W oczekiwaniu na Święta...


W domu jeszcze bałagan, w powietrzu nie czuć zapachu piernika i choinki, ale na półkach już zagościły świąteczne lektury, a z głośników unoszą się kolędy. Dotąd to zwykle ja nie mogłam doczekać się Świąt - kreowałam otoczenie, wymyślałam wspólne zajęcia tematyczne. W tym roku pałeczkę przejęli chłopcy, a w zasadzie Młodszy. Sam przygotował dla mamy kalendarz adwentowy, wyciągnął z szuflady swoją śnieżną kulę, odnalazł zimowe lektury, a od kilku już dni z jego pokoju dobiega dźwięk kolęd. To znak, bym i ja podążyła za duchem świąt.  

Powiedzmy sobie szczerze, pomimo głowy pełnej niesamowitych pomysłów, mój młodszy syn nie ma zdolności plastycznych. Wykonany przez niego kalendarz adwentowy to dwie połączone ze sobą kartki. W jednej wyciął otwierane okienka, drugą podkleił od spodu. W każdym okienku wypisał "prezenty". Jakie? Dokładnie nie wiem, bo dziś mogłam uchylić dopiero pierwszą klapkę. Mogę Wam za to zdradzić, że był tam "przytulas od syna". Wykonanie pozostawia wiele do życzenia, ale pomysł całkiem samodzielny (Młodszy na czas wykonywania kalendarza zamknął się w swoim pokoju) i - przyznacie - kreatywny. Chcąc wyjść naprzeciw jego chęciom do tworzenia, sięgnęłam po książeczki Aksjomatu. Wydawnictwo przed Świętami wypuściło na rynek całą serię wypychanek. To książeczki wykonane ze sztywnego papieru. Na kolejnych stronach znajdują się świąteczne grafiki (bardzo proste, pomyślane o młodszych dzieciach), które możemy po prostu wypchnąć (nie będą nam nawet potrzebne nożyczki!). Teraz odpowiednio je zaginamy, łączymy (bez użycia kleju, taśmy, ot tak!) i... otrzymujemy gotowe ozdoby choinkowe, świąteczne dekoracje, maski. Z ich złożeniem nie będą miały problemu nawet przedszkolaki. Kiedy chłopcy byli młodsi często korzystaliśmy z takich gotowców. Wbrew pozorom, to także trening manualny. Co więcej, dzieci - podglądając, jak wykonywane są takie ozdoby, tworzą później własne, podobne. Między innymi z takich zadań zrodziła się kreatywność mojego syna. Dziś patrzę na nią z dumą i zachwytem. Tak, tak, bo Święta to nie jedyny moment, kiedy Młodszy daje jej upust. Wcześniej przygotowywał ozdoby na Halloween. W jego pokoju do dziś wisi wycięty z papieru szkielet. Tworzy też bez okazji. Historyjki komiksowe, karty do gry, harmonijkowe obrazki, które po rozłożeniu pokazują ukrytą zawartość (np. rysuje chłopca, rozkłada harmonijkę, a chłopcu rozdziawia się buzia :)). Kiedy był dzieckiem dużo czasu spędzaliśmy na wspólnych pracach twórczych, ale dawno temu przestałam w nich uczestniczyć. To małe stworzenie wymyśla sobie różne rzeczy, zamyka się w pokoju, a mamie... mamie zostawia bałagan do sprzątnięcia ;) 

 
 

