Kartonówki z Bajki: Myszka, Pisklak, Mydło, Koala nie pozwala.


Dziś wstęp pisany z przymrużeniem oka. Mam 35 lat i odchowane dzieci, a co najmniej mocno samodzielne. Tymczasem wśród moich znajomych zapanował właśnie baby boom. Nie, nie za sprawą 500+, lecz niepokojąco goniącej metryki. Cudnych maleństw wokół przybywa, a ilekroć nachylę się nad jakimś wózkiem lub wezmę dziecię do ręki słyszę: "To co, może jeszcze jedno?" Co dyskretniejsi szepczą natomiast za moimi plecami: "Zobaczycie, zarazi się!" Otóż nie - oświadczam wszem i wobec - nie zarazi się, a co najmniej zarazy nie planuje! Wygodnie mi z moimi facetami. Jedynym, co mogłoby mnie przekonać do zmiany zdania, były... książki. Brakowało mi tych pięknych kartonówek! Lektury dla starszaków to już nie to samo. Na szczęście teraz pod ręką mam małą siostrzenicę, a także Wasze dzieci, Drodzy Przyjaciele. O me plany rodzinne możecie więc być spokojni ;) 

Moi chłopcy wychowali się głównie na kartonówkach z Bajki i Muchomora. Dlatego dziś, szukając ciekawych pozycji dla naj-najów chętnie pochylam głowę w stronę tych wydawnictw. I serce me się raduje, gdy odkrywam, że te wzbogacają się w kolejne urzekające tytuły. Taka Bajka dla przykładu wydała ostatnio całą kartonową serię za autorów i ilustratorów obierając znane i cenione nazwiska. Jest więc - po stronie literackiej - Małgorzata Strzałkowska, Rafał Witek i wspaniała, uwielbiana przez nas Dorota Gellner. Od strony graficznej prezentują się nam natomiast Jona Jung, Adam Pękalski, Dobrosława Rurańska oraz rewelacyjna Emilia Dziubak. Ilekroć patrzę na jej ilustracje - zakochuję się na nowo! Możecie więc być pewni, że książki z Bajki cieszyć będą nie tylko dziecięcy słuch, ale i wzrok.


"Pisklak" (Dorota Gellner, Jona Jung) urzeka graficzną prostotą (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) i humorem. Z okładki patrzy na nas różowy ptaszek wykluwający się z ekologicznego jaja. Skąd wiem? Bo jajo zostało opieczętowane w zgodzie z unijnymi normami. I jak tu się nie uśmiechnąć? Pisklę to, nieopierzone jeszcze, wszem i wobec uznane zostaje za paskudę. Nie martwcie się jednak. To nie smutna opowieść o brzydkim kaczątku, które musiało czekać dorosłości, by spotkało je coś dobrego, lecz pogodna, ciepła opowieść o akceptacji. O tym, że kocha się nie za coś, lecz mimo wszystko. To wspaniała lekcja uczuć i tolerancji. Całość napisana została prostym i starannym językiem. Dzięki rymom, łatwo wpada w ucho.


"Koala nie pozwala!" (Rafał Witek, Emilia Dziubak) zachwyca malowniczymi ilustracjami. Misiek-nie-misiek jest tak słodki, że momentami chciałoby się go zacałować. Zwłaszcza tego ze śladami brudnych łapek na pyszczku. Trudno mu się oprzeć nawet wtedy, gdy jest obrażony lub rozsierdzony. Wówczas, zamiast strachu, jego miny budzą na ustach czytelników szczery uśmiech. Groteska w adresowanej do dzieci formie. Tekst nie jest ciągłym opowiadaniem, jak w przypadku "Pisklaka". Na stronę przypada jedna lub dwie zabawne, rymowane sentencje o tym, co koali siedzi w głowie.



"Chcesz koalę 
cmoknąć w nosek?
Napisz prośbę, 
dołącz wniosek!"


