Ach, ten Emil! - Astrid Lindgren

W naszym domu Mama Mu i Emil panują podzielnie. Nie dalej jak tydzień temu kolejna część przygód tego drugiego przywędrowała do nas z biblioteki. Pisałam Wam o tym TUTAJ. Starszy początkowo chciał ją czytać na miejscu. Udało mi się go trochę udobruchać, chociaż nie na długo. Po powrocie do domu zaraz znowu zawołał, że chce czytać. Czytaliśmy więc za dnia, czytaliśmy wieczorem do poduszki, czytaliśmy, gdy w przeddzień Halloween odwiedzili nas zaprzyjaźnieni mali goście, bo Emil jest dobry na wszystko!


Muszę przyznać, że książki "Ach, ten Emil!" początkowo trochę się bałam. Wszystko dlatego, że - kilkakrotnie oglądana w księgarniach - wydała mi się trochę długa. Co najmniej na tyle, by powstrzymać się przed kupieniem jej Średniemu, który kolejne tomy Emila kolekcjonuje (za duża ilość treści jak na trzylatka, jak sądziłam). Tymczasem, gdy miałam już okazję zajrzeć na dłużej do środka, okazało się, że książka wcale nie jest jedną długą opowieścią, ale zbiorem wybranych przygód sympatycznego łobuziaka. Każda historia stanowi jakby osobny rozdział, poprzedzony wprowadzającą piosenką Liny - służącej z Katthult (nieco staroświecką, za to zawierającą moje ulubione hasło charakteryzujące tytułowego bohatera: "A niech to licho, taki był!"). Każda jest też krótka (3-4 strony z obrazkami). Nie trzeba więc pochłaniać całej treści za jednym zamachem, jak to chciał zrobić Starszy. Można czytać dziecku codziennie po fragmencie. 

Tyle o samej "budowie" książki. Przejdźmy do treści, która jak zwykle jest powalająca. Kolejne pomysły Emila potrafią doprawdy zadziwić: wieszanie siostry na maszcie, wjeżdżanie na urodzinowe przyjęcie burmistrza konno (ze wszystkimi tego konsekwencjami), próba podpalenia pastorowej. Nawet nieświadome działania kończą się w jego przypadku źle - jak upicie prosiaka, zamknięcie taty w wychodku czy złapanie go w pułapkę na myszy. Słuchając, Starszemu uśmiech nie znika z ust, mi również - chociaż z zupełnie innego powodu. Zwyczajnie cieszę się, że moje dzieci w zakresie psikusów nie dorastają Emilowi nawet do pięt. Książkę polecam więc nie tylko maluchom, które na pewno będą się przy niej dobrze bawić, ale także rodzicom, którzy - tak jak ja - będą mogli jeszcze bardziej docenić swe dzieci! :)

Emil w dotychczasowych recenzjach:
=> "Skąpy nie jestem, powiedział Emil"
=> "Mała Ida też chce psocić"

Komentarze

Popularne posty