Urodziny, a gdyby mieć je codziennie? - David Baddiel


David Baddiel to - bez dwóch zdań - ulubiony autor mojego młodszego syna. M. każdą jego książkę czyta sam, choć - w przeciwieństwie do brata - czytanie nie należy do jego ulubionych czynności. Tak, Młodszy zawsze ma coś ciekawszego do roboty. Jednak, kiedy znajdzie już książkę dla siebie, pochłania ją w tempie błyskawicy, co jakiś czas tylko chwaląc się matce postępami. Tak było ze "ZwierzoChłopcem", tak było z "Magicznym kontrolerem" i nie inaczej jest z "Urodzinami". Ledwie zaczął lekturę, a już ją kończy. Na szczęście na sklepowych półkach czeka na niego jeszcze jeden tytuł. Zanim jednak po ów tytuł sięgnie, pozwólcie, że opowiem Wam o "Urodzinach". Wyjątkowych - takich, co to trwają, trwają i nigdy się nie kończą! 

Baddiel ma chyba słabość do tematu urodzin. Od tego motywu zaczynał się już przecież "Zwierzochłopiec". Tym razem jednak akcja książki potoczy się w nieco innym kierunku. Sam, w przeciwieństwie do Malcolma (głównego bohatera "Zwierzochłopca"), będzie swoimi urodzinami zachwycony (nawet dostanie wymarzony prezent, nie to, co Malcolm!). Tort, rodzina, niespodzianki... - cóż, z całą pewnością trudno o przyjemniejszy dzień. Szkoda tylko, że na kolejne takie świętowanie trzeba będzie czekać cały rok. Tylko czy na pewno? A gdyby tak życzenia mogły się spełniać, a urodziny można by obchodzić codziennie? Czy wciąż byłyby tak wyjątkowe? Czy wciąż niosłyby radość? Czy nie przysłoniłyby innych, ważniejszych spraw? Baddiel w swojej książce spróbuje nam odpowiedzieć na te pytania. Te, i kilka innych. Tak, chociaż teksty tego autora są lekkie i humorystyczne, to zwykle niosą ze sobą jakieś ważne przesłanie. Skłaniają nas do zadumy nad tym, co w życiu ważne. 

Powiecie może, że motyw powtarzającego się dnia i poszukiwania sposobu ucieczki od niego - nie jest nowy. My, dorośli, pamiętać możemy go choćby z filmu "Dzień świstaka" (z Billem Murrayem). Jednak to, co nam wydaje się poniekąd wtórne, dla dzieci będzie czymś zupełnie nowym. Który młody człowiek ogląda komedie romantyczne z 1993 roku? Może znajdzie się kilku, ale z pewnością niewielu, a nawet Ci, którzy ów film oglądali - przekonają się, że u Baddiela może być inaczej.

Trudno mi pisać o tej książce nie zdradzając zbyt wielu szczegółów. Nie chciałabym psuć czytelnikowi przyjemności płynącej z samodzielnej lektury. Zamiast więc na treści, skupię się na formie. Dlaczego Młodszy tak lubi książki Baddiela? Wspomniane już wcześniej poczucie humoru i bujna wyobraźnia - to jedno, ale pozostaje jeszcze kwestia samego wydania. Z jednej strony - książki tego autora są dość grubaśne, co mogłoby odstręczać młodych czytelników, ale jest wręcz odwrotnie. Dlaczego? Po pierwsze - już z okładki zerkają na nas zabawnie przedstawione oblicza bohaterów. Takich ilustracji w całej książce znajdziemy dużo więcej. Co prawda te zamieszczone wewnątrz nie są kolorowe, jak te na okładce, ale i tak można się przy nich pośmiać. Po drugie - książka jest napisana przyjaźnie dla początkujących "czytaczy". Duża czcionka, przejrzysty układ, krótkie rozdziały. "Mamo, mamo, przeczytałem już 180 stron" - co i raz woła z dumą Młodszy. Fajne są takie wyzwania, zwłaszcza - gdy można im sprostać. Dziś 392 strony pisane większą czcionką, jutro tyle samo drobnym drukiem. Od czegoś przecież trzeba zacząć!





Urodziny, a gdyby mieć je codziennie?
Wydawnictwo: Lemoniada.pl
Tekst: David Baddiel
Grafika: Jim Field
Oprawa półtwarda
Strony: 392
Wiek: 7+

Komentarze

Popularne posty