonujące w nocy, czarno-białe, w cętki i pręgi, malutkie i ogromne, a także te, które żyją blisko ludzi. Są tu stworzenia doskonale znane i takie, których nazwy mogą zdziwić nie tylko dzieci, ale i niektórych dorosłych. Jest to więc lektura nie tylko dla małych. Nie musimy się jednak bać, że czegoś nie wiemy, kogoś nie znamy. Wystarczy, że sięgniemy do znajdujących się na końcu książki ciekawostek i bez wstydu wybrniemy z dziecięcych pytań. No, chyba, że w ich ogniu te okażą się niewystarczające. Zawsze jednak istnieją jeszcze encyklopedie i internet, a na zdobywanie wiedzy nigdy nie jest za późno, prawda?

"Prawie wszystko" i "Zoologia" to literacki debiut ART Egmontu. Tak, tak! Co prawda Egmont ma już swą odnogę literacką, ale kto by przypuszczał, że znajdzie się w nim miejsce także na dział artystyczny. Ten swą działalność rozpoczął naprawdę ciekawie, a ja już nie mogę się doczekać jego kolejnych tytułów.

Prawie wszystko
Wydawnictwo: Egmont
Tekst i ilustracje: Joëlle Joliver
Oprawa twarda 
Format: 391x279
Stron: 38
Wiek: 3+
Zoologia
Wydawnictwo: Egmont
Tekst i ilustracje: Joëlle Joliver
Oprawa twarda 
Format: 391x279
Stron: 38
Wiek: 3+

Komentarze

  1. Hmm... bardzo duże nagromadzenie informacji jak dla trzylatka. Muszę się im przyjrzeć dokładniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę dużo jest obrazów. Informacje można czytać, ale nie trzeba. W zależności od wieku dziecka. Właśnie dlatego książka jest fajna, bo rośnie z maluchem.

      Usuń

Prześlij komentarz

Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)

Popularne posty