Wodne pawie

Chłopcy nie mogą się już doczekać nadchodzących Świąt. Jak łatwo się domyślić, najbardziej kuszącą dla nich wizję rozsiewa wielkanocny poniedziałek. Jajka, pistolety i ogrom wody, którą można będzie lać bez skrępowania i ciągłego słuchania uwag rodziców, że tak nie wolno. W Lany Poniedziałek wolno i każdy to przecież wie. Dlatego już od dwóch tygodni słucham nieustannie pytania: "Mamo, kiedy będzie Lany Poniedziałek?"

Jestem matką o miękkim sercu. Nie mogłam się jednak zgodzić na wlanie wody w jajka i pistolety na tyle dni przed. Co to, to nie! Nie chciałam psuć uroku Świąt. Wymyśliłam jednak coś, co chłopcom pozwoliło się z wodą oswoić i umilić oczekiwanie. Inspiracją była dla mnie książka "Rzecz o tym, jak paw wpadł w staw". Chwyciliśmy w dłoń matę wodną oraz specjalny, wypełniony po brzegi wodą, pisak i przystąpiliśmy do dzieła. Machaliśmy, kropiliśmy, rysowaliśmy. Tu więcej wody, tam mniej i... powstały nasze małe "arcydzieła". Daleko im do tych autorstwa mistrza Wilkonia, ale jeszcze trochę poćwiczymy i kto wie...

Wodna praca sprawiła nam ogrom radości.  Okazało się, że przedświąteczne przygotowania nie muszą ograniczać się wyłącznie do malowania pisanek czy przygotowywania baranków i kurczaczków. U nas królują dziś przedświąteczne pawie. Ooo!

Komentarze

Popularne posty