"By uniknąć
ran na ciele, 
daj koali
spać w niedzielę." 

Ostrzegam! Słownictwo jest trudne: "nie kala", "spoufala", "rozsierdzi". Przy pierwszej lekturze siostrzenica patrzyła na mnie lekko niezrozumiałym wzrokiem. Za to moi synowie i siostrzeniec byli zachwyceni. Tak, tak, choć od grupy docelowej odskoczyli już znacznie, nie potrafili się oprzeć pokusie i nasłuchiwali każdej z czytanych przez nas lektur.

Poza koalą, baaardzo spodobało im się "Mydło" (Małgorzata Strzałkowska, Adam Pękalski). Nam - znaczy mnie i mojej siostrzenicy - także. To zabawna, dynamiczna (niczym "Lokomotywa), rymowana opowieść o pościgu za kostką mydła, która postanawia spełnić królewskie życzenie i oczyścić świat z brudu. Tu też dużo jest nowych słów - katarynka, czy golibroda. Niech Was to jednak nie odstrasza. Słowa są trudne tylko do momentu, w którym je dziecku wytłumaczymy. Później dzieci nie patrzą już zdziwione, za to ich słownictwo staje się bogatsze. Wiem coś o tym. Mój starszy syn, zaskakujący logopedów i pedagogów, najlepszym tego dowodem. 

Serce mej siostrzenicy skradła "Myszka" (Dorota Gellner, Dobrosława Rurańska). To małe stworzenie, którym targają różne uczucia: smutek, złość, radość, strach, rozpacz, wstyd, miłość, tęsknota. Emocje, które towarzyszą dzieciom (ale i nam!) na co dzień. Książka w piękny sposób je oswaja.
"Smutek myszki jest szary,
wypłowiały, pluszowy,
czasem myszkę ogarnia
od ogonka do głowy.

Wtedy myszka się snuje
w zasmuconych kapciuszkach
i jak dwie bure szmatki
opadają jej uszka".

Wyobraźnia działa, tworząc obraz doprawdy wzruszający. Nie tylko wówczas, gdy mysi towarzyszy smutek. Każde uczucie opisane zostało w sposób malowniczy, wymowny i tak bliski, że zaczynamy je dzielić z naszą bohaterką. Czujemy jego głębię. Tak, Dorota Gellner przepięknie oddała to, co najtrudniejsze do oddania. Subtelnie, delikatnie, obrazowo. Dla nas, rodziców, może to być doskonały punkt wyjścia do rozmów z dzieckiem o jego emocjach i odczuciach. Książka to więc nie tylko piękna, ale i wartościowa.

Każdy z Bajkowych tytułów ma w sobie "to coś". Coś, co sprawia, że trudno się od niego oderwać. Teksty wpadają w ucho, uczą i bawią, ilustracje przykuwają wzrok na długo. Nawet po skończonej lekturze siostrzenica ma potrafi długo jeszcze przeglądać grafiki. A chłopcy widząc te książkowe zabawy niejednokrotnie przysiadają, by jej poczytać. Tak, bo Bajkowe kartonówki czyta się z przyjemnością. U nas pokochali je wszyscy. Dziewczęta i chłopcy, mali, duzi i ci całkiem już dorośli. Jestem pewna, że spodobają się i Wam!









Myszka
Tekst: Dorota Gellner
Ilustracje: Dobrosława Rurańska
Strony: 24
   
Pisklak
Tekst: Dorota Gellner
Ilustracje: Jona Jung
Strony: 24
   
Mydło
Tekst: Małgorzata Strzałkowska
Ilustracje: Adam Pękalski
Strony: 30
   
Koala nie pozwala!
Tekst: Rafał Witek
Ilustracje: Emilia Dziubak
Strony: 30
   
Wydawnictwo: Bajka
Format: 170 x190
kartonowa
Wiek: 2+

Komentarze

Popularne posty