Prezent dla Cebulki - Frida Nilsson
Nie jestem dobrą kucharką. W
zakamarkach naszego domu nie czuć więc zapachu pieczonych pierniczków
czy świątecznych dań. Sprawy kulinarne od zawsze pozostawiam w rękach
starszych pokoleń. Mimo to nasze przedświąteczne przygotowania także
mają swój urok. W domu pachnie suszonymi pomarańczami i cynamonowymi
stroikami. Razem z dziećmi przygotowuję kartki, które wysyłamy do
bliskich oraz ozdoby choinkowe, które sprzedajemy na szkolnym kiermaszu,
a którymi także dekorujemy nasze własne drzewko - z roku na rok ubrane z
większym przepychem. To czas, kiedy myślimy o innych - przygotowując
paczki dla bliskich, ale i nieznanych, anonimowych, a potrzebujących. To
chwile spędzane razem, na zabawach, rozmowach, ale i na lekturach.
Lekturach wyjątkowych - ciepłych, świątecznych, dających do myślenia...
Corocznie
przygotowania do Świąt rozpoczynamy od stworzenia własnego kalendarza
adwentowego, w którym kryją się słodkości dla dzieci. Przysługują tylko
wówczas, gdy dziecko na nie zasłuży, wykaże się dobrym zachowaniem, czy
pomocą w przedświątecznych pracach. W tym roku odeszliśmy od tego
zwyczaju. Czekoladowe świąteczne odliczanie zastępując książkowym.
Wszystko za sprawą wyjątkowej lektury, która trafiła do nas tuż przed
ubiegłoroczną Wigilią. Wówczas czytaliśmy ją na szybko, po kilka
rozdziałów na dzień, ciesząc się, że na kolejny nie musimy czekać do
jutra. Gonił nas czas, którego do Świąt nie mieliśmy wiele. W tym roku
nie musieliśmy się spieszyć. Po raz pierwszy przysiedliśmy do książki 1
grudnia i - zgodnie z jej założeniem - codzienne czytamy jeden rozdział.
Dzięki temu dzieci czują niedosyt poprzez który uczą się cierpliwości. Nie pomagają prośby i błagania... wszystko ma swój czas.
Cóż
to za wyjątkowa książka? To "Wierzcie w Mikołaja!" Lotty Olsson. Jak
przystało na skandynawską lekturę - niepokorna. Już na wstępie odziera
Święta z całej ich magii. Kupowanie prezentów, dyskusje o tym, że za
Mikołaja przebiera się sąsiad, a wreszcie szereg strasznych zdarzeń,
które psują świąteczną atmosferę. Wszystko to, by pokazać, jak bardzo
zmienił się świat - jak małe znaczenie odgrywają w nim tradycyjne
wartości. Ludziom łatwiej uwierzyć w żaby z klozetu, niż w Świętego
Mikołaja, choć ten... jak się okazuje, naprawdę istnieje!
Świetna
książka - po trosze trzymająca w napięciu, po trosze zabawna, do granic
nowoczesna, a jednak budująca świat w oparciu o tradycje, zwyczaje,
wierzenia. Ciepła, pogodna, ale też... dająca do myślenia. Z czystą
przyjemnością powróciłam do niej w tym roku. Starszy patrzy na nią już
innym, dojrzalszym okiem, a Młodszy... Młodszy dopiero ją poznaje,
chłonąc zapamiętale każdy rozdział. Jeśli chcielibyście dowiedzieć się
więcej o tej lekturze, sięgnijcie do mojej ubiegłorocznej recenzji (KLIK KLIK),
ja tymczasem podążam ku innej zakamarkowej pozycji. "Prezent dla
Cebulki" Fridy Nilsson to tegoroczna przedświąteczna premiera. Ten sam
format, ta sama idea czytania dzień po dniu. Cóż, po ubiegłorocznym Mikołaju najzwyczajniej w
świecie nie mogłam się oprzeć. Dziś ogromnie się cieszę, że książka ta
wzbogaciła naszą biblioteczkę, zwłaszcza, że choć wydaje się podobna,
bardzo różni się od książki Olsson. Nie ma tu żadnych fantastycznych
postaci, jest za to samo życie. Czasem bolesne i dokuczliwie, zwłaszcza,
gdy jak Cebulka mieszkasz w wiosce, a Twoja mama - poniekąd z wyboru -
wychowuje Cię sama. Jesteś obiektem współczucia, litości, ale także
krzywych spojrzeń i plotek. Jakby tego było mało, matkę samotnie
wychowującą dziecko nie stać na wymarzony prezent dla syna. Oj, to nie
będą udane Święta! Czy na pewno? W końcu to lektura przedświąteczna.
Może więc zdarzy się cud? Może odnajdzie się mieszkający w Sztokholmie
na długiej ulicy tato, a mamie wystarczy pieniędzy na wymarzony rower?
Może... a może zdarzy się coś jeszcze innego?
Uwielbiam Mikołaja, ale... Cebulka całkowicie podbił me serce!
To wyjątkowo ciepłe (także w warstwie graficznej) i wartościowe opowiadanie. I choć jego główny bohater może nam
się wydać niepokorny, pomyślmy przez chwilę jak my sami zachowalibyśmy
się w jego sytuacji. Czy nie tęsknilibyśmy za ojcem? Czy nie
potrzebowalibyśmy go? Czy nie zazdrościlibyśmy kolegom i czy nie
złościlibyśmy się na nich? Czy ich szepty i śmiechy nie wydawałyby się
nam podejrzane? Autorka w sposób niezwykle realistyczny oddaje uczucia i
emocje dziecka, przez co otwiera nie tylko dziecięce, ale i dorosłe
serca. Uwrażliwia. Nie uczy litości, ale poszanowania, tolerancji,
wyrozumiałości. Uczy bycia człowiekiem, a przecież Święta są właśnie od
tego, by nie zapominać o własnym człowieczeństwie, by nie oddawać się
pogoni za prezentami, ale dzielić uczucia. Czego Wam i sobie także życzę!
Prezent dla Cebulki
Wydawnictwo: Zakamarki
Tekst: Frida Nilsson
Ilustracje: Maria Nilsson Thore
Oprawa twarda
Format: 250 x 270
Strony: 108
Wiek: 7+
Książka ma coś w sobie, same ilustracje już należą do tych, które przyciągają do siebie. Ja jestem z tych od pieczenia ciast, chociaż pierniczków i u nas nie uświadczysz ;-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie przed 5 minutami dotarła do nas przesyłka z Basią. Dziękujemy jeszcze raz i za chwilę zabieramy się do czytania ;-)