Terra insecta. Planeta owadów. - Anne Sverdrup-Thygeson


Reklama tej książki wyświetlała mi się w "internetach" bardzo często, ale do przyjrzenia się jej z bliska przekonała mnie ostatecznie znajoma blogerka (Wrotka czyta). Wrzuciła okładkę z krótką notką ma swój Instagram i to przeważyło szalę wątpliwości. Musiałam ją przeczytać!!!

Chwytając książkę w dłoń, wciąż jeszcze do końca nie wierzyłam, że pozycja poświęcona wszelkiej maści owadom, napisana przez naukowca (czy raczej naukowczynię), może być ciekawa, wciągająca, a przede wszystkim - zabawna (jak twierdziła Wrotka). Anne Sverdrup-Thygeson swoją pracą przełamała jednak wszelkie moje stereotypy. Tak, ta książka naprawdę jest ciekawa, wciągająca i zabawna, choć opisuje to, co dotychczas kojarzyłam z (nudą)². Może dlatego, że ja i biologia - to dwa bardzo odległe światy. Jestem z natury humanistką (stąd ten blog), ale kocham też matematykę ze wszelkimi jej zawiłościami. Ale żeby biologia? Z tymi swoimi dziwnymi klasyfikacjami, łacińskimi nazwami i pojęciami, na których można sobie język połamać. Rozumiem jeszcze jakieś ciekawe zagadnienie (ot, choćby ewolucja), ale owady? Gryzące komary, niszczące plony stonki, czy muchy - ciągnące do tego, co zepsute, rozkładające się i śmierdzące. Nie, ani to ciekawe, ani śmieszne.

A jednak! Anne Sverdrup-Thygeson ma niezaprzeczalny talent i o rzeczach naukowych opowiada naprawdę lekko i przyjemnie. Przekonałam się o tym już po pierwszym rozdziale. To wtedy podjęłam decyzję, że nie mogę tej książki zostawić tylko dla siebie, że muszę się nią podzielić z moimi chłopakami. Zwłaszcza Starszym, który - w przeciwieństwie do Starych - upodobał sobie biologię i postawił na piedestale nauk wszelkich. Miałam rację. Po pierwszym rozdziale mój syn poprosił o jeszcze, a później jeszcze i jeszcze. Razem przebrnęliśmy przez klasyfikację i nazewnictwo owadów i... nawet to nas nie zanudziło. Bo, czy wiedzieliście na przykład, że nazwy niektórych okazów wywodzą się z "Gwiezdnych wojen". Tak, nawet naukowcy miewają słabość do fantastyki i to niekoniecznie tej z gatunku science-fiction. Takich ciekawostek jest w tej książce wiele. Autorka z życia owadów wybiera to, co najbardziej smakowite. Ot, choćby wspominając motyla, który ma oczy na... penisie. Rozmnażanie to wszakże jeden z najważniejszych celów w życiu tych małych istot. Rodzisz się, jesz, przepoczwarzasz, rozmnażasz i... umierasz. Za tymi krótkimi (z naszej perspektywy) żywotami, kryją się jednak naprawdę ciekawe okazy. Warto poznać je i ich zwyczaje. Dlaczego? Ponieważ żyjemy na planecie owadów!!! 

  Terra insecta. Planeta owadów.
Wydawnictwo: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Tekst: Anne Sverdrup-Thygeson
Oprawa twarda
Strony: 256
Wiek: 10+

Komentarze

Prześlij komentarz

Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)

Popularne posty