Zakochałem się w Milenie - Per Nilsson
Moi synowie rosną i - chcąc, nie chcąc - coraz bardziej interesują się kwestiami damsko-męskimi. Czasem szepczą coś między sobą, może chcieliby zapytać, ale się wstydzą, a ja... ja chciałabym być blisko nich. Służyć pomocą i radą. Być przyjacielem, z którym można pogadać o wszystkim. Nie jest jednak łatwo. Raz - jestem kobietą, a - według nich - kobiety to jakieś stwory z innej planety. Dwa - jestem ich matką, czyli takim muzealnym eksponatem z poprzedniej epoki, który potrafi tylko zrzędzić. Codziennie podejmuję się walki z tymi nieszczęsnymi stereotypami i... czasem wychodzi mi to całkiem nieźle. Z pomocą przychodzą książki. Czy wiecie jak wiele można dowiedzieć się o własnym dziecku dobierając odpowiedni tytuł do wspólnej lektury?
W naszym domu zapanował szał. Szał kupidynowy (coby nie rzec - Walentynkowy). Wszystko za sprawą klasowych dziewcząt i... Mileny. Tak, Milena stała się dla chłopaków inspiracją, bo - choć szczegółów publicznie zdradzać nie mogę - to już ten wiek, kiedy na dziewczyny patrzy się nie tylko wilkiem (a co najmniej - nie na wszystkie). Jak więc zwrócić na siebie uwagę tej najbardziej lubianej? Nad tym właśnie zastanawia się Dawid. Chłopiec wrażliwy (postrzega swą koleżankę w sposób niezwykle poetycki), ale też pomysłowy i odważny. Dzielnie walczący o swoje mimo nieprzychylności losu. Razem z nim wkraczamy w kolejne dni realizując różne strategie. Mamy więc Dawida-dowcipnisia, kujona, rozrabiakę, twardziela. Mamy chłopca, który chce skraść dziewczęce serce upominkiem. Wszystko to jednak na nic. Dawid zostaje zauważony dopiero wtedy, gdy... staje się sobą. No, może z małą pomocą kudłatego czworonożnego przyjaciela.
Doskonała to książka! Realistycznie oddająca dziecięcą (8-10 lat) codzienność i jej problemy, a przez to celnie trafiająca w odbiorcę. Odbiorcę niełatwego. Szukającego swego miejsca w świecie, a przy tym postrzegającego ten świat już innym - bardziej dorosłym, choć mało jeszcze odpowiedzialnym - wzrokiem. Odbiorcę, który nie chce być już postrzegany i traktowany, jak małe dziecko. Tymczasem autorom, albo trudno to dostrzec, albo - zwyczajnie idą na łatwiznę - pisząc tylko dla maluchów. Wszak wśród starszych dzieci trudniej o autentyzm. My - dorośli - tak szybko zapominamy, jak to było, gdy sami byliśmy dziećmi. Na szczęście Per Nilsson, choć ma już swoje lata, jest doskonałym obserwatorem rzeczywistości. Może to za sprawą pedagogicznego doświadczenia? Nim został pełnoetatowym pisarzem, pracował bowiem jako nauczyciel. Niech więc nie oburza Was żadne "dupa" powtarzane pod nosem przez głównego bohatera. Nawet jeśli tego nie chcecie, nawet jeśli nie dostrzegacie - w świecie Waszych dzieci takie zwroty nie są niczym niezwykłym. Lepiej się z tym pogodzić, niż oddzielać się od dziecka budując moralnościowy mur.
Jestem wdzięczna Zakamarkom za tę książkę (a także za Tzatzikiego). Cieszę się, że są wydawnictwa, które dostrzegają nie tylko potrzeby czytelnicze, ale i życiowe tych, którzy nie są już dziećmi, ale nie dorośli jeszcze do miana nastolatków.
PS. Bałam się, że po lekturze tej książki, chłopcom zaświta myśl o posiadaniu psa. Na szczęście (lubię zwierzęta, ale nie jestem zwolenniczką trzymania psów w bloku) okazało się, że moje dzieci są bardzo kreatywne i... postanowiły poszukać własnych sposobów "na Milenę" :)
Zakochałem się w Milenie
Wydawnictwo: Zakamarki
Autor: Per Nilsson
Autor: Per Nilsson
Ilustracje: Pija Lindenbaum
oprawa twarda
Format: 130 x180
Strony: 68
Wiek: 6+
Muszę zapamiętać na przyszłość, jak mi dziecko trochę podrośnie;)
OdpowiedzUsuńZapamiętaj, zapamiętaj, bo fajna jest :) A to, co się w moim domu po jej lekturze dzieje... same cudowności :) Niestety, zdradzać szczegółów nie mogę - pod groźbą utraty dziecięcego zaufania :)
UsuńDobra pozycja na przyszłość, moi Synkowie tak rosną, ze za chwilę i u nas pojawi się temat "Mileny"😉
OdpowiedzUsuńhttp://genypoojcu.blogspot.com/?m=1
Oj tak, czas pędzi jak szalony. Moi wszakże dopiero byli tacy mali, a tu już jakieś"Mileny" 😊
UsuńAktualnie dzieci w wieku szkolnym znają słowa, o których ja dowiedziałam się może w gimnazjum i to nie jestem tego taka pewna... Książka idealna dla mojego 9,5-letniego brata, bo roczny synek może jeszcze niewiele zrozumieć, bo jego największą miłością jestem jeszcze ja. ;-)
OdpowiedzUsuńSzczera prawda z tym słownictwem 😊 A taka pierwsza matczyna miłość słodsza nad wszystkie. U nas tytuł sprawdzony na 9 latku. Sprawdził się w 100% 😊
Usuń