Nelly Rapp i Upiorna Akademia, Nelly Rapp i frankensteiniak - Martin Widmark

Martin Widmark powrócił w całkiem nowej odsłonie. Po serii książek detektywistycznych przyszła pora na usidlenie wszelkiej maści potworów. My, miłośnicy "Tajemnic...", owego powrotu nie mogliśmy przeoczyć. Tak oto trafiły do nas dwa pierwsze tomy przygód upiornej agentki Nelly Rapp.

"Nelly Rapp i Upiorna Akademia" to książka otwierająca całą serię. Dowiadujemy się z niej, jak Nelly - zwyczajna, ciekawa świata dziewczyna - awansowała do rangi agentki tropiącej skrywające się tu i tam potwory. Okazuje się bowiem, że w świecie stworzonym przez Widmarka istnieje ich całkiem sporo. Ot, choćby takie wampiry - stworzenia żyjące nocą i żywiące się ludzką krwią. Jak tu sobie z nimi poradzić? Macie jakiś pomysł? Rozbudźcie swoją wyobraźnię. Zastanówcie się, jak takie polowanie na wampira mogłoby wyglądać. Jak Wy byście tego dokonali? Nelly ma swój pomysł. Oj, i to jaki! Wszystko zaplanowane w najmniejszych szczegółach. Nawet ewentualne komplikacje. Nie brak dziewczynie wyobraźni, oj nie brak. Bez wątpienia zasługuje, by dołączyć do niezwykłej drużyny obnoszącej się ze szpilkami w kształcie nietoperza. Zasługuje też, by otrzymać swój indywidualny numer. Niczym James Bond, słynny 007.

W "Nelly Rapp i frankensteiniaku" na dziewczynę czeka już pierwsze prawdziwe wyzwanie. Nie będzie to wampir, lecz tytułowy frankensteiniak. Któż to taki? Twór pozszywany z ludzkich części. Żyje i funkcjonuje tak jak my, ale... brak mu połączenia między sercem, a mózgiem, dlatego zdolny jest do niecnych czynów. Podobno nawet żywi się psami! Tak, tak, należący do Nelly Londyn może być w niebezpieczeństwie. Na szczęście dziewczynie nie brak odwagi, a jej pomysły... cóż, są doprawdy ciekawe! Widmark znów daje upust wyobraźni, szukając rozwiązań niesztampowych (żadne tam krwawe jatki). Wszystko na miarę dziecięcej wyobraźni, która nas - dorosłych - niejednokrotnie potrafi zadziwić. Szczegółów nie zdradzę. Odsyłam po nie bezpośrednio do lektury! 

Jaka w odbiorze jest "Nelly..."? "Tajemnice..." sprawiły, że na Widmarka patrzyłam w określony sposób. Dlatego zerkając na ilustracje Christiny Alvner nie mogłam uwierzyć, że to wciąż on. I rzeczywiście - potworna seria okazała się zupełnie inna niż poprzednia. Nie tylko w kwestii grafik, nie tylko w kwestii tematu przewodniego, ale także pod względem literackiego ujęcia. Treść jest tu bardziej rozwinięta, lepsza w odbiorze. "Tajemnice..." były bardzo uproszczone, by nauczyć dzieci detektywistycznej logiki. Tu uproszczenia zastępuje rozwinięta wyobraźnia Nelly. To sprawia, że choć moje dzieci poniekąd z Lassego i Mai wyrosły (wolą już bardziej skomplikowane wyzwania detektywistyczne), to przygody potwornej agentki wciąż są dla nich interesujące (czytają je sami, nawet fragmentami Młodszy!). I o ile każdy tom "Tajemnic..." był do siebie konstrukcyjnie podobny, o tyle dwa pierwsze tomy z przygodami Nelly jednak się od siebie różnią. Co będzie dalej? Zobaczymy. Póki co, zdecydowanie na plus. I treść, i grafika. Jako rzekło moje dziecko: "Mamo, zobacz! Ten obrazek jest bardzo śmieszny. A wiesz, że tu wszystkie obrazki są śmieszne?" Potwierdzam, są! Zresztą, zobaczcie sami!

PS. Nelly Rapp nie szukajcie w Zakamarkach. Jej przygody ukazały się nakładem wydawnictwa Mamania.

Nelly Rapp i Upiorna Akademia
Nelly Rapp i frankensteiniak
Wydawnictwo: Mamania
Autor: Martin Widmark
Ilustrator: Christina Alvner
Oprawa twarda
Format: 147 x 208
Strony: 96
Wiek: 6+
 
 
 

Komentarze

Popularne posty