Morska wyprawa w wersji POP UP... - "W głębinach oceanu" Anouck Boisrobert, Louis Rigaud


Odpłynęłam! Chwyciłam w dłoń książkę, zanurzyłam się "w głębinach OCEANU" i odpłynęłam. Pochłonęła mnie trójwymiarowa podwodna przestrzeń, jej sekrety i skarby. Pochłonął mnie niezmierzony i niezbadany ocean.

Niepozorna. Długa, wąska. Zaledwie 10-stronnicowa. Z prostą grafiką na okładce, ale z bogatym wnętrzem. Wnętrzem, które - dosłownie - wychodzi do czytelnika, dzieląc oceaniczny świat na ten "nad" i "pod". Z każdą stroną widok się zmienia. Pokazując nam, że to, co po prostu zwiemy oceanem może mieć różne oblicza. Nabrzeże portowe pełne statków, ale i... śmieci. Skala zanieczyszczenia niepokoi. Daje do myślenia. Rozbudza pro-ekologiczne myślenie. Wypływamy dalej, na pełne wody. Ocean zmienia kolor. Jest cichy i spokojny. Uderza nas jego bezkres i otaczająca nas "nad" pustka. Tylko drobne znaki dowodzą, że jednak nie jesteśmy sami. Że pod wodą toczy się życie, a jego skala jest naprawdę wielka. Ten obrazek przypomina mi wizytę w lizbońskim oceanarium (największym w Europie) i to wrażenie, jakie na mnie zrobił widok olbrzymiego samogłowa. Słyszeliście kiedyś o takim stworzeniu? To ryba, która potrafi osiągnąć 3 m długości i 2 tony wagi. Obła, nieregularna, potworna wręcz. Jakby żywcem wyjęta z epoki dinozaurów. Przyglądałam się jej z niemym zachwytem, jednocześnie nie mogąc uwierzyć, że coś takiego naprawdę istnieje. Tak, głębiny oceanu skrywają niezwykły świat! Wieloryby, żółwie, meduzy, ale też góry lodowe wyrastające z tafli wgłąb oceanu. Potężne. To, co na powierzchni jawi nam się jako mała kra, pod wodą może kryć nawet do 89% swej masy. Imponujące i niebezpieczne. Taka lodowa góra zgubiła przecież Titanica. Na lodowej stronie nie znajdziecie jednak zatopionego statku. Mamy za to mroźny, trochę sielankowy obrazek. Nasi podróżnicy schodzą z pokładu swego statku, by na lodzie łowić ryby, obserwować foki, morsy, pingwiny, ale też w batyskafie zanurzyć się pod wodę i przyjrzeć się z bliska potędze lodu. Sielanka nie trwa wiecznie. Mroźny błękit zamienia się w mroczny granat. Deszcz ulewnymi strugami spada z nieba, a powierzchnia oceanu faluje. Statek kołysze się na falach niczym bujana zabawka w wesołym miasteczku. Nikomu nie jest jednak do śmiechu. Robi się naprawdę niebezpiecznie o czym przypomina zalegający na dnie oceanu okręt. Po pewnym czasie woda znów się uspokaja. Nabiera delikatnych barw. Dopływamy do wyspy. Palmy i piski mew. Poza tym plaża wydaje się być pusta. Zniknęła nawet załoga statku Oceanario, z którą odbywaliśmy naszą podróż. Gdzie podziali się marynarze? Cóż, trafili do pełnego życia i koloru oceanicznego raju! 

Od wieków ciekawi nas to, co niezbadane i niezmierzone. Kiedy w trakcie tegorocznej wakacyjnej wyprawy zwiedzałam Jaskinie Szkocjańskie z podziwem, ale i pewną nutą niezrozumienia, czy wręcz przerażenia patrzyłam na ślady pozostawione w grotach przez pierwszych badaczy. Podpięte na olbrzymich wysokościach liny, pionowe ściany, w dole szum wody i... ciemność. Czyste szaleństwo! Z drugiej strony, gdyby nie oni, gdyby nie ich szaleńcze wyprawy i pierwsze odkrycia, ja po latach nie stąpałabym bezpiecznym mostkiem nad przepaścią podziwiając niezwykłe zjawiska krasowe ukryte głęboko pod ziemią. One wciąż pozostałyby niezbadane. Trochę jak głębia oceanu. Choć wiemy o niej wiele, to... wciąż nasza wiedza pozostaje niepełna. Nie znamy wszystkich podwodnych miejsc, nie znamy wszystkich mieszkających tam stworzeń. Tak wiele jest jeszcze do odkrycia, zbadania. Pokazując dzieciom te na co dzień niewidoczne dla oczu miejsca, rozbudowując ich wiedzę o świecie, ale także rozbudzając wyobraźnię, sprawiamy, że wyrastają na ciekawych świata ludzi. Takich, przed którymi niezbadany świat może stanąć otworem. Tak tworzy się pasje - naukowe, badawcze, podróżnicze, fotograficzne. Tak kształtuje się inteligentnych ludzi. 

Wyprawa statku Oceanario przywodzi mi na myśl "Jasia Ciekawskiego". To podwodna przygoda w wersji 3D. Tu jednak przybiera ona zupełnie inną formę. Po pierwsze - nie mamy do czynienia z komiksem, lecz z książką obrazkową. Po drugie, nie musimy zakładać specjalnych okularów, by zanurzyć się w trójwymiarowym świecie. Tu obrazki same wychodzą z książki, dzięki zastosowaniu techniki pop up. A ja uwielbiam pop upy! Za to, że z płaskiej powierzchni potrafią przeistoczyć się w pełen detali przestrzenny obraz. Precyzyjnie pomyślany i wykonany. To takie małe papierowe arcydzieła. Trudno przejść obok nich obojętnie. Ale ta książka to nie tylko przestrzenna grafika. To także tekst. Krótki, by nie przyćmił ilustracji. Stanowi on wprowadzenie do kolejnych obrazów (czy też układów), ale jest też zaproszeniem do poszukiwawczej zabawy. Wysilamy oko, by odnaleźć zwierzęta i członków załogi. Pytaniami mobilizujemy dziecko do rozmowy i tworzenia własnej historii. Ćwiczymy więc nie tylko spostrzegawczość, ale także wyobraźnię i komunikację. 

Uwielbiam! Po stokroć! Co prawda książka kosztuje swoje, ale - jak dla mnie - warta jest każdej ceny! A dzięki pięknemu wydaniu i niecodziennej formie doskonale nadaje się na prezent dla ciekawych świata dzieci. W serii ukazała się także leśna książka rozkładanka tych samych autorów zatytułowana... "W lesie". Jeśli wolicie poznać mieszkańców kniei i pobuszować w gąszczu - gorąco polecam!

 

  W głębinach OCEANU
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Autorzy: Anouck Boisrobert, Louis Rigaud
oprawa twarda
Format: 155 x 295
Strony:12
Wiek: 5+

A tu jeszcze wspomniany sunfish, znaczy samogłów - niestety, na zdjęciu nie robi takiego wrażenia, jak w rzeczywistości:

Foto: https://www.oceanario.pt
 

Komentarze

Prześlij komentarz

Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)

Popularne posty