Biblioteka pana Lemoncella - Chris Grabenstein


Czy muzeum może być ciekawym miejscem? "Noc w muzeum", która doczekała się już sequela, przekonała młodych widzów (tych moich także), że i owszem. Ożywiony muzealny świat zaparł dech w piersiach niejednemu dziecku (ach, ten oswojony Rexio - T-Rexio ;)). Czy podobny efekt uda się uzyskać Chrisowi Grabensteinowi, który - nie w wersji filmowej, lecz książkowej - próbuje nadać życie miejskiej bibliotece? Jestem przekonana, że tak! Co więcej, biorąc pod uwagę fakt, że autor jest także scenarzystą ("Muppety"), a fabuła książki działa na wyobraźnię i daje szerokie pole do wykorzystania efektów specjalnych, nie zdziwię się, gdy lektura doczeka się kiedyś ekranizacji. 

Kocham tradycyjną bibliotekę jako miejsce ciszy i spokoju, kultu literatury ze swym wszechobecnym zapachem nowych i starych książek. Zapachem, który działa na mnie niczym afrodyzjak. Pomimo tej sentymentalnej miłości rozumiem potrzebę zrobienia kroku naprzód. Nawet, a może szczególnie - gdyby miał to być krok słoniowy - wielki i efektowny, jak w książce Grabensteina. Autor tworzy nowoczesną bibliotekę, która ma szansę przykuć uwagę współczesnych młodych ludzi. Są w niej ułożone w rzędach książki, do których czasem dostać się musimy za pomocą lewitujących podnośników, są sale tematyczne, w których witają nas gadające manekiny lub poruszające się hologramy (m.in. tygrysa bengalskiego), pomieszczenia z grami planszowymi i komputerowymi, niezwykłe planetarium i... tylko wyjścia brak! Jedno, główne - zostało skutecznie zamknięte (drzwiami do sejfu bankowego), a drugie, tajemne trzeba odnaleźć samodzielnie. Przed takim zadaniem staje grupa wyłonionych w konkursie na najlepszy esej 12-latków. W ramach nagrody mieli oni przyjemnie spędzić noc w gmachu nowo-otwartej biblioteki, ale nad ranem okazuje się, że to jeszcze nie koniec. Prawdziwa przygoda dopiero się zaczyna...

Poszukiwanie wskazówek, zagadki, gry, rebusy. W tej grze trzeba się będzie wykazać inteligencją, sprytem, szybkością, ale także znajomością literatury, a jakże! W końcu znajdujemy się nie gdzieś indziej, tylko w bibliotece. Do naszej dyspozycji pozostają wszystkie jej zasoby. Rywalizacja nie będzie jednak łatwa! Na uczestników czekają różna zasadzki - nie tylko intelektualne.

Podoba mi się ta książka. Pomysł niby trochę wtórny (połączenie "Nocy w Muzeum" z "Charlim i fabryką czekolady"), a łamigłówki miejscami niedopracowane (w rebusie przy nutach ginie nagle przekreślone T, a tytuły składające się w hasło w rzeczywistości się w hasło nie składają, bo są przekładem z angielskiego), ale całość rzeczywiście sprawia, że o zaczytanie nie jest trudno. Lektura przeznaczona jest dla dzieci w wieku 9+, ale ja sama pochłonęłam ją błyskawicznie - ciekawa tego, co jeszcze może wymyślić ekscentryczny Pan Lemoncello (fundator biblioteki), i jego asystentka - dr Zinczenko. W swym zaczytaniu nie jestem zresztą osamotniona. Kiedy moja kuzynka zauważyła co czytam, z uśmiechem na ustach poinformowała mnie, że nie jestem jedyna, bo jej całkiem dorośli znajomi książkę także czytali i polecali na prywatnym Facebookowym profilu. To chyba znaczy, że warto. Ja polecam. Do rozkochania dzieci w literacko-bibliotecznym świecie. Może po lekturze - tak jak główny bohater - zapragną nadrobić książkowe zaległości.
 
 
Biblioteka pana Lemoncella
Wydawnictwo: Wilga - Grupa Wydawnicza Foksal
Autor: Chris Grabenstein
oprawa miękka
Format: 204 x137
Strony: 335
Wiek: 9+
 

Komentarze

Popularne posty