Walenty i spółka. Kryminał dietetyczny - Monika Oworuszko

Czy znacie już Werę, Walentego, Tęgomira i Błażeja? Nic Wam to nie mówi? A szkoda! Pozwólcie zatem, że przedstawię ich po nazwiskach: Woda, Węglowodan, Tłuszcz i Białko. Żaróweczka już błysnęła w Waszych głowach? Tak! To składniki odżywcze! Ale, ale... to także bohaterowie książki Moniki Oworuszko zatytułowanej "Walenty i spółka". Już widzę Wasze znudzone miny. Poradnik o odżywianiu - myślicie. Zdrowym. Owszem, to także, ale "Walenty i spółka" to także kryminał dietetyczny. Zaintrygowani? I słusznie, bo to zupełnie nowy gatunek na polskim (ba, być może na światowym także - choć pewności nie mam) rynku wydawniczym. 

Zawsze trochę sceptycznie podchodzę do takich - poniekąd - edukacyjnych książek. Tu zwykle dzieje się coś, kosztem czegoś. Albo nauka wygrywa z tekstem literackim, albo tekst literacki przyćmiewa naukę. A jeśli nawet uda się jakoś połączyć jedno z drugim, zawsze zostaje jeszcze graficzna strona mocy (rażenia). Tymczasem w "Walentym i spółce" udało się zgrać wszystkie trzy aspekty. Tak, tak! I choć moje dzieci, będące fanami książek detektywistycznych, co do kryminałów mają już wysokie wymagania, Walentego przygarnęły z otwartymi ramionami. To książka, która nie tylko wciągnęła ich w dietetyczne śledztwo (inne, niż myślicie!), ale i nauczyła zdrowego odżywania. Chłopcy zaczęli baczniej przyglądać się temu, co jedzą. Do tego stopnia, że teraz doradzają mi w sklepie, co jest zdrowe, a co nie - zawstydzając mnie niejednokrotnie. Młodszy, jako wcześniejszy zwolennik smakowych wód, zrezygnował z ich picia. Uwierzycie, że tyle zdziałać może jeden tytuł? Wdzięczna jestem za to autorce. Ale jej książka nie tylko przez wzgląd na to przypadła mi do gustu. Podobają mi się te oryginalne postacie, którym - w dodatku - nie brak uczuć. Podoba mi się też pomysłowa akcja książki. Szczegółów nie chciałabym Wam zdradzać, by nie napisać więc za dużo, posłużę się autorską zapowiedzią:

"Na zwyczajnym osiedlu stoi sobie sklep spożywczy, a w tym sklepie mieszkają Walenty Węglowodan, Tęgomir Tłuszcz i Błażej Białko. Choć każdy ma swoje Królestwo, wiodą całkiem zwyczajny żywot. Pewnego dnia z niespodziewaną wizytą zjawia się mężczyzna z czarnym wąsem. Z czarnej teczki wyjmuje szkło powiększające i notes. Odtąd życie Walentego i jego przyjaciół nie będzie już takie jak wcześniej..." 

Dodam tylko, a w zasadzie podkreślę raz jeszcze, byście nie spodziewali się tradycyjnego śledztwa. Bo to książka inna niż wszystkie. Do tego solidnie napisana i doprawiona poczuciem humoru. Ot, choćby w miejscu tych - nie zawsze super-zgrabnych, ale przez to też zabawnych - moralizatorskich haseł-rymowanek:

"Kto je frytki, ten jest brzydki!"

czy

"Powiedz "Nie!", gdy chęć cię zżera,
by zjeść hamburgera!"

I jeszcze plus za grafikę dla Małgorzaty Banaś-Domińskiej. Ta (znaczy grafika, a nie p. Małgosia ;) ) jest świeża i ciekawa. Po takim zestawieniu, nie pozostaje mi nic innego, jak całość polecić. Do poczytania, tropienia, podśmiewania i oglądania. No i do edukacji... nie tylko dziecięcej! 


 Walenty i spółka. Kryminał dietetyczny.
Wydawnictwo: mobuki
Autor: Monika Oworuszko
Oprawa twarda
Format: 165 x 230
Strony: 58
Wiek: 5+
 
 
 
 

Komentarze

  1. To musi być mega ciekawe! Aż się rozejrzę za tym egzemplarzem! :D


    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie ;)
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas książki ,,detektywistyczne" idą jak woda. mam tu na mysli te bardziej i mniej ,,zagadkowe".
    Ta mimo wczesniejszych oporów trafia na listę ,,chcenia - do zakupu".
    Ina

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)

Popularne posty