W tym roku do tworzenia postanowiłam zachęcić także swoją siostrzenicę. Dlatego w prezencie Mikołajkowym otrzyma ode mnie książeczkę zatytułowaną "Magiczne święta" wydaną przez Wilgę. To kolejny (wczoraj pisałam Wam już o jednym => KLIK KLIK) książkowy kalendarz adwentowy. Tym razem jednak, zamiast jednego, podzielonego na rozdziały, opowiadania, mamy krótkie historyjki, wierszyki oraz przewidziane na wybrane dni zadania kulinarno-twórcze. Muszę przyznać, że książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Przed Świętami rynek zalewany jest często tytułami, które kuszą ozdobnymi okładkami, za którymi kryje się produkt pozostawiający wiele do życzenia - zarówno w warstwie tekstowej, jak i graficznej. Nie tym razem! "Magiczne święta" to nie przedruk, lecz książka stworzona z myślą o polskim czytelniku. Malownicze grafiki stworzyła lubiana przez nas za ciepły, miękki, pluszowy wręcz przekaz Agnieszka Filipowska. Opowiadania napisane zostały w gronie redakcyjnym. Są bardzo malownicze, choć krótkie. Nawiązujące do rodzimych świątecznych tradycji i wierzeń. Pomyślane o przedszkolakach. Napisane prostym, ale starannym językiem. Podobnie jak wiersze. Wszak w książce wykorzystano teksty sprawdzonych autorów. Jest "Zła zima" Marii Konopnickiej, "Pierwsza gwiazdka", "Reniferek" i "Wesołe Święta" Urszuli Kozłowskiej oraz "Świąteczny nastrój" Dagny Ślepowrońskiej. Są też kolędy - "Bóg się rodzi!", "Mędrcy świata, monarchowie", "Pójdźmy wszyscy do stajenki", czy "Wśród nocnej ciszy". W ramach zadań twórczo-kulinarnych przygotować możemy pierniki, herbatnikowe domki, goździkowe pomarańcze, kota w mikołajowej czapce, ozdoby z masy solnej, świeczniki i lampiony... W kolejne dni, w kolejne zadania, opowieści, wiersze, kolędy wprowadza nas krótki redakcyjny tekst, który przybliża i objaśnia poszczególne zwyczaje. Dzięki temu Święta stają się dla dzieci bardziej zrozumiałe. Przestają się kojarzyć wyłącznie z prezentami. Nabierają prawdziwego bożonarodzeniowego sensu. 

 
 
 
 
 

A skoro o sensie mowa... nie wyobrażam sobie Świąt bez kolęd i pastorałek! Wiem, że w niektórych domach lecą one w tle podczas wigilijnej kolacji, w innych - zupełnie o nich zapomniano. Przy naszym rodzinnym stole zawsze nadchodzi ten moment, gdy sami śpiewem wychwalamy narodziny Jezusa. To taki nasz zwyczaj, który sprawia, że nagle robi się ciepło na sercu, a czasem w kąciku oka pojawia się łza, bo... przypominamy sobie po co, tak naprawdę, się tu zgromadziliśmy. Dzieci, od najmłodszych lat, towarzyszą nam w tych rodzinnych śpiewach. Początkowo repertuar dopasowywaliśmy do ich znajomości kolęd. Dziś, gdy potrafią już czytać, chwytają śpiewniki w dłoń i towarzyszą nam przy każdym tekście. Dotąd korzystaliśmy zwykle z książeczek - modlitewników. W tym roku postanowiłam, że chłopcy otrzymają swój własny śpiewnik. Tak do naszego domu trafiły "Kolędy i pastorałki" od Wilgi. Piękna nastrojowa książka w sztywnej oprawie. Z nawiązującymi do świątecznych tradycji i zwyczajów ilustracjami Aleksandry Krzanowskiej oraz pisanymi dużą, wyraźną czcionką tekstami kolęd. Dzięki nim chłopcy z pewnością nie pogubią się w trakcie śpiewania. Co więcej, do książeczki załączona jest płyta. Tak, w tę Wigilię będziemy mieli także muzyczny podkład. Na płycie znalazło się 11 kolęd. Nie do wszystkich słowa znajdziemy w śpiewniku, ale... moi chłopcy wzięli sprawy w swoje ręce i postanowili, że słuchając - nauczą się wszystkich. Dlatego już od kilku dni w naszym domu roznosi się świąteczna muzyka. A najgłośniej... najgłośniej rapują "Z narodzenia Pana". Tak, tę wersję kolędy z pewnością zechcą zaśpiewać całej rodzinie. Oj, będzie się działo...
   

Komentarze

Popularne posty