Wyliczanki - Natalia Usenko

 

Pamiętacie wyliczanki ze swojego dzieciństwa? Ja wiele i wiele z nich znają już moje dzieci, ale i ja, i one otwarci jesteśmy na nowości. Co i rusz zapada nam w pamięć coś nowego, czym trzeba się podzielić z kuzynem, kolegami, wykorzystać w zabawie. Ostatnio dzieje się tak za sprawą mega-śmiesznych, mega-fajnych i mega-przez-nas-lubianych "Wyliczanek" Natalii Usenko.

O Pani Natalii i innym jej tomiku wydanym w ramach serii "Wierszem napisane" już Wam kiedyś wspominałam (TUTAJ). O poprzednich tytułach serii także (TU i TU, a o tym nie wspominałam, ale pisała o nim zaprzyjaźniona DZIECIO-mamia, więc pozwolę sobie podlinkować TUTAJ). Wszystkie bardzo polubiliśmy, wszystkie często do nas powracają, ale ten zrobił prawdziwą furorę. Uwiódł dzieciaki, sprawił, że ludzie leżący na plaży patrzyli na nas z uśmiechem i wreszcie... przyczynił się do tego, że Starszy zaczął czytać.

"Wyliczanki" przetestowałam najpierw na Średnim. Moi chłopcy wyjechali na wakacje, więc z tęsknoty - nie za dziećmi, ale za dziecięcą książką, naturalnie! ;) - zaczęłam czytać kuzynowi. Ha, od razu mu się spodobały i, ku mojemu zdziwieniu, jedna natychmiast zapadła mu w pamięci. Taka w sumie mało edukacyjna, bo o pijanych kotach, ale czy my - jako dzieci - sami nie przepadaliśmy za takimi politycznie niepoprawnymi? Zresztą, później się okazało, że nie tylko Średni miał do niej słabość, bo szybko z pamięci zaczęli odtwarzać ją wszyscy trzej i ja, i moja siostra też. Śmiechu było przy tym co nie miara.

Po powrocie książkę przejął Starszy. To nie takie już małe, ale nieustannie bardzo ciekawskie stworzenie nie byłoby sobą, gdyby przy maminej lekturze skupiło się na samych wyliczankach. Ja czytałam, a on węszył:
- Mamo, ale jeszcze tego nie przeczytałaś! - i pokazywał, jak to ma w zwyczaju, środkowym palcem.
To, co początkowo pomijałam w naszej wspólnej lekturze, to propozycje zabaw związane z niektórymi wyliczankami. Tak, tak, bo ta książka to nie tylko same rymowanki. Propozycje te przeczytałam już wcześniej sama i zamierzałam je wykorzystać, ale... dzięki Starszemu miałam okazję zrobić to jeszcze raz. Cóż, w końcu warto utrwalać pamięć, a dzieci dbają, bym na starość nie dostała demencji. Uwadze Starszego nie uszły także rebusy, które ukryte zostały na niektórych stronach, a że zapragnął je odszyfrować, musiał biedak zacząć składać literki do kupy. Wcześniej robił to z niechciejstwa bardzo topornie, a tu - okazało się, że dla chcącego nic trudnego! Dziś, choć rebusy zna już na pamięć, dalej do nich chętnie powraca.

Tu na scenę wkracza Młodszy, bo gdy starszy brat coś polubi, on - choć tego nawet nie zna - także to lubić chce. Widząc więc zainteresowanie Starszego, któregoś dnia podkradł mu książkę i okazało się, że też zapałał do niej miłością. Ha, to zdecydowane ułatwienie dla mamy, która czasem wieczorami zostaje sama i musi znaleźć lekturę dobrą dla obydwu. Chociaż, z drugiej strony, ta lektura do łóżkowych raczej nie należy. Zamiast do spania, zdecydowanie pobudza do zabawy i śmiechu. No, ale my przed snem lubimy też czasem poszaleć, choćby uciekając przed groźnym smokiem. Po złapaniu jest okazja do wieczornych "tulisiów" i buziaków. Tak, tak, smoczy wierszyk to kolejny nasz hit. Wychwycił go Młodszy i ukochał sobie. Co prawda wyliczanka to dość długa w porównaniu do innych i po pierwszym dniu Młodszy ciągle coś przekręcał, ale z pomocą przychodził mu brat. Tak długo, aż się nauczył. Od tej pory wierszyk chodzi za nami wszędzie: na podwórko, do parku, na plac zabaw. Był też na plaży, gdzie znudzone zabawą w piasku dzieci, postanowiły go wykorzystać do zabawy w berka. Smok, stojąc po kostki w wodzie, cytował wyliczankę, a następnie rzucał się w pogoń za uczestnikami zabawy, by ich pożreć. Ha, ilu ponurych Polaków udało nam się tą zabawą rozchmurzyć. Każdy kto usłyszał wierszyk i zobaczył jego finał przyglądał nam się z uśmiechem, a my... my bawiliśmy się przednio!

Polecam tę książkę zdecydowanie - wszystkim dzieciom, wszystkim mamom, ale także wszystkim pedagogom, którzy zajmują się wychowaniem dzieci w przedszkolu. To okazja, by doskonale znanym grom i zabawom, nadać nowego, świeżego wizerunku. 


Wyliczanki
Wydawnictwo: Egmont
Tekst: Natalia Usenko
 Ilustracje: Joanna Rusinek
Oprawa sztywna
Format: 200x250
Stron: 32
Wiek: 3+

Komentarze

  1. Fantastyczny blog! Sama nie wiem, czemu trafiłam tu dopiero teraz :-) Będę u was bywać :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Znasz tę książkę? Lubisz ją? A może z jakichś względów Ci się nie spodobała? Podziel się ze mną swoją opinią, zostaw ślad. Niech wiem, że czytasz, że wracasz, że to co robię ma sens :)

Popularne posty