Seria "Ostatnie dzieciaki na ziemi" - Max Brallier


Bardzo lubię "dorosłą" fantastykę. Także tę z gatunku postapo (znaczy postapokaliptyczną). Ostatnią tego typu pozycją, jaką przyszło mi czytać był "Komornik" Gołkowskiego, który nie tylko wciągnął, ale - pomimo ponurej wizji końca świata, niby nadchodzącego, ale niemogącego nadejść - także rozbawił. Pozycje postapo spotykałam również w literaturze adresowanej do młodzieży - jakiś czas temu pisałam Wam choćby o serii "Monument 14". Ale postapo i literatura dziecięca? Cóż, niełatwo jest opowiadać małoletnim o końcu świata. Wyzwanie to postanowił podjąć Max Brallier - Amerykanin, którego książki wielokrotnie uznawane były za bestsellery, trafiając na listy najbardziej poczytnych pozycji wg New York Timesa, czy USA Today. 

Jak mu to wyszło? Cóż, przede wszystkim - nie jest to ponura wizja umierającego świata. Owszem, ten dotychczas znany, stanął na głowie. Pojawiły się w nim potwory i zombiaki, z którymi dzieciaki muszą sobie jakoś poradzić. Na szczęście Jack Sullivan, główny bohater książki, do tchórzliwych i mało przedsiębiorczych nie należy. Domek na drzewie, w którym zamieszkuje, specjalnie na tę okazję zaopatrzył w specjalny system umocnień. Z głodu też nie umiera, korzystając z zapasów, jakie pozostały jeszcze na sklepowych półkach. Czasem taka wyprawa "na zakupy" bywa co prawda niebezpieczna, gdy potwór nagle zaczyna Ci deptać... nie, nie po piętach, lecz nad głową, ale... cóż, takie życie w nowym świecie! Nie pozostaje nic innego, jak przyzwyczaić się do nowych realiów, które Jack opisuje nam na bieżąco. Czasem w jego opowieściach usłyszycie dziwne dźwięki - sapanie, tupanie, wzdychanie, okrzyki przerażenia - trudno jest jednak relacjonować sytuację, walcząc jednocześnie z potworem. Taka bezpośrednia relacja wnosi do książki dużo dynamiki, a przede wszystkim jest bardzo zabawna. Tak, wiem, sytuacje zagrożenia życia nie wydają się śmieszne, ale - zapewniam - w tym wydaniu są. Może dlatego, że Apokalipsa Potworów wydaje się ostatnią z możliwych wizji końca świata? Jest tak nierealna, że aż robi się śmieszna!

Dynamiczną i zabawną treść doskonale oddają czarno-białe ilustracje Douglasa Holgate'a. Często przedstawiają one postacie w ruchu, a komiksowe dymki czasem (często nawet) nadają im głos. Zdarza się, że grafiki te przerywają tekst, czy może raczej go uzupełniają, dopowiadają. Ilustracje i treść literacka stanowią więc całość. Jedno bez drugiego nie istnieje. I to kolejna zaleta książki. Zyskuje ona na lekkości. 10-cio czy 12-letni czytelnicy - owszem - czytają już długie teksty napisane małym drukiem, ale - umówmy się - nawet oni kochają obrazki. Zwłaszcza takie! Dzięki nim tekst od razu staje się przyjemniejszy w odbiorze.

Wspominałam o zombiakach i potworach? Aż za dużo? Bo i sam autor nam ich nie szczędzi! Nastolatkowie, pogrywający w Minecrafta i inne - równie (nie)przyjemne - współczesne gry elektroniczne, z pewnością je pokochają! Niech więc kochają - wszak wiadomo, że lepiej siedzieć przed książką, niż przed ekranem komputera. A że to straszne, okropne i nie na dziecięcą (znaczy - nastoletnią) psychikę? Ups, chyba byłam niewiele starsza, kiedy po raz pierwszy czytałam Wiedźmina. Tym zaś, którzy się tak boją o dziecięcą psychikę - polecam baśnie braci Grimm. Koniecznie w oryginalnej wersji! I opinie psychologów, o tym, dlaczego warto je czytać dzieciom właśnie w tej, a nie uproszczonej postaci.

Jeszcze słyszę opinie tych dorosłych, którzy twierdzą, że taka książka "o głupotach", czy też "niczym ważnym" nic nie wnosi do dziecięcej głowy? Otóż, Kochani, mój syn - miłośnik survivalu - ma w tym względzie nieco inne zdanie. Ja również, choć może nie przez wzgląd na terenowe pułapki. W moim mniemaniu ta książka doskonale nadaje się do tego, by zachęcić dzieciaki do czytania. Jest naprawdę super lekko i dynamicznie napisana, doskonale trafia w gusta i zainteresowania nastolatków, a przy tym - pobudza wyobraźnię. Niby dużo tu ilustracji, które podpowiadają nam, jak mógłby wyglądać świat po Apokalipsie Potworów, ale to my nadajemy mu ostatecznych barw i ubieramy w szczegóły.

Starszy przeczytał dwa pierwsze tomy w tempie błyskawicy. Kolejne dwa - znajdują się na liście najbardziej wyczekiwanych książek tego roku. Czy potrzebna lepsza rekomendacja?






Ostatnie dzieciaki na ziemi. Tom 1.
Ostatnie dzieciaki na ziemi. Tom 2. Parada zombiaków.

Wydawnictwo: Jaguar
Tekst: Max Brallier
Grafika: Douglas Holgate
Oprawa miękka
Strony: ok. 300
Wiek: 9+

Komentarze

Prześlij komentarz

Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)

Popularne posty