Dotykanki. Kolory.


Dziś będzie nieco sentymentalnie, bo dzieci wyrosły i tylko w takim klimacie przychodzi mi pisać o pozycjach dla naj, najów. Wrócę więc wspomnieniami do jednego z pierwszych wpisów na Czytajkowym blogu. Dotyczył on książeczki dotykowej, na której wyrosły moje dzieci - "Rybka poznaje morze". Ot, niby nic specjalnego. Tak, tak, porównując ją ze współczesnymi pozycjami dociera do mnie, jak wiele się od tamtej pory zmieniło na wydawniczym rynku. Dziś, gładząc poszczególne strony "dotykanek" nie mogę odżałować, że moje dzieci są już tak duże, że pewne rzeczy bezpowrotnie mi umykają. Jedyne pocieszenie stanowi fakt, że rodzina się też wreszcie rozrasta, a moim chłopcom przybędzie kuzynostwa. Na nowo będę się mogła więc delektować urokiem naj, najowych książek, zabawek, ubranek. Na nowo naj, najowe pozycje będą się też pojawiać na blogu. Mamy niemowlaków bądźcie czujne!

Wczoraj zaczęłam od sztywnej, kartonowej książeczki zatytułowanej "ABC". Dziś pora na dotykankowe "Kolory". To także kartonowa książeczka. Matowa. Z wyraźnie zaokrąglonymi brzegami. Patrząc na nią z boku, pod odpowiednim kątem, wygląda prawie jak tęcza. Prawie, bo nie znajdziemy tu wszystkich tęczowych barw, lecz pięć wybranych, najbardziej popularnych. Jest więc czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony i niebieski. Każdemu towarzyszą duże wyraźne obrazki z przedmiotami, roślinami lub zwierzętami charakterystycznymi dla danej barwy. W nie wklejono (w bezpieczny dla dziecka sposób) elementy o różnych fakturach. Jest więc gładki, wręcz ślizgi, błyszczący wóz strażacki, posiadająca niewielkie wypustki chropowata pomarańcza, mięciutkie puchate kurczaczki, jedwabiście gładkie listki i wreszcie błyszczący, posypany drobinkami brokatu, latawiec. Każdy z wyżej wymienionych elementów przynosi inne doznania dotykowe, rozwijając dziecięcą sensorykę. To pozycja nie tylko dla dzieci, które wykazują problemy rozwojowe, ale dla każdego dziecka, które się dopiero rozwija, poznaje świat, uwrażliwia na kształty, kolory, dźwięki, ale i faktury właśnie.

Ha, najlepsze jest to, że gdy książeczka trafiła w ręce moich chłopców, okazało się, że pocieranie, głaskanie, odczuwanie jest bliskie nie tylko maluchom. Moi - już nie tacy mali - panowie z radością przenieśli się do czasów wczesnego dzieciństwa, przywołując miłe wspomnienia tamtego okresu. Widocznie mają tak, jak mama - lubią to co nowe, właściwe dla ich wieku, ale z sentymentem powracają do tego, co już było. Tak, tak, w czasie wakacji namówili mnie nawet na zakup "Pajączka". Cóż zrobić, wiecie, że mam słabość do dziecięcej literatury. Nie zdziwi Was zatem, gdy napiszę, że gdy chłopcy wypuścili "dotykanki" z rąk, dopadłam je sama. I głaskałam, głaskałam, głaskałam... bo przyjemnych odczuć płynących z dotyku nigdy za wiele! 


Dotykanki. Kolory
Wydawnictwo: Olesiejuk
Tekst i ilustracje: praca zbiorowa
Oprawa sztywna
Format: 180x180
Stron: 10
Wiek: 0+

Komentarze

  1. fajne są takie książeczki dotykowe, ale jeszcze fajniejsze jak się taką książeczkę sensoryczną zrobi samemu, zwłaszcza ze starszym dzieckiem:)

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze! Niefajnie :( Na blogspocie na razie, odpukać, bez większych problemów technicznych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój dwuletni syn właśnie wkracza w świat kolorów :) Dziś przyszło do nas "12 kolorów" Brykczyńskiego - naprawdę piękna książka. Ale wydaje mi się, że wybrana przez Ciebie książka może bardziej spodobać się maluchowi. Dzięki za inspirację!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)

Popularne posty